Kronika Uniwersytetu

Rok 2020 i 2021

                                    Opisuje Grażyna Roguska

       04 marca 2021r. – minął rok od potwierdzenia pierwszego przypadku koronowirusa w Polsce. Oczywiście wiadomo było wcześniej o szerzącym się  wirusie covid-19 w Europie, dalekich Chinach i jeszcze dalszych Stanach Zjednoczonych. Ale dopóki nie stwierdzono faktu zachorowania w naszym kraju jeszcze nie dowierzaliśmy do końca, a wizja epidemii jawiła się jako niemożliwa, jakaś taka nierealna.

       Rok 2020 trwał w najlepsze. Członkowie Uniwersytetu korzystali z różnych imprez, brali udział w lektoratach języka angielskiego i hiszpańskiego, wyginali chętnie swe ciała na gimnastyce, chodzili na „kijki” i taplali się w głębinach wód basenu. Co tydzień był wygłaszany wykład z różnych dziedzin życia. Jeszcze niektórzy podrygiwali na wspomnienie balu karnawałowego i szykowali się do spożycia wielkanocnego jajka. Aż tu nagle, z dnia na dzień , życie naszej społeczności zamarło. Wszystkie zajęcia zostały odwołane jako niemożliwe do realizacji w lockdownie ogłoszonym przez rząd. Główna myśl „lockdownu” to było zamknięcie wszystkich ludzi w domach i nie komunikowanie się z innymi ludźmi. Wyjście z domu było uwarunkowane życiowymi koniecznościami  jak zakup żywności, leków, wizytą u lekarza czy badania zdrowotne. Zamarło życie w mieście, w kraju i na naszym Uniwersytecie. Wszyscy byliśmy w szoku, ale i nadziei, że nie będzie to trwać długo. Jednak z upływem czasu, owa nadzieja lekko zmalała i zrozumieliśmy , że pandemia to kwestia co najmniej 2-3 lat. Nie mniej nasz rząd złagodził obostrzenia pandemiczne i brać uniwersytecka zaczęła jeździć na jednodniowe wycieczki. Miłośnicy wojaży udali się najpierw do Konstancina-Jeziornej, skąd wrócili zadowoleni, wypoczęci i pełni wrażeń. Za niedługo ta sama /prawie/ grupa udała się do Ogrodu Botanicznego w Powsinie, gdzie koiła skołatane nerwy widokiem różaneczników, azalii, magnolii, różnych form kosodrzewiny i przede wszystkim boskimi różami. Była to uczta dla oczu i ducha, a dla ciała odbyło się pieczenie kiełbasek w „Zimnych Dołach” /dawna gajówka/.

Następna wycieczka to zwiedzanie Pruszkowa, Żyrardowa i Muzeum Lwowa i Kresów Płd.-Wsch. w Kuklówce Radziejowickiej. To, co widzieliśmy w tych kolejno wymienionych miejscowościach jest dokładnie opisane w „Sowie” nr 30 i nie widzę potrzeby dublowania. Pozwolę sobie tylko na pewne uzupełnienia.

         W drodze do celu naszej wycieczki przejeżdżaliśmy przez Brwinów. I oto nagle ukazał się nam w całej swej okazałości Wacław Kowalski /Pawlak z „Sami swoi”, który był mieszkańcem tych okolic. Wdzięczni sąsiedzi i mieszkańcy nazwali Jego  imieniem rondo , a także sponsorowali wymalowanie muralu przedstawiającego aktora. Stąd można było , szkoda, że tylko z okien autokaru, zobaczyć  sylwetkę Wacława Kowalskiego i poczuć to miłe połechtanie w sercu.

         Kuklówka Radziejowicka – znajduje się tutaj muzeum Lwowa i Kresów pod postacią odtworzonego dworu kresowego z 1827 r. Właścicielami są Aleksandra i Bogdan Biniszewscy. Dwór jest orientowany zgodnie ze stronami świata. Na zwiedzanie przeznaczony jest parter. Dworek jest wypełniony, ponad wszelką miarę, zabytkowymi przedmiotami użytkowymi i z różnych dziedzin sztuki a także pamiątek historycznych jak np. stara broń, sztandary pułkowe, fotografie i akcesoria wojskowe. Nie brak oryginalnych mebli, obrazów, porcelany i  współczesnych dzieł np. pieców kaflowych wykonanych w stylu pasującym do epoki. Zwiedzając to muzeum przechodzimy przez skrócony kurs historii polskiego dworu i ziemiaństwa. Zaskakujące jest to, że na pierwszym piętrze mieszkają państwo Biniszewscy, gdzie toczy się codzienne życie rodziny. Właściciele  są zakochani w swoim dworze i we wszystkich zgromadzonych w nim pamiątkach. Jest to bardzo widoczne i zarazem wzruszające. Studentki oglądające zbiory w muzeum były zachwycone i jednocześnie przerażone perspektywą sprzątania i utrzymania porządku i w czystości takiej ilości porcelany, szkła, sreber i innych drobiazgów. Pani kustosz opowiedziała jak  wyglądają prace porządkowe i to przeraziło zwiedzających. Okazuje  się, że jest to bardzo trudne przedsięwzięcie logistycznie i wymaga ogromu pracy kilku osób. Tym większe uznanie i podziękowania dla właścicieli dworku. Przed dworkiem-muzeum można było odpocząć na ławeczkach w parku, okalającym posiadłość. Nie brak też części gospodarczej ze stajniami, pastwiskami, kurnikami z drobiem przeróżnej maści i rodzajów ptactwa,  a także romantycznego zakątka dla zakochanych. Żal było wyjeżdżać.

      Nastała jesień i wrzesień pojawił  się niespodziewanie , a wraz z nim członkowie naszego Uniwersytetu zaczęli realizować program turystyczny „Mazowsze” i „Warka”. Tak jak w przypadku wcześniejszych wycieczek odsyłam do „Sowy”nr 30, gdzie dokładnie są opisane miejsca, które zobaczyliśmy i podziwialiśmy. Proponuję tylko kilka dopowiedzeń, według mnie istotnych dla naszej społeczności.

        Dobre – w tej miejscowości znajduje się Muzeum im. Konstantego Laszczki. Był to wybitny rzeźbiarz, malarz, grafik, ceramik i profesor, a także rektor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Prywatnie jest to dziadek naszej koleżanki z uniwersytetu Teresy Janoty. Twórca ten  stworzył liczne portrety wybitnych ludzi ze świata kultury ,sztuki, nauki i polityki. Również postacie historyczne  były modelami K.Laszczki. Wszystkie wymienione w „Sowie” przykłady dzieł tego wybitnego artysty są godne obejrzenia, ale mnie  { nie tylko mnie} najbardziej zachwyciła rzeźba w brązie pt. „Zasmucona”. Modelem była podobno miejscowa dziewczyna. Warto odwiedzić to muzeum, aby zapoznać się  z twórczością tego wybitnego  artysty i obejrzeć jego dzieła w oryginale.

         Patrykozy – w miejscowości tej znajduje się pałac, którego właścicielami są Maurycy Zając z żoną. Są Oni jednocześnie kustoszami i przewodnikami . Wszystkie informacje zawarte w „Sowie” nr 30 potwierdzam z przyjemnością. Chcę tylko opowiedzieć o niespodziance, jaką przygotował  właściciel, oprowadzający nas po pałacu. Otóż, na samym początku zwiedzania, właściciel pokazał „urządzenie-gramofon” czyli  podziurkowaną, metalową, okrągłą płytę, walec i położył łapę {tak jak w adapterze} na tej płycie. Popłynęły czyste, głośne , nasycone dźwięki sprzed lat. Staliśmy i słuchaliśmy jak oniemiali. Nie mogliśmy wyjść z podziwu słysząc melodię z XIX wieku w tak kryształowym brzmieniu. Gorąco polecam odwiedziny tego neogotyckiego pałacu. Brać uniwersytecka wyszła z pałacu uduchowiona pięknem tegoż pałacu, jego wyposażeniem, architekturą wnętrza, zgromadzonymi dziełami sztuki, wystrojem. Choć na chwilę udało nam się nie pamiętać o pandemii na świecie.

        Korczew – w dziejach pałacu zawiera się tragiczna historia tysiąca zabytków w Polsce. Począwszy od dewastacji wojennych poprzez celowe i świadome niszczenie w latach następnych, rozkradanie przez miejscową ludność wszystkiego co mogło się przydać. Duże wrażenie na nas zrobiła gablota z przedmiotami skradzionymi i po latach zwróconymi przez ludzi. Obecnie tj. od 1989 r. pałac odbudowywany jest przez spadkobierczynię p. Beatę Ostrowską-Harris i synów Aleksandra i Dominika. Robią Oni to z pasją i miłością od 30 lat mając nadzieją na przywrócenie stanu pałacu sprzed II wojny światowej. I jak można stwierdzić są na najlepszej drodze do osiągnięcia celu. Korczew działa na skołatane serce jak balsam udowadniając, że niemożliwe jest możliwe jeśli się tylko tego chce naprawdę.

         Mościbrody – ostatni punkt programu wycieczki to XIX wieczny zespół dworsko-parkowy składający się z dworu, obory i spichlerza. Po spacerze po parku i okolicach stawów rybnych udaliśmy się na obiad by pokrzepić nieco nasze ciała. Szkoda, że kuchnia zaserwowała nam schaboszczka  a nie dania regionalne np. bliny czy cepeliny. Ale cóż, zjadło się obiad  i udaliśmy się w drogę powrotną.

         Warka – odsyłam do opisu w „Sowie” nr 30. Pozwolę sobie tylko na uzupełnienie informacji o rzeźbie „Adam i Ewa”  ulokowanej w parku tuż przy pałacu. Z wielką przyjemnością odkryłam spacerując po parku, że autorem rzeźby jest Renata Komorniczak, moja licealna koleżanka. Odczułam coś na kształt dumy, że znam autorkę, że tyle o Niej wiem, że została artystką malarzem-rzeźbiarzem, choć  w szkole dała się zapamiętać jako osoba inteligenta, zdolna ale skromna i nieprzebojowa. Rozpiera mnie satysfakcja, że tyle udało się Jej osiągnąć. Renatko – szczere gratulacje.

          Mała Wieś – zachęcam do przeczytania opisu w „Sowie” nr 30, który uzupełnię tylko informacją o królewskim kamieniu. Otóż w parku znajduje się kamienna ławeczka. Są to płaskie kamienie ułożone na kształt ławki i oto na tej ławeczce  siadywał nie kto inny ale sam król Stanisław August Poniatowski bawiąc w rezydencji. Nie wiele myśląc usadowiłam się na ławeczce bo skoro król mógł to ja też. Przez moment poddałam się nastrojowi historycznej chwili, po czym wróciłam do rzeczywistości. Odtąd noszę w sobie przekonanie o swej wielkości równej królewskiej. Koniec żartów , ale było miło.

         Belsk Duży – zob. „Sowa” nr 30

         W związku z zaostrzeniem się pandemii trzeba było zrezygnować z realizacji pozostałych zaplanowanych wycieczek.

       W tym miejscu wróćmy do 18 czerwca 2020 r.  – w tym dniu miało miejsce zakończenie roku akademickiego 2019/2020. Uroczystość odbyła się w reżimie sanitarnym. Również w ten sam sposób odbyło się Walne Zebranie Członków , na którym ukonstytuowały się nowe władze naszej uczelni. Prezesem zarządu została Barbara Bednarska, a vice prezesami Elżbieta Chomicka i Maria Irena Jasińska. Skarbnikiem została Barbara Pazik-Zajer, a sekretarzem Elżbieta Madejska. Zostali powołani też nowi zastępcy członków zarządu Dorota Kowalówka i Dorota Pietrek. Zmieniono też skład komisji rewizyjnej.

        Podczas wakacji nowe władze wraz z chętnymi uczestnikami obmyślały strategię działania uniwersytetu w nowym roku akademickim w warunkach normalnych i pandemii. Wykonano dużą robotę w przestawieniu się na  pracę w systemie on- line.

         I oto  08 października 2020 r. miała miejsce inauguracja roku akademickiego 2020/2021.   Żacy otrzymali „Sowę” nr 30, a w niej ambitny plan działalności  /wówczas pandemia była jakby w odwrocie – co szybko okazało się złudzeniem/, który w dużej części został zniweczony przez covid-19. To co udało się przenieść do realizacji on-line zrobiono szybko. I tak ruszyły lektoraty języka angielskiego na 3 poziomach prowadzone przez panie: Magdalenę Giembicką , Agnieszkę Pusz i  Agnieszkę Wójcik-Czerniawską             a języka hiszpańskiego uczy też  p. Agnieszka Wójcik-Czerniawska. Z przykrością odnotowuję, że p.Maryla Ławrynowicz , długoletnia lektorka nie kontynuuje współpracy z WTUTW.  Z kopyta ruszyły też zajęcia z gimnastyki, prowadzone przez 2 panie: Beatę Pociask i Małgorzatę Niwińską  w systemie on- line. Ma to dobre i złe strony. Wadą jest zapewne brak bezpośredniego kontaktu koleżanek i kolegów, niemożność porozmawiania i rozluźnienie więzi społecznych.  Zaletą jest wygoda i możliwość ćwiczenia bez konieczności wychodzenia z domu w np. niesprzyjającą pogodę.  Uczestnicy zajęć łączą się z platformą 10 minut wcześniej i rozmawiają, wymieniają się informacjami, żartują i narzekają. Widać jak bardzo brakuje nam bezpośrednich kontaktów, jak bardzo spragnieni jesteśmy wzajemnego widoku naszych twarzy, bycia ze sobą, poszeptania na ucho,  posłuchania nowinek z życia i uśmiania się z dowcipu. Spotkania wirtualne przed zajęciami stanowią określoną wartość w czasach izolacji.  Życie zdalne to nie dla nas. Ale jakiś czas musimy  funkcjonować w ten sposób.

         Plany programowe w postaci tematycznych wykładów w siedzibie uniwersytetu jak i poza nim szybko zostały zweryfikowane przez pandemię. Okazało się, że nie ma innego sposobu jak tylko prowadzić wszelką działalność w trybie on-line.

         Dużym wzięciem cieszą się wykłady p. Beaty Artymowskiej – kustosza Zamku Królewskiego, z  którą odwiedzamy miasta Europy. I tak wspólnie zwiedziliśmy Padwę, Weronę i ostatnio Florencję. Wykłady ilustrowane są zdjęciami poszczególnych omawianych obiektów. Skoro nie możemy teraz pojechać osobiście do tych miast, pozostaje nam podróż  wirtualna pod kierownictwem znakomitej przewodniczki. Kiedyś  minie pandemia i będziemy swobodnie podróżować po świecie, wiedza zdobyta na wykładach ułatwi nam poruszanie się po zwiedzanych miejscach, miastach i zabytkach. Bo podobno tyle się widzi  ile się wie.

        W listopadzie  mogliśmy wysłuchać co ma w/w Pani do powiedzenia na temat Józefa Sigalina – wielkiego budowniczego Warszawy. Wydaje się, że postać tego budowniczego i architekta była większości naszym studentom nieznana. Była więc to okazja do poszerzenia wiedzy . To samo można powiedzieć o wykładzie kustosza Daniela Arytmowskiego na temat Słowian w ujęciu mitu i rzeczywistości.

          Z przykrością piszę, że w tym roku po raz pierwszy nie odbyło się spotkanie świąteczne / opłatek/ ani też bal karnawałowy. Druga fala pandemii zamknęła nas w domach i zostaliśmy zdani wyłącznie na korzystanie z imprezy zorganizowanych przez różne instytucje. Co gorsze, pojawiły się sygnały od naszych koleżanek o chorobie na covid-19.

         Balsamem  na nasze żakowskie smutne i pandemiczne dusze są niewątpliwie wykłady p.  Kamili Wieczorek , która umiejętnie łączy dwie pasje: miłość do muzyki i podróżowania. W lutym 2021 r. odbyliśmy wspólną podróż do  Wiednia – muzycznego salonu Europy. Prelegentka opowiadała ze swadą o najwybitniejszych kompozytorach  i wirtuozach muzyki poważnej, operowej, operetkowej i musicalowej. A wszystko to ilustrowane było fotografiami Wiednia i wzbogacone nagraniami omawianych utworów . Cała przyjemność po naszej stronie patrzeć na świat, którego już nie ma,  słuchać muzyki  i tańczyć w balowej sukni, choćby tylko w wyobraźni. Podróżowanie z p.  Kamilą Wieczorek , to wielka frajda i z tego co wiadomo, cieszy się wielkim powodzeniem w  naszej społeczności.

        W styczniu  2021 r. przyszło zaproszenie do obejrzenia sztuki Aleksandra Fredro pt. „ Damy i Huzary” . Główne role zagrali: Krystyna Janda i Andrzej Grabowski. Było to przeniesienie z teatru telewizji z 2015 r. Wspaniałe przedstawienie, do zaśmiania się do łez. Nie ma jak stary, poczciwy Fredro. 

        08 marca 2021 r. – Dzień kobiet.

Z okazji babskiego , święta, nieświęta /jak kto woli/ była możliwość wysłuchania koncertu transmitowanego z wytwornej sali balowej Zamku Królewskiego przez Mazowiecki Teatr Muzyczny im.  Jana Kiepury. Koncert prowadził doświadczony i perfekcyjny Robert Janowski, a śpiewali Igor Herbut /vocal/, Krystian Krzeszowiak /tenor/ i Piotr Lempa /bas/. Mogłyśmy, my kobitki, usłyszeć światowe standardy przeboje najpopularniejszych wykonawców m.in. „Besamo Mucho” C.Francois, ” My way” Velazqueza czy „Dobranoc” A. Kurylewicza. Koncert zakończyło wspólne wykonanie przez w/w solistów przeboju J. Kiepury: „Brunetki, blondynki”. Ach, dusza wyrywa się z piersi.

        Nasze władze uczelniane pomyślały też o zdrowiu swoich studentów i zorganizowały cykl wykładów i zajęć praktycznych dotyczących zdrowia psychicznego.  Zamknięci w domach, osamotnieni, przytłoczeni niedobrymi wiadomościami płynącymi zewsząd, przeżywamy różne niepokojące stany, począwszy od popsucia nastroju poprzez chandrę, apatię, załamanie a po depresję. Ciągły strach o zdrowie własne i bliskich buduje w naszych psychikach napięcia, z którymi   nie możemy sobie poradzić. Na pomoc ruszył nasz uniwersytet organizując 2 grupy warsztatów psychologicznych, które niebawem zaczną pracować poprze „Trening zmiany myślenia i kontrolowania nad zamartwianiem się”

        Wcześniej odbyły się inne wykłady z tej dziedziny:

1/ Co warto wiedzieć o stresie i stresie w pandemii?

2/ Poznaj niektóre sposoby radzenia sobie ze stresem

3/ Pułapka myśli – jak mimo pandemii zapanować nad rozmyślaniem i zachować pogodę ducha.

       Zajęcia z psychologii prowadzą 2 panie:  Ewa Drop i Izabela Cymer,       doświadczone psycholożki, które w przystępny sposób tłumaczą zawiłą materię psychologii i uczą nas właściwego postępowania tak abyśmy jak najdłużej cieszyły się zdrowiem i zachowały chęć do życia.

       Cały ten realizowany plan zajęć nie mógłby się zdarzyć gdyby nie p. Wojciech Madejski, członek naszej uniwersyteckiej społeczności, który z oddaniem lepszej sprawie, ogarnął problem przekazu informatycznego i dotarcia do jak największej liczby słuchaczy z nowoczesnymi technikami komunikowania się. To dzięki niemu wiele osób uzyskało dostęp do platform cyfrowych, nauczyło się korzystać z zooma, facebooka czy skypa i może teraz uczestniczyć w życiu wirtualnym naszej społeczności. Wielkie dzięki.

        Wielkie podziękowania należą się też zarządowi, który dwoi się troi aby znaleźć ciekawe propozycje prezentacji, wykładów czy to z dziedziny nauki, sztuki czy innych dziedzin życia i uzyskać zgodę na ich wykorzystanie. Wspominałam już o możliwości obejrzenia spektaklu „Damy i Husary”- Fredry. W  dniu 19 marca 2021 r. prezentowany była sztuka wystawiana przez teatr Młyn pt. „Niedzielne popołudnie”.  Niestety możliwość skorzystania z jakieś propozycji jest bardzo ograniczona czasowo i często studenci nie zdążą nawet dowiedzieć się o wydarzeniu. Stąd konieczność kilkakrotnego w ciągu dnia zaglądania do poczty mailowej o co apelujemy gorąco.

       Nie bez znaczenia jest działalność informacyjna prowadzona przez WTUTW. Otóż, jesteśmy informowani na bieżąco o wszelkich aktualnościach dotyczących naszego zdrowia i bezpieczeństwa np. dane o wolnych miejscach do zaszczepienia się przeciwko covid-19, punktach szczepień. Są też informacje odnośnie możliwości spędzenia wolnego czasu poza uniwersytetem np. Zamku Królewskiego, w którym w marcu 2021 r. można było zobaczyć zastawę stołową prezydenta Ignacego Mościckiego i obrazy wypożyczone z Muzeum Narodowego. Nie sposób jest wymieniać po kolei wszystkich imprez, wykładów i uroczystości, w których mamy możliwość uczestniczenia. Mogłoby się wydawać, że w trudnym okresie pandemii,  nic ciekawego nie dzieje się .   A jednak – dzieje się dzięki wysiłkowi wielu osób. Większość słuchaczy zaadaptowała się do nowej sytuacji i lepiej lub gorzej daje sobie radę z nową formą działania. Niestety są też tacy, którzy nie poradzili sobie, nie chcieli lub nie mogli i odeszli . Mamy nadzieję, że kiedyś powrócą.       

        18 marca 2021 rząd ogłosił kolejny lockdown w związku z 3 falą pandemii, która jak na razie wydaje się najgroźniejsza i tragiczna w ilości ofiar śmiertelnych. Wszelka działalność poza uniwersytetem zostaje wstrzymana. Pozostała nam tylko praca w systemie zdalnym.

        Część słuchaczy , jak informują, są już zaszczepieni po dwa razy. Inni dopiero będą szczepienie po raz pierwszy, ale do końca czerwca , wszyscy którzy będą chcieli otrzymają zastrzyk z ratunkiem na to całe zło.

         Zbliża się Wielkanoc, którą spędzimy w warunkach społecznej izolacji. Nie odbędzie się też tradycyjne jajeczko na naszej uczelni. Żal , ale trudno. Byleby skończyła się pandemia- wszystko warto temu poświęcić.

         Jeszcze w marcu miała miejsce podróż z p. Kamilą Wieczorek na Węgry. Ta przemiła przewodniczka oprowadziła nas po Budapeszcie, Egerze, Sentendre i Estergomie – najważniejszych miastach Węgier, pokazała charakterystyczne miasteczka z ich uliczkami, zakątkami i knajpkami. Najpierw był krótki zarys historii, a potem to już oczy mogliśmy napawać widokami , a uszy sycić muzyką węgierską.  Wykład zakończył przypomnieniem wkładu Węgrów w kulturę świata, Ich zasługi na polu filmowym i muzycznym oraz to , że twórcą kostki Rubika był właśnie Węgier.

        Niestety, źle się dzieje w państwie  duńskim i prawie w całej Europie. Trzecia fala pandemii przybiera zarówno w licznie zakażonych jak i śmierci. Rząd zaostrza restrykcje, które wydają się być spóźnione i nieprzemyślane. Cóż nasz  Uniwersytet działa wyłącznie w trybie on line, a wszelkie wyjścia osobiste do muzeów, pałacyków i na wystawy nie są znowu możliwe. Siedzimy w domach i w między czasie szczepimy się. Nasi studenci, jako ludzie świadomi, nie bojkotują szczepień i chętnie uczestniczą w akcji.

       A tu niespodzianka. Z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru, który przypada na 27 marca  otrzymaliśmy wysyp propozycji do oglądania i słuchania. I tak każdy znajdzie coś dla siebie bo oferta jest naprawdę bogata. Miłośnicy opery mogli usłyszeć 10 najsłynniejszych arii w ramach spektaklu pt. „Operowym głosem” udostępnionym przez Teatr Wielki i Operę Narodową. Najpiękniejsze piosenki przedwojennej Warszawy można było usłyszeć w 50 minutowym przedstawieniu Studio Buffo pt. „Tyle miłości” i przy okazji posłuchać wspomnień Stefanii Grodzieńskiej. Wspaniała przygoda muzyczna dla miłośników dawnych szlagierów Warszawy, której już nie ma. Również propozycje teatralne były godne uwagi i obejrzenia. Było ich sporo, niestety czas z korzystania  z nich był od 48 godzin do 7 dni. Trzeba było się śpieszyć i wybierać bo wszystkiego nie dało się obejrzeć. Propozycje sztuk teatralnych przysłały teatry warszawskie i z innych miast polskich jak np. Radom, Lublin, Kraków, Olsztyn, Łódź, Kielce.

       Wielkanoc za nami i już od środy ruszyły zajęcia. Niestety sytuacja pandemiczna w kraju pogarsza się z dnia na dzień i nie widać szans na poprawę. A kondycja psychiczna Polaków jest coraz słabsza i widać wiele frustracji. Dlatego z przyjemnością wysłuchaliśmy wykładu pani Beaty Artymowskiej pt. „Drezno”. Lektorka przeprowadziła nas po dziejach miasta w kontekście wspólnej polsko-saksońskiej historii. Mogliśmy zobaczyć herb Polski i Litwy na tarczy herbowej króla Augusta II i III, eksponowanej w wielu miejscach słynnego Zwingera, a także na porcelanie, szkle użytkowym itp. Dzięki lektorce można było zobaczyć obraz Rafaela „Madonna Sykstyńska” w muzeum malarstwa czy też obrazy Canaletta, które umożliwiły później odbudowanie zburzonego w 1945 roku miasta. Widziałam ten obraz w oryginale i stwierdzam, że żadna fotografia nie oddaje w pełni piękna i kunsztu dzieła. Będąc w Dreźnie, nawet jak się nie jest koneserem malarstwa, obowiązkowo trzeba iść do galerii i zobaczyć obraz na własne oczy. To samo dotyczy galerii porcelany. Drezno to wyjątkowe miasto i należy pomyśleć o wycieczce.  Miłośników literatury i historii zaprasza muzeum poświęcone Ignacemu Kraszewskiemu i hrabinie Cosel. Na razie wycieczka do Drezna jest niemożliwa, dziękujemy więc za wirtualną podróż.

        Po raz pierwszy od istnienia naszego Uniwersytetu nie ukazała się „Sowa” co z przykrością odnotowuję, a robię to z kronikarskiego obowiązku.

        W kolejne podróże historyczno-krajoznawcze zabrał nas dr Olaf Kwapis, który z niebywałym entuzjazmem pokazał nam mniej znane rezydencje królewskie na Dolnym Śląsku: Kamieniec Ząbkowicki, Mysłakowice i Karpniki. Wspomniał też o Bukowcu, Henrykowie, Łomnicy, Wojanowie. Wykład okraszony został historycznym rzutem na dzieje współczesnej Europy, a zwłaszc za części należących do ówczesnego Królestwa  Prus / 1815-1866/. Usłyszeliśmy przy okazji historię kwadrygi na Bramie Brandenburskiej w Berlinie i odznaczenia: Krzyż żelazny. Ze wszystkich wymienionych rezydencji na czoło wysuwa się Kamieniec Ząbkowicki, którego projektantem był architekt Schinkler. Pałac wybudowano w stylu neogotyku, a jego właścicielem była Marianna Orańska wielce zasłużona dla Dolnego Śląska. Zasłynęła z dobroczynności i wielu przedsięwzięć dla rozwoju regionu. To na Jej cześć marmury z Sudetów i porcelana noszą nazwę : „biała marianna”. Rezydencja prezentuje wspaniałe wnętrza, meble , kominki i przepiękne witraże.  Pałac otacza zespół parkowo-leśny ze sztucznymi ruinami , romantycznymi zakątkami i oczkami wodnymi. Obiekt ten można zwiedzać w przeciwieństwie do pozostałych rezydencji, które obecnie znajdują się w rękach prywatnych właścicieli lub znajdują się w nich obiekty użytkowe jak np. szkoła i hotele.   Można oglądać je z zewnątrz i spacerować po okalających je parkach.

        Druga wycieczka z p. Olafem Kwapis odbyła się do Wenecji, tej dawnej historycznej i obecnej, tęskniącej do turystów. A jeszcze tak niedawno bano się, że Wenecja zostanie zadeptana przez ludzi.  Tytuł wykładu brzmiał: „Dobroczynność  i sztuka”. Wenecja, która zachwyca nas swoim pięknem, wyjątkowością i jedynym w swoim rodzaju klimatem, niegdyś pełniła rolę ważnego portu i punktu towarowego z Azji do Europy. To tu kończył się jedwabny szlak, to tu przywożono niewolników Słowian ze środkowej Europy. W czasach nam bliższych warto zwrócić uwagę na rolę Napoleona Bonaparte i niestety Legionów Polskich Henryka Dąbrowskiego w plądrowaniu i ograbianiu Wenecji. To tylko dowodzi, że historia nie jest biała i czarna, ale zawiera wiele szarości i my, Polacy też mamy co nie co za uszami. Decyzją cesarza Wenecja przeszła na własność Austrii aż do 1866 r. Potem została włączona do Królestwa Włoch. Po długim rysie historycznym prelegent zaprosił do zwiedzania nie tylko sztandarowych zabytków i dzieł architektury ale i nieznanych na ogół miejsc, zaułków, zapomnianych kafejek, tajemniczych zakątków. W tempie błyskawicy obejrzeliśmy obrazy słynnych malarzy, witraże i dzieła weneckiej architektury. A może by tak odwrotnie – krócej o historii     / zwłaszcza tej starożytnej/,  a więcej czasu przeznaczyć na współczesność?

          Druga połowa kwietnia 2021 r.– pandemia jakby nieco odpuszczała. Piszę to nieśmiało aby nie zapeszyć.

         W kwietniu mieliśmy okazję wysłuchać i obejrzeć wykład p. dr hab. Eweliny Hallman pt.” Związki bioaktywne w warzywach i owocach z upraw ekologicznych”. Prelegentka w sposób uczciwy naukowo przedstawiła zalety i wady upraw ekologicznych i konwencjonalnych.  Ostateczny wniosek z badań naukowych przemawia na korzyść ekologii, która optuje za uprawami bez syntetycznych nawozów i środków ochrony roślin oraz pestycydów. Ekologiczne warzywa i owoce zawierają więcej związków biologicznie czynnych i to je zaleca się do konsumpcji. A tak w szczególności jedzmy to co czerwone, pomarańczowe , żółte, fioletowe, granatowe i brązowe, małe czy duże bez znaczenia. Królową warzyw jest papryka i pomidor oraz czerwona cebula. Cieszy mnie to niezmiernie gdyż pomidory są moją miłością kulinarną od zawsze. Jestem za.

         Zostaliśmy też zaproszeni przez Muzeum Powstania Warszawskiego na 3 częściowy cykl wykładów o tematyce powstańczej. I tak 20 kwietnia 2021 r. wysłuchaliśmy prelekcji Roberta Markiewicza pt. „Choć na tygrysy mają Visy – broń w powstaniu warszawskim”, następnego dnia „Powstańcy w obozach jenieckich”, a trzeciego dnia zwiedziliśmy wirtualnie Muzeum. My, studenci naszego uniwersytetu, mamy wielki sentyment do Powstania Warszawskiego. Niezależnie od jego historycznej oceny, chwyta nas za nasze skołatane serca  wspomnienie zburzonego doszczętnie miasta i nieprzebranej ilości ofiar młodych , wspaniałych i dzielnych ludzi. Oby nie było powtórki z historii.

        Pandemia jakby nieśmiało cofała się. Odnotowujemy coraz mniejszą liczbę nowych zakażeń [już poniżej 10 tys. dziennie] . Niestety liczba zgonów na 100 tys. ludzi jest nadal wysoka i Polska zajmuje pierwsze, niechlubne miejsce w Europie. Zapadają decyzje o stopniowym luzowaniu obostrzeń antycovidowych. Jest też zapowiedź istotnych dla nas ulg od połowy maja.

        Kwiecień 2021 r. zakończyliśmy spotkaniem z prof. Krzysztofem Bochenkiem, który zastanawiał się wspólnie z nami skąd przybywamy, co robimy na tym padole, dokąd zmierzamy w wykładzie pt. „ Tożsamość człowieka w ponowoczesnej rzeczywistości”.  Był to wykład filozoficzny, a jak wiemy filozofia to trudna i niejednoznaczna dziedzina nauki. Według profesora, człowiek kiedyś był pielgrzymem świadomym, znał cel swojej wędrówki, miał jasne punkty oparcia i wyznaczniki. Teraz, nadal jesteśmy pielgrzymami, tyle że nieświadomymi celu, samotnymi, pozbawionymi trwałych, bazowych podstaw. Mamy za to uczucie wolności, ale jak się okazuje, pozornej wolności.  Przy tym przestajemy myśleć, a racjonalność zastępujemy emocjonalnością. Nie dajemy sobie rady z wszechpotężną techniką, informatyką i technologią, która  z jednej strony wzbogaca nasze możliwości, ale z drugiej przytłacza, zabija myślenie i czyni nas tylko konsumentami. Odwieczny dylemat filozoficzny: być czy mieć sprowadza się do tego, że coraz trudniej znaleźć równowagę między dobrem indywidualnym a wspólnym. Żyjemy coraz dłużej i czujemy się coraz bardziej niespełnieni. A więc kim jest współcześnie człowiek? Prawda, jak wiedzieli to już mędrcy starożytni, leży po środku. Człowiek ani nie jest bogiem ani nikim. Powinien żyć i grzeszyć zgodnie z naturą. To by było na tyle, gdyż opadłam z sił intelektualnych i przestałam już myśleć.

       Tegoroczny kwiecień był podobno najzimniejszym  od 25 lat, a i maj nie zapowiada się majowo. Ciągle pada i jest zimno. Nasze mieszkania wymagają dogrzewania. Za to ogródki i ogrody , balkony i tarasy wypełniły się długo kwitnącymi żonkilami ,tulipanami. Przyroda oddycha pełną piersią, jesteśmy w większości zaszczepieni, przynajmniej jedną dawką i znowu chce się żyć. Nasz ukochana uczelnia działa nadal w trybie on line.  I tak po nudnej, nieudanej pogodowo majówce, zostaliśmy zaproszeni do Wilanowa, skąd dwie panie Joanna Kacperczyk i Magdalena Żontar opowiedziały o „Miłości staropolskiej- – czyli wesoła opowieść o miłości, łzach, złamanych sercach .” Podtytuł wykładu brzmiał: „ Dole i niedole małżeństwa z XVII i XVIII wieku.” Więcej było, jak się okazuje, tej niedoli niż doli, co  nie powinno dziwić, skoro małżeństwo to był interes i inwestycja, dotycząca całych rodów. Uczucia młodych nie były brane pod uwagę. Najmniej do powiedzenia miały magnatki. Im było wyższe urodzenie tym mniej miały te osoby do powiedzenia w kwestii wyboru małżonka. Na ślubnym kobiercu stawały już czternastoletnie panienki, co dzisiaj wydaje się patologią. Ale kiedyś ….Potem w życiu, bywało różnie, ale przeważnie małżeństwo to była zamiana władzy ojcowskiej na mężowską.  Wolność kobiety odzyskiwały po śmierci męża, a ponieważ dziedziczyły majątek po zmarłym, nie śpieszyły się już do kolejnego mariażu. Wówczas małżeństwa trwały przeciętnie dziesięć lat i tej, której udało się to przetrzymać i owdowieć to  mogła odetchnąć z ulgą i żyć wolna. Prelegentki często powoływały się na małżeństwo Marysieńki i Jana Sobieskich, uchodzące za szczęśliwe i wyjątkowe. Tymczasem, przeżywało ono swoje wzloty i upadki, a para przebywając razem, nieustannie się kłóciła. Największe uczucie wybuchało, gdy król był nieobecny w pałacu, wówczas pisał piękne, legendarne, miłosne listy do swej połowicy. Ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że w tamtych czasach istniały rozwody, z czego nader często korzystano. By nie przedłużać,  opis swój kończę wnioskiem, że życie kobiet było nie do pozazdroszczenia wtedy a i dzisiaj nie należy do lekkich. Ale mimo wszystko, cieszmy się, że przyszło nam żyć tu i teraz, a nie w złotych klatkach szlacheckiej Rzeczypospolitej.

       Poprawia się sytuacja pandemiczna w Polsce. Jest coraz mniej zachorowań. Niestety zajmujemy niechlubne pierwsze miejsce w Europie w ilości zgonów covidovych. Polacy i Polki szczepią się 4 szczepionkami. Na tle innych krajów, akcja szczepień wypada u nas mało imponująco. W grupie wiekowej 61-69 zaszczepiła się zaledwie połowa.  Duży opór antyszczepionkowy panuje wśród młodzieży i młodszych dorosłych. Jednocześnie min. Dworczyk ogłasza znoszenie obostrzeń covidowych i tak od 15 maja nie musimy nosić na zewnątrz maseczek, otwierają się restauracje, kawiarnie i inne lokale gastronomiczne, dzieci poszły do szkół, wszyscy myślą o wakacjach i urlopach. Wraca normalne życie. Obyśmy tylko nie oszukali się, tak jak to było rok temu.

        Życie na naszym uniwersytecie toczy się spokojnie i aktywnie, ale i tu odczuwa się chęć wyjścia z zamknięcia i pojechania w siną dal, przed siebie, byle zmienić krajobraz przed oczami, wyrwania się ze szponów codzienności i marazmu covidowego. Na razie, musi nam wystarczyć podróż do  dawnej Rosji, w którą zabrał nas dr Henryk Grzyś w swoim wykładzie pt. „ Rosja jako cywilizacja”. Rosja od zawsze była organizmem wielokulturowym i religijnym, a Rosjanie, zdaniem prelegenta, czują się właśnie Rosjanami, a nie Europejczykami czy Azjatami. Krótki rys historyczny uświadomił nam, że Rosja przeszła od średniowiecza do  oświecenia, a zawdzięcza to carowi Piotrowi I, który rozpoczął proces europeizacji swojego kraju. Dzieło to kontynuowała caryca Katarzyna Wielka. Przechodząc do współczesności, prelegent podkreślił, że funkcjonują trzy mity o Rosji: bytowy , literatura piękna i polityczny.

Wymienione mity z powodzeniem funkcjonują w naszym spostrzeganiu tego kraju i jego mieszkańców. Czytamy Dostojewskiego, Tołstoja, Gogola czy Puszkina. Z podróży przywozimy matrioszki, serce rwie się do trojki, ale przerażeniem ogarnia nas despotyzm kolejnych władców i rządów, ich agresywna polityka zarówno wewnętrzna jak i na zewnątrz, dawniej i obecnie.  Rosja to skomplikowany organizm będący jednocześnie państwem i cywilizacją – stwierdził prelegent.  W każdym razie należy być czujnym wobec Rosji, ale to już jest tylko moja opinia.  

         20 maja 2021 r. – tego dnia przed monitorami naszych komputerów zebrali się studenci naszego uniwerku by wysłuchać wykładu p. Beaty Artymowskiej pt. „ Leonardo da Vinci – człowiek od wszystkiego”. I tak naszym oczom i uszom ukazał się wybitny człowiek Renesansu, który dokonał rzeczy wielkich w wielu dziedzinach. Był myślicielem, malarzem, rzeźbiarzem, teoretykiem sztuki, architektem, urbanistą, projektantem wojskowym, wynalazcą maszyn latających, anatomem ciała ludzkiego, słowem nie było dziedziny życia i sztuki  obcej, którą nie zajmowałby się. Jednocześnie, jak każdy geniusz był chimeryczny i jeśli czuł, że nie osiągnie ideału, zniechęcał się i porzucał zaczęte dzieło. Przykro było dowiedzieć się, że człowiek geniusz Renesansu nie ma obecnie grobu. Dzieje Jego pochówku są chichotem historii losu człowieka na tym ziemskim łez padole. Po śmierci został pochowany, zgodnie z jego wolą, we Francji w kolegiacie pw. Św. Florentyna  w Amboise. Niestety, kolegiata została wyburzona na początku XIX wieku, a groby , wśród nich i grób Leonarda, zostały zdewastowane, szczątki wymieszane i zakopane w zbiorowej mogile. W 1987 r. po badaniach szczątków, wyodrębniono czaszkę i kości Leonarda da Vinci i złożono je w kolejnym grobie w kaplicy św. Huberta. Jednak nie ma żadnej pewności co do autentyczności wyselekcjonowanych szczątków. Więcej jest wątpliwości niż pewności. I tak , geniusz, któremu zawdzięczamy tak wiele, nie doczekał się godnego grobowca. Wstyd  to jest wielki dla potomnych i chyba dlatego, nawet niektóre encyklopedie milczą na ten temat.

        A tymczasem, w rejs  pieszy wyruszyły, nasze dzielne miłośniczki spacerów z kijkami. Zorganizowały one leśne spotkanie, nad jeziorkiem, z gratisowym poczęstunkiem. W akcji uczestniczyły też osoby, które przyjechały autobusem. Pogoda dopisała, świeże powietrze też. W majowych okolicznościach przyrody, było to nader miłe spotkanie i możliwość zobaczenia się bezpośrednio. Widać, że było to ważne dla uczestników, zmęczonych już bardzo izolacją pandemiczną. Dla porządku kronikarskiego informuję, że organizatorką  imprezy była    Ela Chomicka.                              .

         27 maja 2021 r. – zainteresowane osoby mogły wziąć udział w czwartkowym spotkaniu z geriatrią, reumatologią i rehabilitacją – organizowanym przez Zakład Gerontologii, Zdrowia Publicznego i Dydaktyki.

         27 maja 2021 r. – przed monitory zaprosiła nas p. Anna Berkowicz, reprezentująca Muzeum Czartoryskich w Krakowie, która wygłosiła wykład pt. „ Dwie damy książąt Czartoryskich”. Rzecz dotyczyła Izabeli Czartoryskiej z Puław i Cecylii Gallerani uwiecznionej przez mistrza Leonarda da Vinci na obrazie jako dama z gronostajem. Obraz ten przywiózł do Puław syn Izabeli, który podzielał pasję matki do kolekcjonowania dzieł sztuki i organizowania pierwszego na ziemiach polskich muzeum. Dzieło  to jest najcenniejszym skarbem , którym możemy się szczycić na świecie, a którego losy są tyleż ciekawe co tragiczne. W największym skrócie , obraz był ukrywany przed Rosjanami, kilkakrotnie atakującymi Puławy. Szczęśliwie uniknął dewastacji, czego nie można powiedzieć o innych zbiorach księżnej. Potem został wywieziony do Sieniawy, skąd dla bezpieczeństwa pojechał do Paryża. Dopiero w 1876 r. powrócił do Krakowa do Muzeum Czartoryskich. W obliczu działań wojennych I wojny światowej, obraz ten wraz i dwoma innymi cennymi dziełami został przewieziony do Drezna.  Szczęśliwie,” dama” wróciła do Krakowa, ale w przeddzień II wojny światowej ponownie zostaje ukryta w Sieniawie. Tam znajdują ją naziści i wywożą do Niemiec. Na szczęście, urzędujący na Wawelu Hans Frank sprowadza obraz do Krakowa, którym cieszy swe oczy prawie do końca działań wojennych. Po czym wywozi dzieło  do swojej prywatnej wilii w Bawarii. „Dama z gronostajem” wróciła do Krakowa w 1946 roku. Inne dzieła sztuki, których wykaz znajduje się w katalogu na 500 stronach, nie miały takiego szczęścia. Można jeszcze długo pisać o samym obrazie, ale po co? Lepiej pojechać do Krakowa i zobaczyć na własne oczy.

       Tymczasem pomalutku, po cichutku odpuszcza pandemia. Coraz mniej zachorowań, coraz więcej szczepień. Niepokoi jednak duży opór niektórych ludzi niechcących się zaszczepić. Przez nich, prawdopodobnie nie uda się osiągnąć odporności zbiorowej.

        1 czerwca 2021 r.  – brać uniwersytecka w liczbie 38 sztuk ruszyła na pierwszą eskapadę, gdzie? , oczywiście do Powsina, aby podziwiać kwitnące rododendrony, magnolie, głogi w ogrodzie botanicznym. Pogoda okazała się łaskawa, co w tym roku jest szczególnie niepewne. Oczywiście wycieczka odbyła się  w rygorze sanitarnym. Preferowane były osoby dotychczas mało lub wcale nie uczestniczące w życiu uniwersytetu. Spacer po ogrodzie zakończył się ogniskiem w Żabieńcu, gdzie z apetytem zajadano się chlebem ze smalcem, kiszonymi ogórkami i pieczoną na ogniu kiełbaską. Musiało być nieźle skoro padła propozycja powtórki za tydzień. A potem była powtórka z rozrywki w liczbie 32 sztuk.

        W następnym/ świątecznym/ kto chciał mógł wysłuchać online wykładu  dr Katarzyny Błędek-Grzeszczak i dr Beaty Stecz-Niciuk o lekarzach na krańcu świata czyli o polskich misjach zagranicznych. Polscy medycy zasłużyli się szczególnie  w takich dziedzinach jak hydrauliczne protezy, stomatologia  i opieka nad kobietą w ciąży i noworodkiem.

        Nieuchronnie zbliża się koniec roku akademickiego, o czym przypominają kwitnące akacje i dzikie róże. Daje się zauważyć lekki spadek aktywności studentów, zwłaszcza, że pandemia daje wyraźnie odpocząć od siebie. Nie mniej, aby dbać nie tylko o ciało, ale i o umysł chętni mogą zapisać się na 9 odcinkowy cykl wykładów prowadzonych przez znane nam już panie Ewę Drop i Izabelę Cymer pt. „ Postaw na rozwój  – jak wykorzystać efektywnie czas pandemii”. 

        Przez kilka dni czerwca br.  był dostępny wykład dr Beaty Artymowskiej o Wenecji. To już trzeci wykład na temat tego miasta-państwa, jakiego mogliśmy wysłuchać. Widać to wyjątkowe miasto ma powodzenie zarówno u prelegentów jak i u słuchaczy. Tym razem, autorka wykładu zamieniła się w kustosza i oprowadziła słuchaczy po Wenecji pod kątem piękna jej architektury i dzieł sztuki. Było też nieco historii, ale tylko tytułem wprowadzenia. A potem to już wędrówka po 4 mostach, wzdłuż Canale Grande i placach weneckich. Zwiedziliśmy oczywiście bazylikę św. Marka {ewangelisty, chrześcijański patron miasta} zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz. Znajdują się w niej jego relikwie , które trudno uwierzyć, nie są  odwiedzane przez turystów. Mogliśmy przyjrzeć się bramie gotyckiej z 1438 r., podziwiać piękno sali w pałacu Dożów. Liczne pałace usytuowane przy najpiękniejszych placach przemawiały do wyobraźni i zapraszały do odwiedzin. Na placu św. Marka królują 2 kolumny przywiezione z Bizancjum z patronami miasta tj. św. Markiem i  św. Teodorykiem, który jest patronem bizantyjskim.  Można długo opisywać Wenecję, ale i tak trzeba ją zobaczyć na własne oczy. Ponadto Wenecja kojarzy się przede wszystkim z balem maskowym , ale też z festiwalem filmowym, biennale sztuki współczesnej.  Po takim wykładzie, zrozumiałam, że chociaż byłam w tym mieście to jakoby mnie tam wcale nie było. Składam wniosek w swoim i studentów imieniu, że do wykładu powinien być obowiązkowy załącznik w postaci wycieczki. To naprawdę miałoby sens. 

       18 czerwca 2021 r. – koniec roku akademickiego.

        Wakacje, i znowu są wakacje. Brać studencka ruszyła  w plener na wycieczkę, zwłaszcza że pandemia, choć przyczajona, daje odpocząć i zapomnieć się o sobie.  Dnia 23 czerwca grupa turystyczna w liczbie 29 sztuk pojechała do Kampinosu i Palmir. Pogoda jak drut, nastroje jeszcze lepsze, a i apetyty niczego sobie. Pan przewodnik Jacek Delert jest posiadaczem radiowego głosu i tymże głosem zasypywał nas informacjami począwszy od wyjazdu aż do samego końca wycieczki. Przejeżdżając przez Warszawę usłyszeliśmy historię wszystkich mostów, ważniejszych obiektów i trasy łączącej stolicę z Kampinosem i Palmirami stanowiące pierwszy punkt naszej eskapady. Puszcza Kampinowska jest ewenementem w świecie przyrody na skalę europejską, ukształtował ją lodowiec wyposażając w bagna, mokradła i wydmy piaszczyste. A później udało się 66 gatunkom drzew i krzewów wyrosnąć na tym polodowcowym gruncie i dotrwać  do dzisiaj. Gdy dojechaliśmy do Palmir oczom naszym ukazał się gmach muzeum ze ścianą podziurawioną kulami, co krzyczy wymownie cierpieniem ofiar masowych rozstrzeliwań. Za muzeum znajduje się Cmentarz Wojenny z prawie jednakowymi grobami , w których pochowano ofiary czystek hitlerowskich. Na końcu cmentarza widoczne są 3 krzyże, które symbolizują Golgotę. Cmentarz i muzeum działa na emocje i wyobraźnię odwiedzających nekropolię. Zmusza do zadumy , refleksji nad losem narodów i pojedynczego człowieka. By zmienić nieco nastrój przeszliśmy się Aleją Trzeciego Tysiąclecia obsadzoną 40 dębami. Nasadzeń dokonywały wybitne osobistości  z kręgów politycznych, kościelnych, naukowych i zasłużonych dla Polski, o czym informują tabliczki.  Spacer kontynuowaliśmy   ścieżką dydaktyczną: „Skrajem puszczy” i niebawem na naszej drodze stanął skansen budownictwa puszczańskiego w postaci trzech kompletnych zagród, składających się z domów mieszkalnych i budynków gospodarczych. Kolejny punkt wycieczki to Lipków – miejscowość usytuowana na południowym skraju puszczy. To tu znajduje się stary, klasycystyczny kościół {obecnie w remoncie} pw. św. Rocha. Tu też produkowano w czasach                   I Rzeczypospolitej pasy lipkowskie, które w niczym nie ustępowały pasom słuckim, a stanowiły one niezbędny element stroju szlacheckiego. Lipków, jak dowiedzieliśmy się od pana przewodnika, jest tym Lipkowem, w którym stoczyli pojedynek Bohun i Wołodyjowski . Sienkiewicz miał wiele wspólnego z tym miejscem – zainteresowanych odsyłam do źródeł faktograficznych. Ostatni punkt naszej eskapady to miejscowość Laski, słynące z ośrodka dla niewidomych. Ale to nie on był naszym celem. My, spacerkiem udaliśmy się na miejscowy cmentarz, który jest ewenementem w skali kraju . Ta niezbyt duża nekropolia rządzi się własnymi przepisami i regulaminem. Dopuszczone są tylko groby ziemne a zakazane są tzw. pomniki granitowe, lastrykowe itp. Przy grobach stoją prawie jednakowe krzyże z metalu, drewna lub kompozytu. Wszystkie groby obmurowane są ramą betonową lub obłożone kamieniami i obsadzone kwiatami i różnymi roślinami. Nie ma żadnych plastikowych wiązanek i ozdóbek. Nawet zniczy używa się w małych ilościach. Dzięki dużej  ilości begonii na mogiłach , innej roślinności cmentarz robi wrażenie  oazy spokoju, ciszy i błogostanu. Bije w oczy swą prostotą i pięknem. Aż chce się umrzeć. Wiem – to przesada.  Teraz rozumiem, naszego  pierwszego premiera Tadeusza Mazowieckiego, który życzył sobie być pochowanym właśnie na tym cmentarzu. Spoczywa wraz z żoną Ewą , a towarzyszy im brzozowy krzyż i  szum drzew z puszczy kampinowskiej. Skromność, jak wiadomo, jest oznaką wielkości i na tym zakończę bo popadnę w patos.   Aby posilić zgłodniałe ciało udaliśmy się na  teren zwany „Wydmy” i tam zasiedliśmy za długim stołem. Każdy mógł własnoręcznie upiec na żywym ogniu kiełbaskę, spożyć ją wraz z małosolnym ogórkiem, chlebkiem i innymi dodatkami. Znalazło się też imieninowe ciasto {wszak to imieniny Wandy} i domowe winko. Było też „Sto lat” i drobny prezent dla solenizantki. Żyć nie umierać.

Teraz proszę o powagę gdyż nasze stowarzyszenie musi odbyć Walne Zgromadzenie, co ma miejsce 25 czerwca 2021 r. Uczestniczy w nim 57 delegatów czyli 5 członków reprezentował 1 delegat. Jest to obowiązkowe zebranie udzielające absolutorium zarządowi za ubiegły rok działalności i powołujące nowe władze na następny rok. Składany jest raport z działalności finansowej i merytorycznej.  przyjemnością informuję, iż Walne Zgromadzenie jednogłośnie przyjęło i zatwierdziło sprawozdanie z działalności za rok akademicki 2020/2021. Bez większych zastrzeżeń konstytuowały się nowe władze w postaci:  prezes – Barbara Bednarska, I vice prezes – Elżbieta Madejska, II vice prezes – Elżbieta Chomicka, skarbnik – Barbara Pazik-Zajer, sekretarz – Helena Józefacka . Zastępcami członków zarządu zostały panie : Zofia Grajwoda, Dorota Kowalówka, Dorota Pietrek oraz dwie nowe : Ewa Marczak i Irena Strzała.                                                                                                                                                  Skład Komisji  Rewizyjnej nie uległ zmianie w porównaniu z rokiem ubiegłym i przedstawia się następująco: przewodniczący – Urszula Mastej, v-ce Stefan Kacprzyk i członkini – Stanisława Gałązka.                                                         

Walne Zgromadzenie podjęło uchwałę nadania tytułu honorowego członka naszego uniwersytetu pani  Marii Irenie Jasińskiej, w podziękowaniu za wieloletnie zaangażowanie w organizowanie wycieczek i imprez turystycznych. To dzięki Niej mogliśmy dotrzeć do miejsc, do których nigdy byśmy nie trafili, a nawet nie przyszłoby nam do głowy , że warto tam pojechać i zobaczyć te cuda i cudeńka . Trzeba mieć talent do wyszukiwania owych ciekawostek. Oczywiście były kwiaty, podziękowania i dyplom. A Irenka , bo tak była powszechnie nazywana, w tym szumie  wokół Niej wydawała się być speszona, zaskoczona i ździebko zmęczona. Dzięki Irenko, jeszcze raz wielkie dzięki.    

  A teraz to już naprawdę wakacje. I wycieczki, wycieczki. Znowu będą wycieczki.

       I oto pierwsza lipcowa wycieczka odbyła się 13 dnia miesiąca, z udziałem 34 uczestników, pod przewodnictwem turystycznym Jackiem Delertem. Celem wyprawy było odwiedzenie miejsc związanych z wojną polsko-bolszewicką z 1920 roku. Aby dotrzeć do pól bitewnych przejeżdżaliśmy przez Pragę, gdzie zatrzymaliśmy się przed kościołem pw. Zmartwychwstania Pańskiego wybudowanym przez kolejarzy jako wotum dziękczynne za odzyskanie niepodległości w 1918 roku. Najdziwniejsze jest to, że świątynia to wybudowana została w stylu góralskim. Wprawdzie dach nie jest kryty gontem lecz dachówką, ale pozostałe cechy stylu są wyraźnie zauważalne. Natomiast dzwonnica przypomina kształtem parowóz, co zapewne ma kojarzyć się z fundatorami. Jadąc przez Zacisze przejeżdżaliśmy przez nowo budowane osiedle nazwane „Wilno”, na tzw. Elsnerowie. Osiedle to jest przykładem zmiany podejścia do budownictwa mieszkaniowego i zastosowania nowoczesnych rozwiązań. Dalsza droga wiodła szacowną wycieczkę przez Marki. Obecnie jest to 20 tysięczne miasto, w którym do 1970 roku jeździła kolej wąskotorowa. Jako dziecko korzystałam z usług tego środka transportu udając się do rodziny mieszkającej w tym mieście. Pamiętam, że była to wyprawa prawie na koniec świata. Szczególnie moja mama przeżywała tę podróż, a bała się i wsiąść do kolejki i jechać i wysiąść z niej. Z okien autokaru mogliśmy rzucić okiem na neogotycki kościół z 1909 roku i parowóz stojący opodal, będący symbolem i pamiątką minionych czasów. I tak dotarliśmy do Radzymina, gdzie udaliśmy się na Cmentarz Wojskowy, na którym pochowani są obrońcy z 1920 roku i żołnierze z 1939 roku. Mogiły żołnierskie, niestety wydają się być niezadbane, co kontrastuje z polityką przywracania pamięci o tamtych wydarzeniach. Groby zbiorowe porośnięte są trawą i chwastami, Widać brak troski i dbałości o nie. Przy zbiorowej mogile modlił się onegdaj Papież Jan Paweł II , co zostało uwiecznione w postaci postumentu i jest to bardzo udany pod względem plastycznym pomnik. Widać, że robił to artysta z prawdziwego zdarzenia. Przy okazji zobaczyliśmy też grób lubianego przez wszystkich, niezapomnianego aktora Wojciecha Pokory.

Kobyłka – to następny punkt programu. Celem naszym było zobaczenie późnobarokowej bazyliki [ z nadania papieża Benedykta XVI ]  pod wezwaniem św.  Trójcy.  Musieliśmy czekać pod kościołem, gdyż wewnątrz odbywała się msza pogrzebowa, a tu rozpętała się burza i zaczęło nieźle padać, a my pod tym kościołem skuleni pod parasolami słuchaliśmy gawędy księdza o świątyni, o rodzie Załuskich, o życiu i historii świata.  Mnie wpadły w oko guziki przy sutannie księdza.  Trzech brakowało, kilka było z różnych parafii, ale były też te właściwe w liczbie 12 [wiem bo policzyłam]. Po zakończeniu ceremonii pogrzebowej  udaliśmy się do środka bazyliki i zobaczyliśmy perłę polskiego baroku na własne oczy. Rzeczywiście, bazylika robi wrażenie zarówno wielkością, rozmachem, wystrojem i przepychem. Na  szczególną uwagę zasługują wszechobecne freski, które stanowią najcenniejszą wartość zabytkową tego obiektu. Sympatyczny ksiądz kontynuował swoją gawędę o wszystkim i o niczym, czym nas nieco zmęczył i chętnie udaliśmy się w dalszą podróż do Ossowa. Ale jeszcze wstąpiliśmy na cmentarz wojskowy, gdzie pochowani są żołnierze polegli w 1920 i 1939 roku. Wysłuchaliśmy historii nekropoli, obejrzeliśmy kaplicę i przy okazji grób lubianego aktora Jerzego Turka. Ostatni punkt naszego programu to Ossów. To właśnie tu rozegrały się główne walki i to tu nastąpiło przerwanie frontu wojny, a  Rosjanie zostali zmuszeni do odwrotu i ucieczki w popłochu. Wieść o zwycięstwie pod Ossowem rozeszła się po Polsce lotem błyskawicy i wpłynęła budująco na morale żołnierzy na innych frontach wojny. Bohaterem tych walk był niewątpliwie ks.mjr Ignacy Skorupka, kapelan 236 pułku Legii Akademickiej, który zginął podczas ataku na wroga. Jego legenda przeszła do historii i nie dociekajmy ile w niej prawdy. Liczy się Jego oddanie sprawie, miłość do ojczyzny i poświęcenie. Tu, w Osowie obejrzeliśmy film z archiwalnymi ujęciami, uzupełniony aktualnymi komentarzami historyków na temat wojny polsko-bolszewickiej. W ten sposób przerobiliśmy przyśpieszony kurs polskiej historii i nastrojeni patriotycznie udaliśmy się na kolejny cmentarz wojskowy. Tym razem nekropolia okazała się być zadbana i utrzymana zgodnie z jej znaczeniem. Znajduje się tutaj 8 mogił zbiorowych i 1 pojedyncza. Obok cmentarza znajduje się Kaplica Matki Boskiej Zwycięskiej z 1928 roku. Wewnątrz zobaczymy kopię obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej i obrazu Jerzego Kossaka „Cud nad Wisłą”. Nieopodal, w pobliskim parku-lasku posadzono 96 dębów na pamiątkę ofiar katastrofy lotniczej w Smoleńsku.                 Po krótkim spacerze po polach , przejęci wielkością sprawy przypomnieliśmy sobie, że jesteśmy już nieco zmęczeni i głodni. Toteż dziarskim krokiem przeszliśmy na punkt biwakowy, gdzie spożyliśmy tradycyjnie opiekaną na ogniu kiełbaskę, z kiszonym ogórkiem i świeżym pomidorkiem, a całe to menu popiliśmy wodą i nie tylko, ale to dotyczy tylko niektórych. A potem to już tylko powrót do Warszawy i planowanie następnej wycieczki.

       A następna wyprawa to objazd po współczesnej Warszawie 18 lipca 2021 r. Wzięło w niej udział 29 osób. Zwiedzanie zaczęliśmy od obejrzenia częściowo zrekonstruowanego grodu obronnego  na Bródnie. Okazuje się, że to nie Wars i Sawa założyli nasze miasto ale nasi przodkowie wybudowali najstarszą osadę już w IX i X wieku. Był to dwuczęściowy gród bez fosy, otoczony wałem ziemno-drewnianym. Dzięki archeologom możemy przenieść się w  daleką przeszłość i zobaczyć początki naszego miasta. A potem to przejazd przez Białołękę – czyli nowe osiedle charakteryzujące się zróżnicowaną zabudową, niezbyt wysoką, najwyżej dwupiętrową, różnokolorową, wypełnioną zielenią balkonową, dachową i ziemną. Mnóstwo drzew, krzewów i kwiatów, pnączy i fontann daje wrażenie lekkości, relaksu i wszechobecnego kontaktu z przyrodą. Wydaje się, że architekci pokonali wszechobecną na innych osiedlach monotonię, a jednocześnie zadbali o infrastrukturę. Tylko tam mieszkać, ale ja i tak wolę mój domek w Wawrze. Następnie mostem Północnym studenci udali się na Młociny, gdzie przy ulicy Kasprowicza mogli obejrzeć Artystyczne Osiedle. Tak jak i osiedle na Białołęce tak i to nie jest architektonicznie monotonne. A dlaczego artystyczne ? Otóż ulice, skwerki, place zostały nazwane imionami i nazwiskami różnych artystów polskich i niepolskich, dawnych i współczesnych. Następnie brać studencka mogła podziwiać Maszt Wolności czyli najwyższy w Polsce maszt flagowy liczący 63 metry wysokości. Znajduje się on na trawniku wewnątrz ronda Zgrupowania AK „Radosław” od 2014 roku i dumnie prezentuje naszą biało-czerwoną. Dalsza droga wiodła niestrudzonych żaków ulicą Okopową, wzdłuż  cmentarza żydowskiego do Placu Europy, naprzeciwko Muzeum Powstania Warszawskiego. Co ciekawe Plac ten właściwie nie jest tradycyjnym placem ale wolną przestrzenią między budynkami. Ostatnim punktem programu był przejazd do miasteczka Wilanów. Tu znajdziemy przykład połączenia starego z nowym.  Z jednej strony pałac z XVII wielu, z drugiej Świątynia Opatrzności Bożej. A wokół rozciąga się usystematyzowana, niska, bo najwyżej kilku piętrowa zabudowa nowoczesnych domów. Główna ulica porządkująca osiedle nosi nazwę Rzeczypospolitej i to od niej  odchodzą prostopadle ulice i uliczki, których nazwy nawiązują do historii. W oczy rzuca się duża ilość zieleni na balkonach, logiach i rosnącej na ziemi. Z przyjemnością obejrzeliśmy tę część Warszawy, ale już nieco zmęczeni chętnie udaliśmy się w drogę powrotną do naszego ukochanego Wawra.

       Tak na marginesie, panują straszne upały, temperatura stale osiąga ponad 30 stopni C i jest wilgotno. Ziemia płonie od gorąca, a pandemia, która odpuściła zbiera szyki w postaci wariantu Delta stoi u naszych bram tuż, tuż.

28  lipca 2021 r. 34 słuchaczy naszego uniwersytetu ruszyła na kolejną wycieczkę , tym razem po warszawskiej starej Pradze. Spacer rozpoczęliśmy od słynnych i do dziś budzących grozę Szmulek [Szmulowizny]. Sama nazwa ma w sobie coś odpychającego, a tymczasem pochodzi od nazwiska słynnego właściciela tych terenów będącego jednocześnie bankierem króla Stanisława Poniatowskiego.  W tamtych czasach teren ten rozwijał się prężnie, powstawały liczne kamienice, fabryki i fabryczki, sklepy i sklepiczki, różne obiekty użyteczności publicznej. Pierwszym obiektem, który stanął nam na drodze to „Koneser” z 1886  roku czyli wytwórnia wódek. Obecnie jest to obiekt znany pod nazwą „Plac Konesera”. Właściwie jest to miejsce, gdzie stare, zabytkowe łączy się z nowym, modernistycznym sposobem adaptacji i dostosowaniem do nowych wyzwań. Widać dawne fabryczne budynki w nowej aranżacji. Dominuje piękna czerwona, czerwono-brązowa cegła klinkierowa, stare ogromne beczki, w których mieszczą się  stoliki i ławeczki dla konsumentów . Są tu liczne sklepy, trochę biur, muzeum polskiej wódki i inne galerie, a także pracownie licznych artystów plastyków, wśród których Praga stała się modna i popularna. Ale nas zachwycił ogromny komin fabryczny, pozostawiony na pamiątkę minionych czasów. Pierwszy raz można było zobaczyć komin z wysokości człowieka. Wyrasta on z ziemi, pyszni się czerwoną klinkierówką, metalowymi obręczami i pięknym, precyzyjnym wykonaniem. Szał dla oczu. To dopiero jest dzieło sztuki. Udaliśmy się  dalszą drogę ulicą Kawęczyńską . Mijaliśmy kamienice i dawne fabryki . Niektóre z nich są dobrze utrzymane i zostały zrewitalizowane, ale większość czeka na kolejną szansę i na razie są świadectwem czasu i historii. Idąc w kierunku zajezdni tramwajowej minęliśmy narożną figurę Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus z 1908 roku. Figura ta, według słów przewodnika pana Jacka Delerta , odgrywała ważną rolę w życiu okolicznej społeczności, co i dziś jest widoczne, gdyż figura jest zadbana, otoczona kwiatami i ozdobami. I tak doszliśmy do zajezdni tramwajowej, która zaskoczyła swym pięknem. Tak, tak – pięknem. Nie myślałam, że zajezdnię można określić tym przymiotnikiem. A jednak. Ale aby to zrozumieć trzeba zobaczyć na własne oczy. Została wybudowana w latach 1922-25. Obok budynków biurowo-przemysłowych stoi piękna , z dwoma gryfami na elewacji,  świetnie utrzymana kamienica dla pracowników firmy Polskie Tramwaje. To stąd wyjeżdżał w latach 1949-58 tramwaj żłobek, w którym były przewożone, pod opieką pielęgniarek, dzieci pracowników jadących do swoich miejsc pracy. Ot, taka ciekawostka. W dalszej marszrucie minęliśmy ostatni, piętrowy, drewniany budynek na Pradze. Jest to tzw. „Drewniak Burkego” z 1901 roku. Obecnie jest wpisany na listę zabytków  i zabezpieczony czeka na swoją szansę. Na drugie życie czeka też willa z 1903 roku [Kawęczyńska 39] , której właścicielem był pisarz, działacz Aleksander Świętochowski a potem Feliks Świętochowski. Oczywiście, jest to zabytek, w kiepskim stanie i jeśli szybko nie zostanie zrewitalizowany to zakończy swój żywot. Byłoby szkoda bo jest to perełka architektoniczna. Patrząc na willę wyczuwa się specyficzny klimat lat 20 i 30 tych międzywojnia. I tak oto doszliśmy do Bazyliki Serca Jezusowego przy ulicy Kawęczyńskiej.  Została ona wybudowana w latach 1907-1923, a fundatorami byli Maria i Michał Radziwiłłowie, którzy byli filantropami, ludźmi dobrego serca. Nie mając własnych dzieci zajmowali się pracą społeczną na rzecz potrzebujących, trudnej młodzieży i wszystkich nie radzących sobie w życiu. Maria Radziwiłł zasłynęła z ascetycznego życia i wyrzeczenia się przywilejów oraz korzyści wynikających z jej pozycji społecznej i majątkowej. Mieszkała w zwykłej kamienicy przy ul. Brzeskiej 3, nie wywyższała się, żyła skromnie, bogobojnie, nie jadała mięsa i nie pozwalała palić w piecach aby zimą ogrzać mieszkanie. Ale to właśnie Ona sprowadziła z Rzymu 24 granitowe kolumny przewożąc je przez linię 2 frontów I wojny światowej specjalnym pociągiem. Kolumny te wypełniają wnętrze świątyni, ustawione są w 2 rzędach i oddzielają nawy boczne. Są tak piękne same w sobie, że nie potrzeba już więcej ozdób i oślepiającego złota. Sprawiają, że ma się wrażenie  przeniesienia do starożytności. Nic dziwnego, że papież Pius XI po obejrzeniu świątyni stwierdził, że jest najpiękniejszy kościół w Polsce. Zgodnie z życzeniem fundatorki kościół stał się własnością Salezjanów, którzy od 1931 roku  kontynuują pracę z trudną młodzieżą i inną działalność na rzecz społeczności lokalnej. Od 1965 roku świątynia wpisana jest do rejestru zabytków.

 Następny punkt naszej wycieczki to „Fabryka Trzciny”. Wbrew nazwie, w fabryce tej nie produkowano wyrobów z trzciny, ale marmoladę, konserwy, a nawet wyroby z gumy np. pepegi. Po ich zamknięciu teren ten wraz z budynkami fabrycznymi kupił kompozytor Wojciech Trzciński {autor piosenek: Kawiarenki czy Wyszłam za mąż zaraz wracam} . Nazwa więc pochodzi od nazwiska nowego właściciela a nie wyrobów z trzciny [ o ile takie w ogóle są]. Obecnie miejsce to centrum rozrywkowo-kulturalne. Wszystkie obiekty zostały wkomponowane w stare pofabryczne hale produkcyjne i biurowe.  Zachowało się dawne wyposażenie, system korków elektrycznych i piękny, brzuchaty piec do produkcji pary. Ten piec to cacuszko, warto było go obejrzeć i choć na moment przenieść się w miniony czas.  Na pewno można tu spędzić miło czas i przy okazji coś ciekawego zobaczyć. Trochę już zmęczeni wróciliśmy do autokaru i pojechaliśmy do Muzeum Pragi. Ale jeszcze, z okien autobusu, zobaczyliśmy budynek tzw.  Drucianki [fabryka wyrobów metalowych] , dworzec  Wschodni i najdłuższy bo liczący pół kilometra blok mieszkalny. Dotarliśmy do Muzeum Pragi gdzie przy wielkiej makiecie wysłuchaliśmy historii Pragi i obejrzeliśmy zdjęcia zgodnie z osią czasu.  Niektórzy byli już zmęczeni,  wszak upał dawał się we znaki, wykorzystali więc czas by odpocząć na podwórzu, gdzie można było wypić kawę ale też podziwiać ”Babę z flakami”. Następnie udaliśmy się spacerkiem do cerkwi prawosławnej. Po drodze obejrzeliśmy jeszcze zrewitalizowaną kamienicę pod sowami na rogu ul. Jagiellońskiej i Okrzei. Jest to niewątpliwie najpiękniejsza kamienica na Pradze. Nieopodal przygrywa jej kapela z Pragi – rzeźba autorstwa Andrzeja Renesa składająca się z 5 muzykantów zrobionych z mosiądzu. Jest to pomnik Praskiej Kapeli Podwórkowej . Idąc dalej mijamy dawne budynki pożydowskie obecnie odnowione. Dzięki temu można dostrzec ich styl, formę i piękno dekoru. Przykładem niech będzie obiekt, w którym znajduje się teatr „Baj”, a dawniej był to ośrodek wychowania młodzieży. Mijamy też liceum im. Władysława IV będące perełką architektoniczną nie tylko na Pradze ale i w Warszawie. I oto jesteśmy wewnątrz katedry metropolitalnej św. Marii Magdaleny równej apostołom. Została wzniesiona w1869 roku, w stylu bizantyjskim. Niegdyś miała 5 kopuł, teraz już tylko 3.  Ciekawostka : kształt kopuł przypomina płomień  świecy i jest symbolem wiary.  Przewodnik cerkiewny zapoznał nas po krótce z historią prawosławia i zasadami wiary. Dokonywał porównań dogmatów i sakramentów występujących w kościołach katolickim i prawosławnym. Również organizacja obu świątyń rządzi się swoimi zasadami i wymogami religijnymi. Opuszczaliśmy świątynię będąc pod wrażeniem jej piękna, przepychu i ogromnej ilości złota, którego ja osobiście nie lubię, ale tutaj jest ono na właściwym miejscu.

U zbiegu ulic Jagiellońskiej i Al. Solidarności , w mało widocznym miejscu, stoi metalowy krzyż poświęcony ofiarom rzezi Pragi z 1794 roku dokonanej przez żołdaków gen. Suworowa. Początkowo był to krzyż drewniany. W  latach dwudziestych XX wieku zastąpiono go żelaznym. Przetrwał II wojnę. Są na nim widoczne 3 ślady po kulach –  jest to obecnie pamiątka z wojny. Przetrwał też okres Polski Ludowej aby teraz, już bez skrępowania mógł dawać świadectwo tragicznych losów mieszkańców Pragi, którzy zginęli bo byli Polakami.

Ostatni punkt wycieczki to kościół św. Floriana Męczennika i św. Michała Archanioła, wybudowany w latach 1888-1904 ze składek mieszkańców Pragi i nie tylko oraz dzięki dotacji cara. Świątynia jest 3 nawowa z transeptem . Wewnątrz urządzona w stylu neogotyckim, ale tzw. układ przestrzenny to styl gotyk mazowiecki. Głównym projektantem był Józef Pius Dziekoński, który uznał ten kościół za największe swoje artystyczne osiągnięcie. We wrześniu 1944 roku Niemcy wysadzili świątynię. Ocalały tylko 2 rzeźby przedstawiające patronów i obecnie znajdują się one na bocznych ścianach kościoła. Po wojnie zaczęto odbudowywać kościół, dzieło to zostało zakończone w 1972 roku. Obecny stan różni się od pierwotnego wysokością wież. Zmniejszono je z powodu pękania ścian i zagrożenia zawaleniem się. Zastosowano też system przypór wzmacniających konstrukcję budowli. Wieże są dostatecznie wysokie i jednocześnie nie grozi im katastrofa budowlana. Wnętrze bazyliki jest bardzo skromne, a główną ozdobą są witraże i piękne, wyniosłe kolumny łączące się krzyżowo na sklepieniu. Brak  mi słów na opisanie moich odczuć i wrażeń z przebywania w takim miejscu, kończę więc aby nie popaść w banał. Pa, pa.

Z przyjemnością informuję, że pani Beata Pociask – instruktorka gimnastyki, zmieniła stan cywilny. Ślub odbył się 31 lipca 2021 r. w kościele na Gocławiu.

Bardzo się cieszymy i życzymy zgodnie wszystkiego naj, naj na nowej drodze życia.  Teraz nasza Beatka nazywa się Bartnik. Ach, co to był za ślub, a panna młoda palce lizać.

        Dnia 10 sierpnia niestrudzona grupa 45 żaków uniwersyteckich ruszyła  na kolejną wyprawę aż do …. Otwocka i Karczewa.       Pogoda była odpowiednia na taką eskapadę. Toteż z dobrymi humorami wsiedliśmy do autokaru i dalej przed siebie. Pierwszy punkt programu to Pensjonat Gurewicza, w którym obecnie mieści się prywatna klinika ortopedyczna . Obiekt powala na kolana swym pięknem . Jest to  bodajże największy w Europie budynek drewniany. Styl architektoniczny to świdermajer, a więc mnóstwo  w nim werandek, wieżyczek, balkoników i zdobień snycerskich. Na balkonach rzędy różowych kwiatów, które  idealnie współgrają z jasną szarością obiektu. Całość otoczona jest zielenią i licznymi sosnami, nadającymi specyficzny charakter Otwockowi i okolic. Mogliśmy, dzięki uprzejmości personelu, zajrzeć do sali recepcyjnej urządzonej w stylu art-deco gdyż taki styl był modny, kiedy wybudowano ten budynek, a był to 1906 rok.

Następnie , wolnym krokiem udaliśmy się do Ratusza czyli Magistratu Miasta Otwocka, gdzie obecnie urzęduje prezydent. Obiekt z 1921 roku zaprojektował J. Mokrzycki, a obecnie jest już ciekawym zabytkiem architektury. Nieopodal ratusza ulokowany został teatr „Oaza” im. Stefana Jaracza, który był jego opiekunem i współpracownikiem. Budynek powstał w 1935 roku. Wybudowało go rodzeństwo Motel, Wolf, Rajzla i Chana, którzy zginęli w Treblince. Po wojnie dawny teatr zamieniono w kino i teatr w jednym. Z ciekawostek to na deskach tego teatru debiutował znany i ceniony aktor Ignacy Gogolewski. Nasza przewodniczka pani Justyna Górkiewicz zaskoczyła wszystkich obecnych wygłoszeniem na scenie monologu I.K. Gałczyńskiego pt. „Inge Bartsch”, co zrobiła z dużym talentem i wdziękiem aktorskim. Publika siedziała oniemiała z wrażenia. Taka fajna przewodniczka nam się trafiła. To była największa i najmilsza niespodzianka tego dnia. Kolejny punkt programu to dworzec kolejowy  Otwocku. Idąc w jego kierunku minęliśmy figurę Jezusa niosącego krzyż. Rzeźbę zaprojektował  Łukasz Wolski w 1920 roku. Przypomina ona do złudzenia tę rzeźbę Chrystusa sprzed kościoła św. Krzyża w Warszawie. I tak doszliśmy do wspomnianego dworca, którego rodowód sięga 1878 roku i ściśle wiąże się z koleją nadwiślańską. Obiekt ten jest przykładem połączenia starego z nowym. Część zabytkowa czyli poczekalnia i kasy biletowe zostały odrestaurowane i zachęcają do oczekiwania na przyjazd pociągu. Jest naprawdę przyjemnie przebywać wewnątrz  dworca, a i na zewnątrz prezentuje się okazale, co najlepiej można zobaczyć idąc na wprost szeroką aleją. Po przekroczeniu linii zabytkowej wchodzimy w świat nowoczesności, elektroniki, informatyki itd. Ale proszę nie bać się – to wszystko służy dobrze pasażerowi i nareszcie można zrozumieć co mówi głos z megafonu. Kolejny cel naszej wędrówki to pałac Bielińskich w Otwocku Wielkim. Ale najpierw pojeździliśmy uliczkami Otwocka by podziwiać stare , drewniane świdermajery i nowe wille. Niewiele można było zobaczyć gdyż bujna roślinność zasłania domy. Ale i tak warto było przejechać po uliczkach Otwocka i Śródborowa, by poczuć atmosferę tych miejsc.  Kolejna ciekawostka dotyczy naszego noblisty Władysława Reymonta, który w domu, przy ulicy obecnie swojego imienia, napisał  Lato jako część „Chłopów”. Z okien autokaru zobaczyliśmy też kamień poświęcony tragedii Żydów otwockich. Dotarliśmy do Otwocka Wielkiego i w dwóch grupach zaczęliśmy zwiedzać pałac. Rodzina Bielińskich wybudowała pałac w 1683 roku, w stylu barokowym, piemonckim. Z zewnątrz do złudzenia przypomina pałac Zamojskich w Kozłówce. Niestety, wewnątrz pałac nie prezentuje się najlepiej.  Jest po prawdzie odrestaurowany, co jest cenne , ale prezentowane, nieliczne wyposażenie to depozyty z innych muzeów. Oryginalne wyposażenie nie zachowało się z powodu dziejów , ale też przez potomka Bielińskich, utracjusza Pawła, który najpierw wyprzedał wyposażenie a potem i pałac . Nie mniej jednak wart obejrzenia jest westybul, w którym zachował się oryginalny wystrój z posągami greckich bogów. Robi on ogromne  wrażenie i pozwalać wyobrazić sobie przepych i bogactwo innych wnętrz z czasów świetności. W sali gościnnej znajduje się fortepian, na którym grał Ignacy Paderewski, a także tron elektorów saskich.  Wcześniej w pałacu tym gościli m.in. król August II Mocny, Jan III Sobieski i car Piotr I , a także Tadeusz Kościuszko. Wspaniała historia, ciekawe czasy i marnotrawca  Paweł od którego zaczęły się złe koleje pałacu. Obecnie pałac podlega pod Ministerstwo Kultury i jest w stanie organizacji. Nasyceni urokami pałacowymi chętnie udaliśmy się do kawiarni by napić się kawy, herbaty i zjeść szarlotkę.  A na niebie pojawiły się groźne pomruki burzy. Nie zwlekając pojechaliśmy szybko do Karczewa, by obejrzeć osiemnastowieczny kościół św. Wita , ufundowany przez , jakże by inaczej, Bielińskich. Jest to 3 nawowy kościół, w stylu baroku piemonckiego. Znajdują się w nim 3 obrazy Michała Andriollego: Chrystus w grobie { ujęcie z wewnątrz, co robi duże wrażenie}, św. Kazimierz i Matka Boska z Dzieciątkiem. Jest on również projektantem drzwi głównych. A potem to już tylko autokar i ulewa, która rozpoczęła się na dobre. Jak nie wierzyć w cuda? Kiedy dojechaliśmy do Międzylesia już było po burzy i deszczu. Ole! Niech żyje młodość i przygoda!

        Nie minęło wiele a brać uniwersytecka w liczbie 50 sztuk ruszyła na kolejną wyprawę , tym razem na ziemię księstwa łowickiego. Przewodnikiem był lubiany pan Jacek Delert, który jeszcze w trakcie przejazdu przez stolicę, nie szczędził nam informacji na temat mijanych budynków. Działo się to 25 sierpnia 2021 r.  Pierwszym punktem programu był zespół pałacowo-parkowy w Nieborowie, dawna własność magnacka Michała Hieronima i Heleny Radziwiłłów. Pałac wybudowano w  1694 r. na podwalinie drewnianego dworu Nieborowskich. Nowy, murowany pałac zbudowano w stylu baroku europejskiego i wyposażono w cenne meble,

tkaniny, obrazy przednich malarzy, porcelanę, rzeźby i inne akcesoria. Kolejne pokolenia dbały o rezydencję, wzbogacały ją ,przebudowywali ją według uznania i potrzeb.  Pałac był własnością rodu Radziwiłłów w latach 1774-1945. Znalazł się jednak jeden utracjusz o imieniu Zygmunt Radziwiłł, który co mógł to sprzedał w Paryżu , tym samym ogołocił pałac, a na końcu sprzedał też pałac, ale na szczęście, innym Radziwiłłom. Następni właściciele rezydencji starali się odzyskać cenne przedmioty z wyposażenia pałacu, co udało się tylko częściowo. Teraz możemy podziwiać piękną klatkę schodową wyłożoną kafelkami holenderskimi, niebieskimi i przejść korytarzem rzymskim do biblioteki, w której znajduję się 13 szaf z wartościowymi książkami oraz 2 niezwykle cenne globusy przedstawiające niebo i ziemię. Przechodzimy przez salony biały, żółty, zielony i czerwony. W tym ostatnim salonie wisi portret Anny Orzelskiej, nieślubnej córki króla saskiego Augusta II, kobiety nie tylko bardzo pięknej ale i nieprzeciętnej. Rezydencja zachwyca bogactwem wyposażenia począwszy od mebli, pieców, kominków, sztukaterii, żyrandoli, rzeźb i obrazów. Na koniec niespodzianka. W pałacu , na wystawie tymczasowej prezentowany jest obraz z 1928 r. Henryka Siemiradzkiego pt. „Chopin w salonie Antoniego Radziwiłła”. Przyjechał on do Nieborowa ze Stanów Zjednoczonych i jest własnością prywatną. Warto go było zobaczyć. 

Nieodłączną częścią pałacu jest Arkadia czyli kraina wiecznego raju leżąca nieopodal. Jest to park urządzony w stylu romantycznym i odzwierciedla ducha epoki. To tu przychodziły panie magnatki zażyć ciszy i spokoju, tu leczyły migreny i inne przypadłości, oddawały się rozmyślaniom i lekturze książek. Przez park przepływa rzeka Skierniewka, na której utworzono sztuczną wyspę. Wszystkie obiekty , a jest ich kilka , budowane były jako ruiny[KM2] . Myślę sobie, że te ruiny symbolizowały kruchość i przemijalność życia ludzkiego. Park jest rozległy, rosną w nim m.in. takie drzewa jak katalpa, robinia akacjowa, klony amerykańskie, sumak octowiec – są to gatunki obce i niekoniecznie dobrze robią naszej rodzimej przyrodzie. Ale cóż, wtedy nie wiedziano, że sprowadzanie gatunków roślin z innej strefy klimatycznej zaburza nasz ekosystem. Wszystkie obiekty w stanie ruiny jak np. domek gotycki, mieszkanie rycerza, domek margrabiego, przybytek arcykapłana, łuk grecki ,choć starano się bardzo by były naturalne, tchną sztucznością i manierą. Takie czasy, taka moda.

Na miejscu zbiórki, okazało się,  że autokar miał nas dosyć i postanowił zepsuć się. Musieliśmy czekać na drugi, który po godzinie pojawił się. Okazał się większym ale też miał bardzo wąskie wejście środkowe. Powodowało to konieczność wciągania brzuchów i wsiadający złorzeczyli projektantowi tegoż autobusu. Po zajęciu miejsc w nowym autokarze, studenci oddali się konsumpcji delicji domowych. Efektem było takie zwiększenie wagi i rozmiaru w taliach, że autobus nie zmieścił się na moście nad Bzurą. Była więc konieczność jechania tyłem do Sromowa, gdzie był nasz kolejny punkt programu. Żartuję, tyłem jechaliśmy tylko trochę, potem nasz kierowca pokazał co potrafi.  Wycofał pojazd tyłem na wąskiej drodze z obustronnym spadkiem i na małej łączce zawrócił składając się tylko raz [ kierowcy zrozumieją] . To był wyczyn mistrzowski. Gratulacje i wielkie dzięki. I tak szczęśliwie dotarliśmy do Sromowa, gdzie znajduje się Prywatne Muzeum Rodziny Brzozowskich, założone przez Juliana Brzozowskiego w 1972 roku. Okazało się, że jest to skarbnica ludowej sztuki i kultury materialnej z regionu łowickiego. Pierwszą figurkę Julian Brzozowski wyrzeźbił w 1952 roku i to ona dała początek nieprzebranej kolekcji. Tak, że teraz możemy oglądać w specjalnych pawilonach, sceny z życia wsi, łowickie wesele, procesję na Boże Ciało, Boże Narodzenie, wnętrze chałupy łowickiej. W kolejnym pawilonie przedstawione zostało życie na wsi w kolejnych porach roku. W tle pojawiają się postaci historyczne mające znaczenie i zasługi w naszych dziejach, co świadczy o patriotyzmie autorów. Zapomniałam napisać, że wszystkie figurki są ruchome, a konie tak ładnie przebierają przednimi nogami  co świadczy o wielkim talencie autora. Jakby tego było mało, w kolejnym pawilonie można obejrzeć kolekcję dawnych narzędzi rolniczych i używanych przez rzemieślników, a także akcesoria związane z końmi i innymi gospodarskimi zwierzętami. Kolejny pawilon to schronienie dawnych bryczek, sań, wolantów, wozów i zaprzęgów dworskich. To naprawdę wspaniała kolekcja.  Przy czym twórcy kolekcji okazują się być dowcipnymi i umieszczają zabawne tytuły pod eksponatami. I tak na wozie, w którym jadą młody mężczyzna i 2 kobiety – jedna starsza , druga młoda jest napis: Teściowa obiecała zapisać morgi u rejenta. A na strzałce informującej o toalecie napisano: ubikacja 20 m, biegiem – 10 m, do wychodka 5 prętów [1 pręt – 4,32m].Na  murowanym budynku  będący toaletą napisano: ubikacja, sławojka i wygódka [obiekt damsko-męski.] Nie ma to jak mieć wybór. Ale tak poważnie, to dzięki wspaniałym ludziom czyli całej rodzinie Brzostowskich,  zawdzięczamy możliwość zapoznania się z pięknem folkloru łowickiego, sztuki ludowej tego regionu. Niespożyta pasja twórcza autorów muzeum jest wzorem godnym jeśli nie naśladowania to do autentycznego podziwu.

         Zrobiło się nieco późnawo i brać studencka zaczęła marnieć w oczach. Szybko więc rozpalono ognisko i zaczęto biesiadować przy długich  stołach. Przygotowano kiełbaski i dodatki. Ale pojawiły się też delicje w postaci wybornego ciasta i nalewek dla zdrowotności. Jedna z pań poczęstowała mnie [nie tylko mnie] naparstkiem nalewki z płatków róży. To było niebo w gębie. Istny raj. Proszę o powtórkę i podanie nazwiska, abym mogła umieścić na kartach kroniki. Dla porządku informuje, że po raz pierwszy studenci korzystali przy posiłku z własnych widelców i noży a nie plastikowych. Akcja udała się i nie było żadnych kłopotów. Teraz już będzie tak zawsze – precz z plastikiem.

Ostatni punkt programu to sanktuarium w Miedniewicach, zwanych Częstochową Mazowsza.  Jest to zespół kościelno-klasztorny pod wezwaniem Matki Boskiej Świętorodzinnej Pani Mazowsza. Najpierw został wybudowany klasztor [1692-1702], a potem kościół [1736-1755] w stylu barokowym. Przebywali tu przedstawiciele różnych zakonów by ostatecznie w 1966 r. ojcowie franciszkanie osiedlili się tu na stałe. Od 1986 r. towarzyszą im siostry klaryski, które opiekują się obrazem cudami słynącym. Otóż, najważniejszym punktem jest ów obraz. Jest to drzeworyt o wymiarach 50 cm na 50 cm i przedstawia świętą rodzinę przy wieczerzy. Odbitkę tego drzeworytu kupił onegdaj prosty chłop i powiesił ją stodole. Niebawem okazało się, że od obrazka bije blask i unosi się jasna poświata. I zaczęły  dziać się różne rzeczy jak np. cudowne uzdrowienia. Obraz w złotych ramach umieszczony jest nad ołtarzem i przykryty jest innym obrazem przedstawiającym Matkę Boską Częstochowską. Nie jest więc widoczny przez cały czas. Chcąc go zobaczyć trzeba odsunąć przykrywający obraz. W trakcie ukazywania się obrazu rozległy się fanfary, a nastrój zrobił się wyraźnie pełen oczekiwania i napięcia.  Po chwili ukazał nam się obraz w całej okazałości, niestety , ze względu na swe wymiary, słabo widoczny. Nie umniejsza to w niczym jego świętości i znaczenia dla wiary katolickiej. Obraz został koronowany w 1764 r.  przez samego Ignacego Krasickiego, a król Stanisław August Poniatowski ufundował bogatą sukienkę dla Matki Boskiej. Ciekawy jest też wystrój kościoła, który określiłabym jako dość skromny, nieprzesadnie wystrojony. Nie mniej w oczy rzuca się ołtarz główny i sześć bocznych, które pomalowane są na kolor węgla. Postacie świętych , pierwotnie kolorowe, teraz, na znak żałoby po upadku powstania styczniowego , przemalowano na czarno. Robi to wrażenie i jest wyrazem patriotyzmu włodarzy kościoła. Zrobiło się późno, więc czym prędzej, po uprzednim zaopatrzeniu się w święte obrazki przez niektórych żaków, udaliśmy się w drogę powrotną. Byliśmy  już zmęczeni po całym dniu zażywania wycieczkowego odpoczynku, chętnie więc zasiedliśmy w autokarze i tylko autor wąskiego przejścia dostał od wsiadających parę polskich kwiatków. Czekamy na następną eskapadę. Tak dla porządku – 4 fala epidemii powoli rozkręca się. Większość naszych uczestników jest zaszczepiona, ale wiadomo nam, że są tacy, którzy uparcie nie chcą lub nie mogą się zaszczepić. Boimy się o Was, ale i o nas.

      Dnia 9, 16 i 25 września 2021 r. trzy 15 osobowe grupy naszych studentów zwiedziły Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Nie dane nam było zobaczyć najważniejszego czyli dworku, w którym mieszkał Piłsudski z rodziną z powodu remontu. Trzymając się zasady, że o polityce i religii nie dyskutujemy na naszej uczelni, powstrzymuję się od komentarza. Myślę, że każdy zwiedzający sam wyrobił sobie zdanie na temat samego muzeum jak i postaci, której jest ono dedykowane.


        Dnia 07 października 2021 r.  w Sali Wawerskiego Centrum Kultury odbyło się uroczyste rozpoczęcie nowego roku akademickiego. W inauguracji wzięły m.in. udział osobistości z władz naszej dzielnicy w osobie burmistrza Norberta Szczepańskiego, dyrektora Wawerskiego Centrum Kultury pani dyrektor Barbary Chodeckiej oraz posła na sejm pana Michała Szczerby. Po odśpiewaniu hymnu polskiego rozpoczęły się przemówienia , podziękowania i szczere słowa uznania dla wszystkich mających jakikolwiek wpływ na działalność naszego uniwersytetu. Głos zabierali zarówno gospodarze jak i goście. Przybyło wielu nowych członków chętnych do działania w murach naszej szkoły życia emeryckiego. Jest nas już nas ponad 300 osób.  Omówiono ramowo plan działania w nowym roku. Stwierdzono, że w razie kolejnego zamknięcia covidowego, uniwersytet jest przygotowany do pracy w trybie on-line. Tak na marginesie to 4 fala pandemii rozkręca się i na pewno utrudni nam działanie. Trzeba podkreślić, że nasz uniwersytet nie zawiesił działalności w szczycie pandemii jak zrobiły to inne uniwersytety w Warszawie i Polsce. Część oficjalną zakończyło odśpiewanie i odegranie hymnu Gaudeamus Igitur, co zawsze napawa mnie nutką wspomnieniową.

Najkrótsze ogłoszenie inauguracji przez p. Prezes WTUTW

Następnie został wygłoszony przez dr Anną Jakubowską-Drabik referat inauguracyjny pt. „ Twarzą w twarz”. Wykład ten sprowadził się do stwierdzenia, że najważniejsze w życiu każdego człowieka są relacje międzyludzkie , kontakty z innymi, wspólne działanie i przebywanie ze sobą, zwykłe gadanie o wszystkim i o niczym, plotkowanie o życiu. Samotność zabija, a na pewno skraca życie, czyni je mało wartościowym i smutnym. A integracja społeczna jest najsilniejszym czynnikiem długowieczności i szczęśliwego żywota. Po takim dictum brać studencka rzuciła się do zapisów na poszczególne zajęcia według własnych potrzeb i zainteresowań. Oby to nie był słomiany ogień. W końcu wszystko zależy od nas samych. Bym zapomniała, a to byłoby niewybaczalne – ukazała się „Sowa”nr 31.

         Pierwsze 2 tygodnie upłynęły na sprawach organizacyjnych i zapisywaniu się studentów na poszczególne zajęcia. Nie jest łatwo ogarnąć i opanować początkowy chaos, ale powoli wszystko zorganizuje się i w spokoju będziemy uczestniczyć w życiu uniwersytetu. Na razie w tym rozgardiaszu odbywają się wykłady. I tak 14 października 2021 r. dr hab. Katarzyna Kaczyńska zapoznała nas z chorobami neurologicznymi wieku senioralnego. Przedstawiła objawy chorób, sposób leczenia i co najważniejsze profilaktyka tychże. Wiadomo wszem i wobec, że najważniejsze jest zapobieganie. A jeśli już pojawi się choroba neurologiczna to oprócz leczenia proszkami ważna jest wszelka  aktywność człowieka.

        19 października 2021 r. miała miejsce wycieczka z przewodnikiem  po Wojskowych Powązkach. W spacerze po cmentarzu wzięło udział           studentów.  Pogoda dopisała i szacowny kondukt zwiedzających udał się w Aleję Zasłużonych. Wysłuchaliśmy historii cmentarza i uzbrojeni w wiedzę przeszliśmy przez wszystkie kwatery powstańcze począwszy od 1868 r. do 1944 r. Odwiedziliśmy też kwaterę „smoleńską” i najświeższe groby działaczy „Solidarności”. Czas nam nie pozwolił na dogłębniejsze zwiedzenie cmentarza. Trzeba by mieć do dyspozycji co najmniej 3 dni a nie parę godzin.
 

        21 października br. dr Hanna Krajewska poświęciła wykład  polskiej uczonej Marii Curie-Skłodowskiej. Laureatka nagrody Nobla jawi się nam jako badaczka, naukowiec, ale i człowiek, kobieta, matka, żona.  Wypełnienie idealnie wszystkich tych ról jest ponad ludzkie siły i musi się odbyć z jakimiś stratami. Jaką cenę trzeba zapłacić za wielki sukces i czy było warto każdy musi odpowiedzieć sobie sam.

         Październik okazuje się być miesiącem bogatym w wydarzenia na naszym uniwerku. Otóż  dnia 22 w piątek odbyło się  spotkanie integracyjne w lesie przy barze VIZAVI nad jeziorkiem. Mimo bardzo wietrznej pogody niestrudzone piechurki docierały na miejsce spotkania , przedzierając się przez leśne dukty i podpierając się kijkami. Pozostali mogli dotrzeć autobusem do pętli autobusowej a potem spokojnie dojść do celu. W spotkaniu wzięło udział  ok. 50    osób, wśród nich byli też tzw. ” Nowi”. Ci co byli wrócili bardzo zadowoleni z miło spędzonego czasu.

„Nowi” mieli okazję osobiście poznać naszą panią prezes Barbarę Bednarską i przekonać się, że nie jest taka straszna, jakby się mogło wydawać. To samo dotyczy wiceprezesów i pozostałych członków zarządu. Prawda, że to fajne kobitki i takie same duszyczki jak my. Integracja odbywała się przy wspólnym stole, na którym pojawiła się ogniskowa kiełbaska, wypieki domowe naszych ambitnych gospodyń domowych i coś na gardło. Pogoda dopisała i tylko gdzieś za ścianą z drzew dochodzą pomruki czwartej pandemii  wirusa covid-19.

         28 października 2021 r. miejsce pierwszy w tym toku akademickim wykład on line. Sala konferencyjna jest obecnie remontowana i jesteśmy zmuszeni przejść na system zdalny. Ma to swoje plusy i minusy . Trzeba zaznaczyć, że działacze naszej uczelni po raz pierwszy umożliwili słuchaczom nie radzącym sobie lub nie mogącym korzystać z przekazu on line, obejrzenie i wysłuchanie prelekcji na telebimie. Kto chciał mógł skorzystać. A wykład wygłosiła dr hab. Katarzyna Kaczyńska na temat „ Choroby układu oddechowego związane ze starzeniem się organizmu” . Niestety pora wykładu została przeniesiona z tradycyjnej 17-tej na 12tą /samo południe/ i z tego powodu wiele osób nie mogło usłyszeć  co ma do powiedzenia prelegentka. Jesteśmy w tygodniu przedświątecznym i myślimy raczej o cmentarzach, sprzątaniu i odwiedzaniu grobów, zwłaszcza, że pandemia może pokrzyżować nam plany.  Należę do tych osób, które nie wysłuchały  wykładu, proszę więc o jego powtórzenie w innym, dogodniejszym terminie.

Pandemia znowu się rozkręca – przybywa zachorowań i niepotrzebnych śmierci. Jak podają media, chorują głównie niezaszczepieni.

        04 listopada 2021 r. 30 osób wysłuchało {w trybie on line} wykładu ks. Dr Roberta Mrończuka, dyrektora Muzeum Diecezjalnego w Siedlcach, na temat „El Greco – życie i twórczość”. W muzeum tym znajduje się obraz pt. „ Ekstaza św. Franciszka”, ale będzie on omawiany na następnym wykładzie. Na razie zapoznaliśmy się z historią życia El Greco i jego syna Jorge  Manuela. Droga twórcza tego artysty wiodła od pisania ikon w stylu bizantyjskim, potem zafascynowało go malarstwo łacińskie. I wreszcie wykształcił swój indywidualny styl malarstwa, który oprócz wielu cech charakterystycznych, wyróżnia się wewnętrznych podświetleniem, jakby pod ubranie włożono zapaloną latarkę, co daje efekt bijącej jasności od środka. El Greco jest autorem ok.400 obrazów i kilku rzeźb. Z tej liczby ok. 140 obrazów przedstawia św. Franciszka, którego  kult był wówczas bardzo rozpowszechniony w Hiszpanii i Toledo, gdzie mieszkał artysta. El Greco malował głównie obrazy o tematyce religijnej, ale zdarzało mu się też namalować widoki miasta, pejzaże, portrety i tzw. sceny rodzajowe. Syn Jorge był zdolnym architektem i niezłym malarzem. Ale to on naraził się władzom Toledo, czego skutkiem było wyrzucenie grobu ojca z kościoła św. Tomasza w Toledo. Dziś nie wiemy gdzie jest pochowany ten wybitny artysta malarz. Nasuwa się analogia z Leonardo da Vinci. Chichot historii.

           18 listopada 2021 r. na wykład pt. „ Między Europą a Azją – dlaczego myślimy i zachowujemy się inaczej” zaprosiła nas dr Elżbieta Wnuk-Lisowska. Wykład odbył się w ramach pakietów edukacyjnych dla mazowieckich seniorów. Było nas 35 słuchaczy, którzy rozsiedli się w wygodnych fotelach przed ekranem komputerów. Zasadnicze pytanie brzmiało : wszyscy jesteśmy wyposażeni w takie same narzędzia poznawcze, umysłowe i fizyczne. A jednak różnimy się w pojmowaniu świata, inaczej widzimy rzeczywistość, cenimy inne wartości.  Zachodnią cywilizację pod względem myślowym ukształtował Arystoteles i inni mędrcy greccy, natomiast Wschód wielcy filozofowie: Konfucjusz i Laotsy. I tak Zachód ceni sobie wolność indywidualną, logikę w rozumowaniu i poczucie wyjątkowej wartości własnego „ja”. Wschód przyporządkowuje każdemu człowiekowi ściśle określone miejsce, zadania i pozycję. Liczy się tylko on jako członek jakieś grupy. Ważny jest kontekst, szerokie pole widzenia osoby czy zjawiska. Wolność indywidualna nie ma znaczenia. Zachód ceni sobie rzeczy jako byty samodzielne, zdefiniowane i statyczne, zaś Wschód widzi rzeczy w kontekście wzajemnych relacji i oddziaływania na siebie. Stąd dla nas najważniejsze są rzeczowniki a dla nich czasowniki. Mimo, że wykład wraz z filmem trwał ponad 2 godziny, temat nie został wyczerpany. Powiedziałabym, że bardzo interesujące zagadnienia, z braku czasu, zostały potraktowane powierzchownie. Dlatego pojawiła się propozycja kontynowania tematu w następnym wykładzie.

        Tymczasem pandemia rozkręca się i nie pozostawia złudzeń co do naszej przyszłości. Doszliśmy już do 25 tys. zakażeń dziennie i 500 zgonów. Władze naszej organizacji apelują o przestrzeganie reżimu sanitarnego i o zaszczepienie się . Niestety, są wśród nas antyszczepionkowcy i nie sposób ich przekonać do właściwego postepowania. Tymczasem słyszy się coraz częściej o zachorowaniach w naszej społeczności. Praktycznie nasza uczelnia przeszła już w większości na system pracy zdalnej.

       Wbrew temu co napisałam wcześniej 25 listopada br.  wykład Pani dr hab. Hanny Krajewskiej odbył się w realu. Wzięło w nim udział ok. 30 osób. Tematem prelekcji były , a jakże, pandemie w historii świata. Temat na czasie, takie oswajanie rzeczywistości. Przejdźmy jednak do wykładu. Otóż, historia pandemii i epidemii [ pojęcia te, w zasadzie oznaczają to samo, ale różnią się zasięgiem występowania] rozpoczęła się wraz z powstaniem miast, czyli większych skupisk ludzkich. Miasta stworzyły doskonałe warunki do rozmnażania się wszelkich zarazków. Zwłaszcza, że Europa była na bakier z higieną. W starożytności ludzie żyli bardziej higienicznie i dbali o czystość osobistą i wokół siebie. Niestety średniowiecze przyniosło kult cnoty nie mycia się. Świętymi zostawali osobnicy, którzy nigdy nie kąpali się i mogli się poszczycić dorodnym kołtunem, wrzodami na ciele i zapachem skunksa. Wszyscy unikali kąpieli, ba, zwykłego mycia się, a zębów nie leczono, najwyżej wyrywano, odzież prano rzadko. Przeto smród był niebywały i wszędobylski. Mieszkańcy Azji nie mogli się nadziwić Europejczykom, że żyją w takim brudzie i jeszcze uchodzi to za cnotę. Nic więc dziwnego, że pojawiły się zarazy czyli pandemie, roznoszone przez pchły, wszy i inne robactwo mieszkające licznie w domach i na ludzkich ciałach. Wykładowczyni zapoznała nas z historią występowania pandemii poszczególnych chorób: dżumy, cholery, tyfusu, ospy czarnej, syfilisu i grypy hiszpanki, a także z próbami zwalczania tychże. Stosowano więc dystans i izolację , od XIV wieku maseczki, dezynfekcja ogniem i octem.  A lekiem na wszelkie zło była rtęć – jak dziś wiemy, bardzo szkodliwa. Ciekawym zagadnieniem , były próby dojścia przez medyków i światłe umysły do wynalezienia szczepionek. Aby nie zanudzać czytelnika wspomnę tylko o Fryderyku Wielkim i carycy Katarzyny Wielkiej, którzy zaimponowali mi swym postępowym podejściem do prób zastosowania szczepionek przeciwko ospie. A szczepienie polegało wtedy na nacięciu 2 rowków na ramieniu i zaaplikowaniu w świeżą ranę utartych, świeżych strupów ospowych. Obie osobistości poddały się temu zabiegowi i okazało się, że to działa. Skutkiem było rozpropagowanie tej metody na dworze i w armii. Następny krok to wynalezienie szczepionek, takich jakie znamy dzisiaj. Od czasu ich wynalezienia ludzkość zaczęła radzić sobie z epidemiami. Nie oznacza to jednak całkowitego zwycięstwa. Z chwilą wynalezienia antybiotyków i poprawy ogólnego stanu higienicznego, pandemie bakteryjne przestały istnieć. Mamy jednak ciągle kłopot z zakażeniami wirusowymi. Wirus to takie coś co lubi mutować.  Wydaje się, że go mamy a on myk, i już się zmienił i dostosował do nowych warunków. Dlatego walka z nim jest bardzo trudna, ale nie beznadziejna. Dlatego, zwracam się do wszystkich słuchaczy,  a zwłaszcza do  antyszczepionkowców, szczepcie się, zachowujcie dystans, noście maseczki, myjcie często ręce, ograniczcie kontakty społeczne do minimum. Wtedy doczekamy końca pandemii, bo jak wykładowczyni powiedziała na zakończenie, zaraza zawsze kończyła się i odchodziła do historii.

W dniach 29 i 30  listopada  odbyły się ostatnie zajęcia gimnastyki z Panią Beatą.   Ponieważ spodziewa się dziecka, a sytuacja pandemiczna  jest potencjalnie dużym zagrożeniem dla kobiet w ciąży, musiała zaprzestać pracy i wszelkiej działalności zawodowej. No cóż. Należało podjąć szybko działania, aby pożegnać Beatkę. Spotykamy się przecież tylko on line. A jednak udało się wspólnym wysiłkiem i zaangażowaniu kilku osób zorganizować akcję . I tak o godzinie 16.15 wyruszyłam wraz z mężem Andrzejem z domu wyposażona w piękne kwiaty {gwiazda betlejemska} i „paczkę prezentową”. Dotarliśmy do celu na czas, bez trudu znaleźliśmy mieszkanie w bloku, udało nam się wejść na klatkę bez domofonu i stanęliśmy pod drzwiami mieszkania Beatki. Czekaliśmy wyznaczonego czasu tj. gdy zegar wybije 16.55. Naciskam dzwonek przy drzwiach  i nic. Cisza. Ponawiam dzwonienie. Cisza. Kolejny raz – i nic. Zapukać czy nie zapukać – chodzi mi po głowie. Jeszcze raz próbuję kulturalnie – bez efektu. No nie, koniec z kulturą. Naciskam kilka razy pod rząd energicznie i stanowczo i nagle słychać pojedynczy brzdęk. To uratowało akcję „Beatka”. Zostaliśmy wpuszczeni do mieszkania i mogliśmy oglądać zaskoczoną twarz naszej instruktorki. My zachowywaliśmy reżim sanitarny, a więc wystąpiliśmy w maseczkach i nie było żadnego całowania i przytulania, nad czym ubolewał Andrzej {ominęła go świetna okazja dostania całusa od pięknej kobiety } . Zaskoczenie dotknęło obie strony . Pani Beatka naprawdę nie spodziewała się naszej wizyty i takiego pożegnania, biegała w kółko i cieszyła się  szczerze jak dziecko. To było rozbrajające i naprawdę szczere. Ja natomiast nie zdołałam wygłosić mowy tronowej, która na skutek demencji starczej, wyleciała mi z głowy. Na szczęście, wszystkie uczestniczki obu grup były na wizji i jedna przez drugą składały życzenia , podziękowania i wyrażały nadzieję spotkania w przyszłości. I tak oto wspólnym wysiłkiem pożegnaliśmy Beatkę i pozostaliśmy w nadziei, że jest i będzie szczęśliwa.

      Mimo szalejącej pandemii władze naszej uczelni podjęły decyzję o prowadzeniu czwartkowych wykładów w realu. I tak 02 grudnia 2021 odbył się odczyt Beaty Artymowskiej pt. „ 50 lecie odbudowy Zamku Królewskiego”, z udziałem dwudziestu paru osób. Zapoznaliśmy się z historią zamku a także jego odbudową i wyposażaniem w meble, dzieła sztuki, co autorka ilustrowała licznymi fotografiami. Ja, osobiście, pamiętam pusty plac pod obecnym zamkiem i myśli jakie wówczas kołatały mi się po głowie, że to niemożliwe aby zamek przywrócić do życia, ba wskrzesić go na nowo. A jednak….

      Dnia 07grudnia 2021 r. można było przyjść do sali widowiskowej i wysłuchać wykładu kustosza Zamku Królewskiego pana Daniela Artymowskiego pt. „ Konstytucja 3-Maja znana i nieznana”. Nie wątpię, że był interesujący, ale nie brałam w nim udziału ze względu na szerzącą się pandemię. Tak na marginesie codziennie umiera w Polsce ponad 500 osób na covid. 

      Dnia 11 grudnia 2021 r. odbyło się spotkanie w Muzeum Narodowym

      15 grudnia 2021 r. w Sali widowiskowej Wawerskiego Centrum Kultury odbył się wyjątkowy koncert kolędowy. Najpiękniejsze kolędy, pastorałki i inne świąteczne utwory wykonywały połączone siły wawerskich chórów, w tym także naszego uniwersyteckiego zespołu.

         Następnego dnia miał miejsce odczyt  Stefana Artymowskiego pt. „ Stan wojenny w Polsce: z karnawału na wojnę”. Wszak w tym roku mija 40 rocznica jego wprowadzenia. Pandemia jednak skutecznie odstrasza od udziału w spotkaniach w realu. Garstka słuchaczy, tych odważnych, wysłuchała prelekcji i na pewno dowiedziała się wielu ciekawych i skrywanych tajemnic. Postuluję, aby wykład powtórzyć w warunkach po pandemicznych lub w on line.

       03 grudnia 2021 odeszła od nas na zawsze nasza koleżanka Wanda Piekarska, a Jej pożegnanie odbyło się 07 grudnia na cmentarzu na Bródnie. Żegnaj Wandziu – do zobaczenia kiedyś.

       27  grudnia to data szczególna dla Wawra i jego mieszkańców.  Tego dnia 1939 r. hitlerowcy dokonali pierwszego zbiorowego rozstrzelania 106 mieszkańców Wawra i Anina. Pięciu mężczyznom udało się wyjść cało z masakry. Znałam jednego z nich, ale nie pamiętam jak się nazywał. Prowadził kiosk ruchu. Mimo 5 dziur w płucach, wydostał się spod ciał zabitych i przeżył. Co roku władze dzielnicy i inne organizacje składają hołd ofiarom i składają wieńce pod pomnikami ofiar. Odwiedzany jest cmentarz ofiar wojny przy Kościuszkowców i miejsce stracenia przy ul. 27 Grudnia. W tym roku Piotr Hummel spacerkiem poprowadził 2 grupy chętnych po Wawrze śladami bohaterów zbrodni w Wawrze. Szkoda, że za plecami towarzyszy nam coronavirus coraz bardziej bezczelny, agresywny i stale mutujący się. A nie wszyscy studenci są zaszczepieni-niestety.

         29 grudnia ferajna w liczbie 44 sztuk udała się z wizytą do króla Jana III Sobieskiego i zobaczyć królewski ogród światła. Jak przystało na króla zostaliśmy przyjęci godnie i olśnieni tysiącami różnobarwnych świateł. Najpierw trzeba było przejść 74 metrowym korytarzem świetlnym w oprawie muzyki klasycznej i poczuć się jak król i królowa, a następnie dać się oczarować zimowym ogrodem w postaci niezliczonych tulipanów. A potem dalej należało podziwiać świetlne altany, pasaże, dywany, karuzele, herb, kwitnące drzewka pomarańczowe, łabędzie i inne takie.  Pałac podświetlony wyglądał pięknie. Jeszcze piękniej prezentowały się bezlistne drzewa rosnące wzdłuż dolnego ogrodu.  Wyglądały bajecznie, od dołu dyskretnie podświetlone zanurzały swe gałęzie  w delikatnej mgle by ostatecznie sięgnąć do nieba. Widok wart obejrzenia i zapamiętania. Kolejny punkt eskapady to obejrzenie choinki świątecznej na Pl. Zamkowym , a potem to już całkowita dowolność. Przez 2 godziny , w trybie indywidualno-towarzyskim każdy chodził gdzie chciał i oglądał co chciał. Moja skromna osoba udała się na Krakowskie Przedmieście i Nowy Świat, które prezentują się bajecznie w świątecznej szacie. Zastanowiło mnie tylko brak jakiejkolwiek iluminacji wokół pomnika Adama Mickiewicza i Pałacu Prezydenckiego. ???. Pokrzepione ciepłymi napojami towarzystwo , zmęczone i zadowolone wróciło do Wawra.

       Tak tylko wspominam, że liczba dziennych covidowych zgonów przekracza liczbę 700.

       Na początku stycznia 2022 r.  Zarząd naszej uczelni podjął decyzję o przejściu na pracę w systemie on line [bez wyjątków].W obliczu narastającego niebezpieczeństwa zakażenia się omikronem pojęto taką decyzję, która, choć przykra, wydaje się być rozsądna. I chociaż żal nam tych niewielu chwil spędzonych w towarzystwie innych ludzi to jednak bezpieczeństwo jest najważniejsze .

        Życie kulturalno-towarzyskie przeniosło się do internertu. I tak 13 stycznia 2022 r. Pan Daniel Artymowski zaprosił nas do zaginionego „Świata Sumerów i Akadów” – jednej z najstarszych cywilizacji. Prelegent oprowadził nas po archeologicznym świecie wykopalisk, odkryć i ustaleń naukowych dotyczących życia ludzi w owym czasie i miejscu. Zostaliśmy zapoznani z okresami rozwoju cywilizacji sumeryjskiej i jej upadkiem. Dowiedzieliśmy się, że język sumeryjski jest najstarszym zapisanym językiem na świecie, oczywiście, pismem klinowym.  My, współcześni, zawdzięczmy Sumerom i Akadom miasto Babilon, ale też koło, pług, łódź żaglową, system 60-ty liczbowy, kalendarz 12 miesięczny i geometrię. Wykład był interesujący i dostępny przez 3 dni, co dawało szansę na wzięcie udziału wielu chętnym.

        Tego samego dnia miał miejsce wykład prof. Piotra Głowackiego w kawiarni naukowej, glacjologa z PAN pt. „Tajemnice wnętrza lodowców”, którego można było wysłuchać w trybie on line. Pokazał ich fascynujące wnętrza, bogate w rzeźby lodowe, korytarze i różnorodne formy naciekowe. Okazało się, że są one bogatsze niż jaskinie na ziemi. Zostaliśmy też zapoznani z udziałem i znaczenie kriosfery w skali naszej planety, czym różnią się jaskinie lodowe od jaskiń krasowych, co nas czeka przy zmieniającym się klimacie, jak porusza się lodowiec i jaką może rozwinąć prędkość, czym żywi się lodowiec i jakie znaczenie mają pęcherzyki wewnętrzne dla nauki. Temat był trudny, ale prelegent w sposób kontaktowy i bez naukowego zadęcia, opowiadał o lodowcach, tak że nawet ja, głowa antytechniczna, coś zrozumiała. Mam nadzieję, że inni też pojęli i przyswoili więcej ode mnie.

      Tak, zupełnie dla rozluźnienia, można było, w dowolnym czasie, zapoznać się z historią talerzyka z Pruszkowskiej Fabryki Porcelany. Dzieje od narodzin poprzez szczyty powodzenia aż po upadek i zapomnienie. W latach 60-tych talerzyk budził pożądanie posiadania a następnie trafiał na parapet pod kwiatek lub na śmieci. Taki to los. Ale oto teraz znowu stał się modny i poszukiwany na pchlich targach. I tak wyroby z porcelitu dostały drugie życie. Tak naprawdę to był ciekawy okres w naszym wzornictwie ceramiki użytkowej i wyroby z tamtego okresu zasługują na uznanie i podziw.

       Ponieważ piąta fala pandemii dotarła do Polski w postaci  bardzo zaraźliwego omikrona, 20 stycznia 2022 r. miało miejsce spotkanie wirtualne z ks.dr Robertem Mirończukiem, który zaprosił nas na drugą część wykładu pt. „ El Greco – jego dzieło – historia niezwykła”. W spotkaniu wzięło udział 53 słuchaczy.  Prelegent przedstawił nam dzieje obrazu pt. „Ekstaza Św. Franciszka” w ujęciu historii samego dzieła jak i odkrycia jego istnienia w Kosowie Lackim. Jak się okazało, wcale to nie było łatwe zadanie stwierdzić kategorycznie kto jest autorem tego dzieła. Liczne ekspertyzy znawców albo były sprzeczne albo niejednoznaczne. W miarę postępu nauki i sposobów obchodzenia się z dziełami sztuki, a przede wszystkim, po udanej konserwacji obrazu, odkryto podpis malarza: Dominicos Theotokopulos {prawdziwe nazwisko artysty}. Obecnie, dzieło to znajduje się w Muzeum Diecezjalnym w Siedlcach. Obraz jest też czasem wypożyczany na wystawy w innych miastach. Pozostaje nam się tylko cieszyć, że w naszych , niezbyt bogatych zbiorach, mamy dzieło tak znamienitego malarza jak EL Greco.

      Dnia 27 stycznia 2022 r. miał miejsce ostatni wykład w tym semestrze, w którym wzięło udział 24 studentów. Prof. dr hab. Marta Leśniakowska zaprosiła nas na prelekcję pt. „ Fotografia – medium, które zmieniło widzenie”. Wykładowczyni próbowała odpowiedzieć na pytanie dlaczego fotografia jest taka istotna dla nas i co zmieniła w naszym życiu. Najpierw zapoznała nas z historią narodzin fotografii i aparatów do ich robienia. Dla mnie odkryciem Ameryki była tzw. kamera obscura, znana ponoć od starożytności i która była wykorzystywana aż po wiek XIX n.e. A było to zwykłe pudło lub pudełko z okrągłym otworem, żeby nie powiedzieć dziurą. I przez tę dziurę uzyskiwano coś w rodzaju odbicia obrazu. Dla mnie niepojęte. Dalej, prelegentka skupiła się na omówieniu funkcji i znaczeniu fotografii w naszej kulturze, a także na sporze między fotografikami a artystami sztuk pięknych. Ostateczne , w latach 70 tych XX wieku uznano fotografowanie za sztukę równą malarstwu, rzeźbie i grafice. Fotografia była matką telewizji a ta ojcem komputeryzacji, co w rezultacie stworzyło świat cywilizacji cybernetycznej – nasz współczesny świat. Ci, co nie wysłuchali wykładu, niech żałują bo warto było zagłębić się w temat i nieco się oświecić.

Kronika – II semestr roku akademickiego 2021/2022

             Wykład inauguracyjny II semestru miał miejsce 17 lutego 2022 r., a wygłosiła go Pani Katarzyna Szczygieł. Tematem wykładu byli, a jakże „Święci na co dzień i od święta”. Prelekcji wysłuchało 23 studentów. Wykładowczyni zapoznała słuchaczy z dziejami świętości w naszej kulturze, kultem świętych i męczenników, ich atrybutami i pośrednictwem między nami a Bogiem, a wszystko to ilustrowała działami sztuki znajdującymi się w najstarszym, polskim muzeum czyli Muzeum Czartoryskich w Krakowie. Muzeum jest świeżo po remoncie i przebudowie i zaprasza do odwiedzin – wydaje się, że jest warte grzechu. Na  koniec słowo od św. Augustyna: „Błądzenie jest rzeczą ludzką, ale dobrowolne trwanie w błędzie jest rzeczą diabelską” – co dedykuję wszystkim antyszczepionkowcom.

           Z przykrością zawiadamiamy, że w dniu 21 lutego 2022 r. odszedł na zawsze nasz kolega Pan Cezary Jędrzejewski. Będzie Go nam brakowało, a żonie Marii składamy szczere wyrazy współczucia. Będziemy z Tobą.

           Dzień 24 lutego 2022 r. , to dzień inwazji Rosji na Ukrainę. Trudno w to uwierzyć, ale tuż za naszymi granicami wybuchła wojna. Na razie, życie w Polsce i w naszej społeczności uniwersyteckiej toczy się zwyczajnie. I tak o 17.00 zasiadło przed monitorami 29 słuchaczy  aby spotkać się z Panem Jarosławem Zawadzkim i razem z Nim zajrzeć do „Domów senatorów II Rzeczypospolitej”. Prelegent oprowadził nas po 10 siedzibach, co nie oznacza pałacach. Wędrówkę naszą rozpoczęliśmy od chałupy wiejskiej w Myślenicach, skąd pochodził senator Andrzej Średniawski. Następnie zobaczyliśmy dworek polski, wille, pałace i przepiękne kamienice w Warszawie i Łodzi, w których mieszkali przedstawiciele narodu. Mogliśmy też zajrzeć do środka i obejrzeć ich wyposażenie. Na koniec ciekawostka: senator Andrzej Galica, syn gazdy przekonał Józefa Piłsudskiego do wyrażenia zgody na wyjątkowy mundur wojskowy dla żołnierzy z Podhala. Wszystkim są znane  peleryny i kapelusze z piórkiem, w których żołnierze prezentowali i obecnie prezentują się wspaniale.

          Sobota to tradycyjny dzień spotkań ze sztuką w Muzeum Narodowym. Dnia 26 lutego br. wytrwali studenci wysłuchali w liczbie 23 sztuk  wykładu o kapistach. Od razu wyjaśniam, że kapiści to nie są malarze, którzy kapią farbami na obraz, jak w swej ignorancji myślałam, ale członkowie Komitetu Paryskiego, działającego w latach 1924-1932. Tytuł wykładu brzmiał : „Kapiści.  W stronę koloru”, a wygłosił go historyk sztuki Pan Paweł Bień. Przedstawił sylwetki 5 wybranych kapistów, ich życie twórcze , co ilustrował fotografiami dzieł malarskich.  Credo artystyczne kapistów brzmiało : obraz, w myśl tego programu, powinien dawać nam przede wszystkim, radość barw, a na naturę trzeba patrzeć z otwartymi oczami. Dzięki Panu Pawłowi Bień, mój skromny zasób wiedzy z zakresu sztuki, nieco się poszerzył, co uważam za  cenną rzecz. Zachęcam innych do brania udziału w co miesięcznych spotkaniach w Muzeum Narodowym.

        Trwa wojna na Ukrainie. Trwa też pospolite ruszenie społeczeństwa polskiego aby pomóc ludziom szukającym schronienia w Polsce. Można pomagać na wiele sposobów, co Polacy chętnie czynią. Sprawdzają się w tych trudnych chwilach samorządy, organizacje pozarządowe i zwykli ludzie.

        33 słuchaczy w dniu 03 marca 2022 wysłuchało zdalnie wykładu Pani Katarzyny Szczygieł pt. „Wyspiański. Człowiek i artysta”.  Był to niewątpliwie nasz czwarty wieszcz i wszechstronny artysta. Umarł w wieku zaledwie 38 lat pozostawiając po sobie bogatą spuściznę dzieł sztuki, dramatopisarstwa i architektury. Bodajże najcenniejszym, bo oryginalnym Jego dziełem jest witraż pt. „Bóg Ojciec” znajdujący się w Kościele Franciszkanów od 1904 r., który można oglądać. Nie sposób wymienić wszystkich dzieł, jakie nam pozostawił po sobie, ale można obejrzeć je w galeriach tematycznych w zbiorach cyfrowych muzeum pod adresem: zbiory.mnk.pl  Stanisław Wyspiański zmarł w 1907 r. i został pochowany w alei zasłużonych Na Skałce, a w ostatniej drodze towarzyszyło Mu bicie Dzwonu Zygmunta. Łza w oku się kręci.

       Tymczasem, na Ukrainie toczy się zawzięta wojna. Wojsko rosyjskie bombarduje miasta, wioski, a w nich obiekty cywilne: domy, bloki mieszkalne, szpitale, szkoły i przedszkola. Giną ludzie, i żołnierze i cywile. Kto tylko może ucieka z ogarniętej wojną ojczyzny. Mężczyźni zostają by bronić kraju i walczyć. Wyjeżdżają kobiety i dzieci. Jadą głównie do Polski.  Podobno przyjechało już ponad 1 mln uchodźców, którymi trzeba się zająć, pomóc przetrwać pierwsze chwile na obczyźnie, ogrzać, nakarmić i napoić. Działają liczne ruchy oddolne, a wśród nich nasz uniwersytet. Jedni słuchacze pomagają sortować dary odzieżowe w WCK, inni zarządzają lokowaniem przyjezdnych po kwaterach, domach prywatnych i noclegowniach, a jeszcze inni przygotowują kanapki i zawożą je na Dworzec Wschodni. Trzeba widzieć oczy tych ludzi i to jak pragną dobrego słowa , przytulenia i zrozumienia ich losu. Dajmy IM to.

Od 10 do 13 marca  2022 r. dostępny był wykład Daniela Artymowskiego pt. „ Odbudowa Warszawy a twórczość Canalletta – prawda czy mit.” Wysłuchałam go z zainteresowaniem, bo jak większość naszych rodaków, byłam święcie przekonana, że nasza stolica została odbudowana na podstawie obrazów tego artysty. A tymczasem Bellotto detto Canalletto był malarzem vedutystą {to taki malarz co maluje widoki, krajobrazy} , stosującym sztafaż czyli przyozdobienia obrazu poprze dodatnie postaci ludzi, zwierząt, roślin i detali nieistniejących. Canaletto nie odtwarzał wiernie rzeczywistości, ale ją kreował. Tworzył też architekturę fantazyjną. Byli inni malarze vedudyści, których obrazy wykorzystywano przy odbudowie Warszawy np. Marcin Zalewski, Zygmunt Vogel czy Wincenty Kasprzycki. Nie mniej dzieła Canaletta przyczyniły się też w dużym stopniu do odbudowy miasta poprzez największy wpływ na decydentów, którym jego obrazy najbardziej się podobały. Udało się dzięki Canaletto przekonać ich do stylu historycznego. Zwyciężył duch tego vedutysty, a obiekty odbudowywane zasięgnięto z obrazów innych malarzy.  Żeby oddać honor Canalletto muszę wskazać na 3 obiekty, które zostały odtworzone na podstawie jego obrazów. Są to Kamienica Johna {ta ze schodami ruchomymi} na Pl. Zamkowym, Pałac Biskupów Krakowskich przy Miodowej i Pałac Branickich. Kto chce dowiedzieć się więcej powinien przeczytać książkę autorstwa Grzegorza Piątka pt. : „Najpiękniejsze miasto świata”, którą polecił na koniec Pan Daniel Artymowski.

          W sobotę 11 marca 2022 r. grupa 23 studentów przyszła na spotkanie z Panią Moniką Miżołębską do Muzeum Narodowego i wysłuchało wykładu     pt. „ Mitologia, obrzędy, koszmary – Władysław Hasior „ . Jak wiadomo, postać  tego artysty jest bardzo kontrowersyjna i budzi skrajne opinie: od zachwytu i podziwu do całkowitej negacji i odrzucenia. Niezależnie od tego warto było poszerzyć swoją wiedzę na Jego temat, zapoznać się z życiorysem i spróbować zrozumieć przesłanie artystyczne dzieł. Są to liczne assamblage, pomniki, sztandary , ceramika, kompozycje „śmieciowe”, a wszystko to zgodnie z przekonaniem, że przedmioty wpływają na nas poprzez swoją siłę i sugerują treść . Wykład nie był łatwy, czemu nie sprzyjała też publika na sali, która była niesforna, rozkojarzona i rozgadana. Wychodzenie z sali przed zakończeniem wykładu  jest niegrzeczne nawet jeśli minął przewidywany jego czas.

         Wojna na Ukrainie staje się coraz groźniejsza, straszniejsza i okrutna. Ginie przede wszystkim ludność cywilna. Do Polski uciekło już blisko 2 mln ludzi, głównie kobiety, starcy i dzieci. Miasta, wioski ukraińskie zamieniają się gruzy. Ukraińcy bronią się jednak zaciekle i skutecznie, zadając przy tym Rosjanom odpór i duże straty. A my, ludzie w całym kraju ruszyliśmy z pomocą dla uciekinierów na wszystkie możliwe sposoby. Przede wszystkim pomoc polega na zakwaterowaniu, nakarmieniu i zapewnieniem poczucia bezpieczeństwa uciekinierom. Jest to bardzo trudne zadanie i obawiam się, że na dłuższą metę nasze społeczeństwo nawet przy wsparciu samorządów, nie da rady. Na razie jednak 13 marca 2022 r. w WCK zebrało się ok. 40 osób by zrobić kanapki dla przyjeżdżających z Ukrainy. Są one wręczane zmęczonym i głodnym przybyszom na dworcach. W ciągu 3 godzin silna grupa pod wezwaniem pomocy potrzebującym wykonała zamówienia miasta w postaci 1400 kanapek. Spisaliśmy się wspaniale. Za tydzień powtórka – a może wojna się już skończy.

       Dnia 17 marca 2022 r. Pan Jarosław Zawadzki zaprosił nas na swój wykład pt. „ Mozaika narodowościowa i etniczna senatorów w II Rzeczypospolitej”. Zdalnie połączyło się tylko 21 studentów naszego uniwersytetu. Być może czas i to co się dzieje tuż za naszymi granicami, a także w naszym kraju, nie sprzyja teraz prowadzeniu dawnego sposobu życia i zajmowaniu się przyjemnościami. Temat wykładu też był nieco archaiczny, nie mniej jednak w jakiś specyficzny sposób nawiązywał do współczesności. Polska międzywojenna była tyglem narodowościowym i religijnym. I w tym tyglu, choć gotowało się czasem nieźle, to jednak dochodzono do porozumienia i podejmowano decyzje kierując się dobrem Polski.  Gdybyśmy umieli robić to dzisiaj, może byłoby mniej zajadłości i wrogości między ludźmi, a więcej zrozumienia i wspólnotowego działania. Taka ciekawostka. To, że wszystkie nacje wchodzące w skład II Rzeczypospolitej miały swoich reprezentantów w parlamencie nie dziwi, ale że Karaimowie mieli 2 senatorów to już jest zaskakujące, a jedyne 2 kobiety senatorki były Ukrainkami. Wykład był interesujący i zainspirował mnie do zainteresowania się Karaimami – ich historią i religią.

                   24 marca 2022 r.  Pani  mgr  Alicja Fischer  zaprosiła nas na  wykład pt. „ Ojcowski Park Narodowy – 10 atrakcji.” O 17,00 ukazała się pod postacią przystojnego mężczyzny, w mundurze leśnika, poważnego jegomościa, który rozpoczął wędrówkę po Dolinie Prądnika i Dolinie Sąspówki . Dostarczył słuchaczom ogrom wiadomości na temat OPN. Każdy mógł dowiedzieć się czegoś interesującego z różnych dziedzin nauki. Dla mnie najciekawsze było stanowisko Neandertalczyków pochodzące sprzed 64 tys. lat. Oglądając je osobiście w Parku Ojcowskim , byłam pod silnym wrażeniem, co przypomniałam sobie dzięki uroczej Pani Alicji.  Myślę, że większość z nas była w tym regionie i widziała wspaniałości dolin jurajskich i liczne formy krasowe. Warto było przypomnieć sobie i rzucić okiem na cuda natury: Maczuga Herkulesa, Panieńskie Skały czy Rękawiczka. Wizyta w Pieskowej Skale czy w pozostałościach Zamku w Ojcowie dopełniała przyjemności zwiedzania tego unikatowego miejsca w Polsce. Dzięki fotografiom robionym w różnych porach roku, mogliśmy zobaczyć jak zmienia się krajobraz i widok masywów skalnych. Na koniec jeszcze jedna ciekawostka: pierwszym zarejestrowanym turystą był…, a jakże król Stanisław August Poniatowski, który zażywał w Ojcowie odpoczynku po wielokroć.  Znał się chłop na rzeczy.

       Wojna Rosji z Ukrainą trwa nadal. Ukraińcy bronią się zaciekle i również atakują co skutkuje odbiciem miasteczek wcześniej zajętych przez wroga. Giną ludzie, miasta i domy przestają istnieć, a Mariupol przypomina Warszawę w październiku 1944 roku. W Polsce jest już ponad 1,5 mln uchodźców, których rady wytrwać w naszych działaniach bez pomocy z zewnątrz. Uciekam od polityki.  W każdym razie, studenci naszego uniwersytetu sprawdzili się i z oddaniem przygotowywali kanapki, które były rozdawane głodnym uciekinierom na dworcach.  Obecnie akcja została wstrzymana przez władze miasta. Deklarujemy gotowość do podejmowania innych zadań na rzecz  uciekinierów wojennych.

        Dnia 31 marca 2022 r. prof. Jacek Górski – archeolog zaprosił nas na wykład pt. „ Prahistoria a współczesność – ile jest w nas z naszych przodków?”. Okazuje się, że całkiem sporo. Przede wszystkim wszyscy mamy ok. 4% genów wspólnych z  Neandertalczykami. Otacza nas to samo niebo z gwiazdami co i ludzi pierwotnych i  też wywołuje w nas poczucie małości. Mimo to jesteśmy butni, ale wystarczyła pandemia a poczuliśmy się bezbronni i nasza pycha zmniejszyła się wyraźnie. Z ludźmi pierwotnymi łączy nas potrzeba posiadania domu, który daje nam poczucie bezpieczeństwa i prywatności. Łączy nas też podejście do ogniska i ognia, który choć może niszczyć to przede wszystkim daje ciepło. Wokół paleniska gromadzi się rodzina, przyjaciele – tworzy się krąg wspólnoty. A jesteśmy, od zarania dziejów, towarzyscy i lubimy spotykać się , rozmawiać, bawić się i śmiać. Potrzebujemy się nawzajem i ciężko znosimy samotność i izolację. Przygotowanie jedzenia to czynność znana i Neandertalczykowi jak i nam. Łączą nas też zwierzęta, a zwłaszcza pies i kot, które zostały  udomowione ok. 17 tys. i tys. 12 lat temu. Ok. 20-30 tys. Lat temu wyodrębnia się sfera sacrum i profanum, co obowiązuje do dziś. Stosunek do śmierci i pochówku zmarłych jest wykładnikiem rozwoju wewnętrznego człowieka pierwotnego i współczesnego . Następna cecha wspólna to myślenie abstrakcyjne, tworzenie dzieł sztuki, ozdób i potrzeba otaczania się ładnymi przedmiotami, a także zdobienia własnego ciała. Człowiek pierwotny posługiwał się symbolami i gestami, które nam są też bliskie np. symbol krzyża czy gest podnoszenia rąk do góry. Wniosek z wykładu jest taki: jesteśmy dziedzicami przeszłości i nie uciekniemy od tego. Nie powinniśmy być butni, ale dumni z tego co osiągnęliśmy jako cywilizacja, bo osiągnęliśmy bardzo dużo . Tylko te wojny….  W spotkaniu z prof. Jackiem Górskim wzięło udział 26 słuchaczy. To był, jak dla mnie, bardzo inspirujący do przemyśleń wykład.

     W dniach 07-10 kwietnia 2022 r. każdy kto chciał mógł pojechać na wirtualną wycieczkę do Londynu wraz z prof .Beatą Artymowską.  Skorzystałam ochoczo z tej możliwości  i obejrzałam najważniejsze zabytki miasta.  Wielki pożar miasta w 1666 roku spalił doszczętnie średniowieczną, drewnianą zabudowę, ale nie dał rady budowlom rzymskim wykonanym  z kamienia. Teraz możemy je oglądać i podziwiać kunszt starożytnych budowniczych. Ocalał też jedyny kamienny most z 1209 r. Prelegentka oprowadziła słuchaczy po najważniejszych budowlach Londynu, a były wśród nich: Bank Angielski, Muzea, Katedra św.Pawła, opactwo Westmisterskie, pałace królewskie, wieże, katedry i kościoły, ogrody przypałacowe, galerie sztuk wszelakich oraz teatry . Mogliśmy obiekty te obejrzeć nie tylko z zewnątrz, ale i zajrzeć do wewnątrz by zobaczyć ich wystrój, i np. królewskie klejnoty. Dumą Londynu jest British Museum, który posiada 8 mln eksponatów, w większości zdobytych nielegalnie i wywiezionych bez zgody władz kraju. Przykładem są np. słynny kamień z Rosetty i marmury partenońskie. Na koniec zajrzeliśmy do Obserwatorium Astronomicznego w dzielnicy Greenwich i zobaczyliśmy pomnik południka „0”. Cały wykład był wycieczką turystyczną z nienarzucającym się podtekstem historycznym i okraszonym różnymi ciekawostkami. To była wielka przyjemność brać w niej udział.

        Nareszcie pojechaliśmy na wycieczkę w realu a nie w systemie on line. Wycieczka odbyła się w niedzielę 10 kwietnia 2022 r. i 44 osób pojechało do Ciechanowca – miasteczka położonego na skraju woj. Podlaskiego. Tym samym sezon turystyczny został otwarty. Przewodnikiem był lubiany przez nas Jacek Delert, który swym aksamitnym głosem pieścił nasze uszy, opowiadając o mijanych obiektach czy innych ciekawych  miejscach. Tego dnia przypadała Niedziela Palmowa i z tego powodu program wycieczki obejmował mszę św. w zabytkowym kościele z 1739 r.  Nie wszyscy chcieli w niej uczestniczyć, a i ci którzy chętnie brali w niej udział, nie byli w stanie wytrwać na stojąco 2 godz. Wszyscy szybko okazywali oznaki zmęczenia – wszak już nie te oczy. Palmy, które miały być bohaterem dnia , okazały się być przeciętnymi i daleko im do palm z Łysych. Po mszy, udaliśmy się do centrum życia kulturalnego w Ciechanowcu , czyli do Muzeum Rolnictwa im. Ks. Krzysztofa Kluka, ulokowanego w zespole pałacowo-parkowym. Na jego terenie znajduje się odbudowany pałac, a w nim pokazano wnętrza , które urządzono zgodnie z najlepszą wiedzą faktograficzną. Trzeba zaznaczyć, że z pożogi wojennej, ocalały tylko kurtyna kominkowa i stolik z 4 krzesłami i są one obecnie jedynymi oryginalnymi meblami w pałacu. Reszta wyposażenia to nabytki i darowizny – no cóż, taki los polskich pałaców i dworów. Obok pałacu ukazało nam się „osiedle” chałup krytych strzechą czyli skansen budownictwa wiejskiego. Mogliśmy zajrzeć do wnętrza każdej chaty i tej biednej i bogatej. Byliśmy też w kościele zabytkowym, drewnianym, i w którym odbywają się do dziś śluby. Na straży chałup i budynków gospodarskich stoi dostojny wiatrak i ma oko na zwiedzających. W jednej z chałup mieści się Muzeum Pisanki z ponad 2200 okazów z całego świata. W powozowni znajduje się niebywała kolekcja powozów i maszyn rolniczych z XIX i XX wieku: 58 ciągników, 11 lokomobili i 64 silniki stacjonarne, a wszystko to nie tylko sprawne i gotowe do użytku ale i pięknie pomalowane, wypolerowane, wyświecone. Jest to cenny zbiór i jedyny w Polsce. W oficynie znajduje się też najbogatsze na świecie Muzeum Weterynarii, do którego dotarliśmy już zmęczeni kilkugodzinną wędrówką i dość zimnym wiatrem. Ostatnim punktem naszej eskapady było zwiedzenie Muzeum Chleba znajdującego się w zabytkowym młynie i podziwianie kamieni młyńskich, za które płaciło się we wsiach a nie w walucie. Po drodze do młyna mijaliśmy ogród zielny i część rekreacyjną. Towarzystwo było już jednak sfatygowane i nawet propozycja pójścia na herbatę nie znalazła uznania. Wszyscy chcieli już do autokaru i wracać do domu. Gdyby było cieplej, na pewno towarzystwo byłoby bardziej podatne na przyjemności wycieczkowe. Dobrze, że nie padał deszcz – bo to by popsuło nam całą wycieczkę.

     Spotkanie Wielkanocne : z powodu pandemii, wojny za naszymi granicami i koniecznością zajęcia się uciekinierami wojennymi nie odbyło się spotkanie jajeczkowe.

        Pierwszy wykład po Wielkanocy wygłosił 21 kwietnia br. dr Kamil Frejlich z Królewskich Łazienek, którego wysłuchało 24 studentów naszego uniwersytetu. Tytuł wykładu to : Królestwo Litewskie po Unii Lubelskiej. Jak działała Rzeczpospolita”. Zostaliśmy zapoznani z historią wzajemnych relacji, prawem i zasadami obowiązującymi w Koronie i na Litwie. Nasuwa się analogia z obecną Unią Europejską. Wtedy i teraz unię toczą dwie choroby: partykularyzm i separatyzm, które ostatecznie zniszczyły tę pierwszą. Co będzie z drugą???

        W dniach 29 kwietnia do 01 maja 2022 r. była możliwość wysłuchania on line gawędy, jak sam to określił autor, pt. „Kijów – zwierciadło Ukrainy”. Znany i lubiany przez studentów Daniel Artymowski zaprosił nas na wycieczkę do tego pięknego miasta. Było trochę historii i odniesień porównawczych do dziejów państwa Polan i później Polski. Wszak historia Polski i Rusi Kijowskiej przeplata się i wzajemnie wpływa na rozwój dziejowy i cywilizacyjny. Kijów to macierz wszystkich miast i skupiają się w nim, jak w soczewce, dzieje Ukrainy. Historia miasta ilustrowana była zdjęciami najważniejszych i najpiękniejszych zabytków kijowskich. I tak zobaczyliśmy monastyr Wydubicki św. Michała Archanioła i przecudnej urody cerkiew Zaśnięcia Matki Boskiej w stylu baroku kozackiego. Okazało się, że architektura cerkiewna i świecka nie miała w sobie niczego ze stylów ruskich. Przeciwnie, wykształciła , własny, oryginalny styl, nazwany kozackim. Nasz przewodnik zaprowadził nas do najważniejszego punktu duchowego Ukrainy i Rosji tj. do Peczerskiej Ławry z XI-XIII w. , a także do Soboru św. Zofii – Mądrości Bożej z wspaniałymi bizantyjskimi freskami. Obejrzeliśmy także, całkiem udane pod względem artystycznym, pomniki ukraińskich bohaterów i poświęcone ważnym wydarzeniom np. przejmujący pomnik wielkiego głodu w postaci wychudzonej dziewczynki. Nasz marsz przez miasto zakończył się na głównej ulicy Kijowa tzw. Kreszczatik, odbudowanej po wojnie w stylu realizmu socjalistycznego. Po drodze p. Daniel Artymowski przedstawił nam znakomitości ze świata artystów, literatury, muzyki i ich wkład w życie kulturalne Ukrainy.  Warto zapamiętać  datę 24 sierpnia  1991 jako dzień ogłoszenia niepodległości i formalne powstanie państwa. W świetle obecnych wydarzeń i próbie zniszczenia państwowości Ukrainy przez Putina, całym sercem sprzeciwiamy się tej wojnie i trzymamy kciuki za walecznych Kozaków.  Dziękujemy za piękną wycieczkę, a że warto było wysłuchać tej gawędy, niech świadczy fakt, że zrobiłam to aż 4 razy. 

         05 maja 2022 r. – Jacek Delert zaprosił nas na seminarium pt. „ Kobiety w życiu marszałka Piłsudskiego”. Na ten wykład czekaliśmy podobno 2 lata. Ale warto było bo prelegent przypomniał nam życiorys komendanta, w którym niebagatelną rolę odegrały kobiety. Zaczął oczywiście od matki, sióstr. Potem pojawiały się narzeczone, żony i ukochane córki. Było tych bab w jego życiu co nie miara, wobec których nie zawsze zachowywał się poprawnie. No cóż, to tylko zwykły chłop na co dzień; co nie umniejsza jego roli i znaczenia dla historii naszej ojczyzny.

         07 maja 2022 r. udaliśmy się w sile 52 osób na wycieczkę śladami Jana Kochanowskiego. Przewodził nam sympatyczny Jacek Delert.  Pierwszym celem naszej wyprawy była Sycyna, miejsce urodzenia poety. Po drodze, jednak tylko z okien autokaru, widzieliśmy Magnuszów i dumnie prezentowany czołg z II wojny T-34, pomnik i ślady bitwy, jaka miała tu miejsce w ostatniej wojnie. Potem naszym oczom ukazały się Kozienice z pracującą elektrownią, z chyba 4 kominami i buchającą z niej parą wodną. W Sycynie obejrzeliśmy pierwszy pomnik Jana Kochanowskiego i miejsce gdzie niegdyś znajdował się dom rodzinny poety. Wróciliśmy do Zwolenia, który minęliśmy w drodze do Sycyny by zwiedzić nekropolię Kochanowskich, co ostatecznie nie było nam dane ze względu na odbywające się w kościele I Komunie. Nie mniej zapoznaliśmy się z historią kościoła i miasteczka. Zwiedziliśmy Muzeum Regionalne, w którym kustoszka w sposób przystępny zapoznała nas z rodem Kochanowskich, ich dziejami i znaczeniem dla naszej kultury. Szkoda, że nie mogliśmy zwiedzić kościoła gdyż wydaje się być bardzo ciekawy architektonicznie. No cóż – pojechaliśmy  więc do Czarnolasu, dworu należącego do poety. Obecnie jest to budynek murowany i znajduje się w nim Muzeum Jana Kochanowskiego. Można w nim obejrzeć przedmioty użytkowe, stroje, elementy uzbrojenia i dzieła sztuki z epoki Renesansu. Urządzono też salę poświęconą tzw. Rzeczypospolitej Babińskiej, takiej współczesnej loży szyderców. Chętnie przeszliśmy się po zielonym, majowym parku i ogrodzie by zobaczyć, że nie ma słynnej lipy , a w jej miejscu znajduje się symboliczny sarkofag Urszulki. Za to jest kamienna ławeczka naszego poety, która, jeśli się na niej usiądzie, to spłynie natchnienie i  wena twórcza. Oczywiście, skorzystałam z okazji i posadziłam swoje cztery litery na niej.  Ostatni punkt programu to wypad do Królewskich Źródeł, znajdujących się w Puszczy Kozienieckiej. Jest to jedno z najpiękniejszych miejsc nad rzeczka Zagożdżanką i jest rezerwatem przyrody. Prowadzą do niego szlaki turystyczne pełnie kładek, mostków by dotrzeć do stanowisk widokowych i podglądania ptaków. Na polanie przy wejściu na szlak ustawiono kamienny grill i działa też mała gastronomia, ulokowana w wagonie nieistniejącej już kolejki wąskotorowej, co stanowi też pamiątkę po dawnych czasach. Zmęczeni wawerscy studenci z ochotą zajęli miejsca przy stołach i zaczęła się część rekreacyjno-żywieniowa. W ruch poszła kiełbaska, ogórki kwaszone i nalewki. Było wesoło, a okoliczności przyrody sprzyjały nie tylko apetytom ale i przeżyciom duchowym. Nieco zmęczeni wróciliśmy do Warszawy. Wycieczka pod każdym względem była udana.

       W dniach 9 i 13 maja 2022 r. dwie grupy po 10 naszych studentów spacerowały po parku w Helenowie, gdzie znajduje się ośrodek dla chorych dzieci, i zawzięcie zbierały wszelkie śmieci, czyniąc to miejsce czystym i bezpiecznym dla podopiecznych. Takie połączenie przyjemnego z pożytecznym.

        Dnia 19 maja 2022 r. – kto był zainteresowany mógł spotkać się z notariuszem panią Aldoną  Milcarz  i zapoznać się z prawem spadkowym obowiązującym w Polsce, dowiedzieć się jak bezpiecznie przekazać majątek. Wszak nie jesteśmy wieczni. Niestety, zainteresowanie tematem nie było zbyt duże. Tylko 22 osoby przyszły wysłuchać prelekcji. Pani notariusz okazała się być osobą konkretną, rzeczową i ze zrozumieniem podeszła do spraw. Na zakończenie pozostawiła swoje wizytówki. Szczerze radzimy skorzystać z nich w razie potrzeby.

         Dnia 21 maja 2022 r. miłośnicy malarstwa mogli wysłuchać wykładu pani Kariny Zalewskiej :”O Konradzie Krzyżanowskim” – polskim malarzu wczesnego ekspresjonizmu, portrecisty, rysownika, ilustratora i pedagoga w Muzeum Narodowym.

        Dnia 22 maja 2022 r. w wawerskim WCK odbyła się impreza z przyjątkiem pt.” Drzewo Życzeń” czyli opowieści z bliska i z daleka, w którym wzięły udział uniwersyteckie malarki. Prezentowały one swoje dzieła z motywem przewodnim : drzewem. Można było nawet kupić obrazy w przystępnych cenach. Impreza jest częścią trzyletniego cyklu wydarzeń artystyczno-edukacyjnego na terenie Ursynowa i Wawra.

       Dnia 25 maja 2022 r. chętne osoby pojechały do Muzeum Narodowego na wystawę  twórczości Marca Chagall. Po wystawie oprowadzał przewodnik, który sprawnie i z pasją opowiadał o poszczególnych dziełach, co na pewno przyczyniło się do lepszego zrozumienia ich artystycznych wartości.

      Kolejny wykład w trybie on line odbył się 26 maja 2022 r. Tym razem był to temat dotyczący zdrowia. Głos zabrał dr hab. nauk med. Krzysztof Jeziorski w sprawie profilaktyki nowotworów  układu pokarmowego.  Prelegent przeprowadził nas kolejno przez wszystkie organy tegoż układu, zaczął od przełyku a skończył na jelitach. Skupił się na wskazaniu przyczyn zachorowalności, metodach leczenia i perspektywach  wyleczenia. Co by nie było i co by nie przytrafiło się każdemu z nas, warto wiedzieć, że najwięksi przyjaciele raka to palenie tytoniu, nadmierne picie alkoholu, otyłość, brak ruchu , predyspozycja genetyczna i samotność. Dlatego spotykajmy się jak najczęściej z rodziną, przyjaciółmi, kolegami, sąsiadami i starajmy się spędzić przyjemnie z nimi czas. Bądźmy optymistami, ale przebadanymi przesiewowo w kierunku chorób nowotworowych. Zabrzmiało to mądrze ale niestety nierealnie.

        Dnia 26 maja 2022 r. odszedł na drugą stronę życia mąż naszej koleżanki Iwony i kolega Krzysztof Wolfrat. Z przykrością odnotowujemy ten fakt i jednocześnie składamy nasze szczere kondolencje. Trzymaj się Iwonko!

       W dniach 31 maja i 1 czerwca 2022 r. 37 osób udało się do Bydgoszczy w celach turystycznych. Pogoda była znakomita, mimo że w stolicy padało i burzyło. Miasto przywitało nas słońcem i ukazało to co ma najpiękniejsze i najciekawsze dla przyjezdnych. Pierwszy punkt programu to zwiedzenie Muzeum mydła i brudu.  Na początku każdy zrobił, pod kierunkiem fachowców własne mydło, a następnie nasłuchaliśmy się co nie miara o higienie w dawnych  czasach. Obejrzeliśmy zabytkowe naczynia do  mycia się, prania i załatwiana innych potrzeb. Kolekcja nocników okazała się imponująca. Po wizycie w muzeum poszliśmy na spacer po Starym Mieście, zwiedziliśmy Katedrę, obejrzeliśmy kolorowe kamienice, ratusz i inne obiekty. Słusznie Bydgoszcz nazywa się Wenecją Północy, gdyż przez miasto płynie Brda, która często meandruje, odchodzą od niej kanały, tworzą się zalewy i kaskady. Cały czas towarzyszy szum wody. A wszystko to jest spięte licznymi mostami, mostkami, kładkami i kładeczkami. O godz. 18-tej zmęczeni nieco studenci spożyli obiad w hotelu Logan. Potem był czas wolny aż do rana. Po śniadaniu wróciliśmy do centrum Bydgoszczy by kontynuować nasz program zwiedzania. Pierwszy punkt programu to popłynięcie Brdą tramwajem wodnym i zaliczenie śluzy, która raz nas opuszczała na 3 metry a raz podnosiła na 3 metry. Wrota, a to się zamykały, a to otwierały – rewelacja. Dopłynęliśmy do 4 starych kolejowych mostów, które poraziły nas swoją wiekową urodą. Miasto z poziomu rzeki też wyglądało inaczej i piękniej. Można oszaleć. Można też było oszaleć z zachwytu oglądając wieżę ciśnień z 1900 roku. Jest to cudo architektury wodociągowej, a uczucie, że jest się w środku tam gdzie kiedyś była woda, jest niesamowite. Każdy kto chciał dostał żeton na wiadro wody – kto wie może się przyda. Wielu z nas weszło na balkon widokowy na wieży i podziwiało panoramę Bydgoszczy. Wewnątrz wieży można było obejrzeć wodno-sanitarne eksponaty sprzed wieków i nieco bliższe naszym czasom. To był fajny punkt programu naszej wycieczki. Po wyjściu z wieży część z nas udała się do muzeum Leona Wyczółkowskiego. Artysta malarz był związany z Bydgoszczą, gdzie spędził ostatnie lata swojego życia. Oprócz obrazów z różnych okresów jego twórczości można zobaczyć pracownię malarską. Najważniejszy jest tzw. „tramwaj gościeradzki” czyli specjalistyczna sztaluga na szynach pozwalająca uzyskiwać malarzowi odpowiednią perspektywę. Kto nie poszedł do muzeum niech żałuje. I tak dobiegła do końca nasza eskapada. Zmęczeni, ale zadowoleni udaliśmy się do autokaru i za 3 godz. Byliśmy już w Warszawie.  Za tydzień w tę samą trasę uda się druga grupa naszych słuchaczy.

        Dnia 01 czerwca 2022 r. dr Olaf Kwapis z Muzeum Warszawy opowiadał w trybie on line o Neapolu i Królestwie Sycylii. W tym czasie byliśmy w Bydgoszczy – nie mogłam uczestniczyć w prelekcji. Wyobrażam sobie, że wykład był interesujący. Wszak mówi się, że ujrzeć Neapol i umrzeć – prośba o powtórzenie wykładu w nowym roku akademickim.

       Dnia 02 czerwca 2022 r. w siedzibie Uniwersytetu odbyło się seminarium, które prowadziła dr hab. Prof. SGGW Ewelina Hallmann pt. Warzywa psiankowate – nowe spojrzenie. Bohaterami były moje ukochane pomidory, ale i bakłażany, ziemniaki, papryka. Warzywa te są popularne i bardzo lubiane, a do tego bardzo korzystnie wpływają na nasze organizmy. Dlatego jedzmy je w dużych ilościach. Są bowiem darem natury, którego nie sposób niczym innym zastąpić.

       We  środę 07 czerwca 2022 r.  do saloniku kultury zaprosiła nas Dobrosława Świerczyńska na spotkanie z Mickiewiczem i jego kobietami. Nasza koleżanka Dobrusia jest skarbnicą wiedzy wszelakiej. Słuchać Jej wykładu to wielka przyjemność. Życzymy Ci zdrowia i wielu jeszcze wspólnych eskapad w rewiry naszego umysłu.

       Ostatni wykład w tym roku akademickim wygłosiła 09 czerwca pani Joanna Szumańska z Muzeum Łazienki Królewskie. Tematem był: „Mecenat teatralny Stanisława Augusta”. Wysłuchało go 20 studentów i tym samym poszerzyło swoją wiedzę na temat Łazienek, epoki Oświecenia, króla Stasia i przede wszystkim  samego teatru. Prelegentka przeprowadziła nas przez kolejne fazy rozwoju teatru, od dworskiego do publicznego .   Tłem były ilustracje budynków , które pełniły funkcje teatru lub były teatrem od początku. Dowiedzieliśmy się także jak działa teatr od kuchni, jak wielkie jest to organizacyjnie przedsięwzięcie. Ilu ludzi musi pracować na jedno przedstawienie. Dla mnie najcenniejsze jest przybliżenie obiektów architektury warszawskiej, które są nam znane, nieraz oglądane, ale bez świadomości ich znaczenia dla kultury , dla Warszawy i ich funkcji, jakie pełniły w przeszłości. Słowa uznania dla prelegentki za wiedzę, ale także za zwięzłą i treściwą formę wykładu. Dziękujemy i prosimy o więcej.

         10 czerwca 2022 r. – ostatnie w tym roku spotkanie integracyjne w lasku międzyleskim.  Pogoda jak drut.  Na spotkanie idą z kijkami nasi piechurzy, a autobusami dojeżdżają pozostali. Wszyscy spotykają się w lesie na polanie by spożyć kiełbaskę z rusztu i zakąsić ogórkiem kwaszonym. Fajna sprawa, zwłaszcza dla tych co nie uczestniczą aktywnie w życiu naszej społeczności.  

        20 czerwca 2022 r. odbyło się Walne Zebranie Sprawozdawczo-Wyborcze Członków WTUTW, któremu przewodniczyła kol. Alicja Jurczyk. W zebraniu wzięło udział 100 członków. Przyjęto 6 uchwał w tym powierzenie funkcji vice prezesa kol. Irenie Strzała w miejsce kol. Elżbiety Chomickiej. Wysłuchano sprawozdań : merytorycznego i finansowego , a także sprawozdań komisji: skrutacyjnej, rewizyjnej i wniosków. Udzielono absolutorium Zarządowi za rok akademicki 2021/2022 .

       A teraz to już wakacje i żacy ruszają w Polskę i nie tylko nie bacząc na to co dzieje się wokół. Przypominam, że wojna na Ukrainie trwa, covid do końca nie odpuścił, gnębi nas rekordowa inflacja i drożyzna. Ale co tam. Żyje się tylko raz a za sto lat nie będzie już nas. W Polskę idziemy drodzy panowie, no i panie.

CD Kroniki WTUTW – wakacje 2022

         23 czerwca 2022 r. 36 zapalonych studentów naszej uczelni pojechało oglądać największą dziurę w ziemi w Europie, która znajduje się koło Bełchatowa /woj. łódzkie/ . Jest to wyrobisko czynnej nadal kopalni odkrywkowej węgla brunatnego. Ale jaka dziura – zachwycająca . Oglądaliśmy ją z tarasu widokowego w Żłobnicy. Sięga ona ponad 300 metrów w głąb ziemi, a brzegi są tarasowe przypominające  pola ryżowe. Olbrzymie maszyny górnicze na dnie wyglądają jak zabawki. Zachwyca i przeraża ogrom wyrobiska wzdłuż i wszerz , tak, że znika gdzieś poczucie głębi, choćby takiej jaką się odczuwa zaglądając do studni. Był to niezapomniany widok na odkrywkę kopalni i elektrownię. Warto było przyjechać tu i zobaczyć na własne oczy. Zwłaszcza, że pogoda była aż za dobra.

        Wróćmy jednak do początku naszej podróży. Przewodnikiem był, a jakże, pan Jacek Delert, który nie traci żadnej okazji aby nie opowiadać nam różnych ciekawostek dotyczących mijanych obiektów podczas jazdy autokarem. Przed dotarciem do celu naszej podróży, zatrzymaliśmy się około 15 km od Bełchatowa w przydrożnym centrum turystyczno-wypoczynkowym w postaci szeregu chat , wiatraków i młynów w stylu góralskim. Wszystko tu jest „górskie”, tylko gór jakoś nie widać. Niestety, ta wymuszona stylizacja na ludowość góralską jest jak złoty ząb. No cóż. Jedźmy dalej.

       Pierwszym obiektem , który zwiedziliśmy był muzealna, interaktywna ekspozycja PGE w Miejskim Centrum Kultury. Prezentuje ona historię bełchatowskiego zagłębia wraz ze zbiorami pochodzącymi z kopalni odkrywkowej. Tu, po raz pierwszy zobaczyłam, a nawet dotknęłam bryły węgla brunatnego. Tu zobaczyłam amonity w wielkości dawnego bochenka chleba z odciśniętym wspaniale przedpotopowym zwierzaczkiem.  Tu usiadłam też na krześle dyspozytora energii i mogłam na ekranie przesyłać ją do odbiorców. Przednia zabawa. Tymczasem na zewnątrz na pl. Narutowicza na linie balansuje Ewa rozdająca złote jabłka. Jest to niedawny nabytek miasta. Autorem jest Jerzy Kędziora. Ewa prezentuje się wspaniale i na pewno stanie się symbolem miasta jak linoskoczek z jaskółką w Bydgoszczy.

       Następny cel naszej wycieczki to szaniec mjr Hubala znajdujący się w Anielinie. Ale po drodze w Inowłodzi mogliśmy obejrzeć, co prawda, tylko z okien autokaru, przepiękny romański kościół św. Idziego z XI lub XII wieku, który jest usytuowany na wysokiej skale, dzięki czemu jest znakomicie widoczny. Buźki nasze otwarły się szeroko na jego widok zdradzając tym samym nasz zachwyt i podziw. Po drodze minęliśmy jeszcze Spałę i dotarliśmy do celu jazdy. Szaniec mjr Henryka Dobrzańskiego „Hubala” to symboliczna budowla z kamieni polnych, gdzie zginął 30 kwietnia 1940 r. Szaniec upamiętnia miejsce śmierci majora. Do dzisiaj nie  odnaleziono miejsca pochówku Hubala. Obok pomnika znajduje się ściana pamięci z wypisanymi nazwiskami żołnierzy oddziału , a nad nimi króluje brzozowy krzyż. Nie sposób nie wzruszyć się, a i łza zakręciła się w niejednym oku.

       Ostatni punkt nasze eskapady to Poświętne [Studzianna], gdzie znajduje się sanktuarium i zespół klasztorny księży Filipinów pod wezwaniem Matki Bożej Świętorodzinnej. Największym skarbem świątyni jest cudowny obraz św. Rodziny znajdujący się nad ołtarzem.  Na co dzień schowany za ruchomą zasłoną i w razie potrzeby uroczyście odsłaniany. Mieliśmy okazję obejrzeć obraz ubrany w strojne, bogato zdobione sukienki. Robi to wrażenie, ale ja osobiście nie przepadam za takim sposobem ozdabiania. Większe wrażenie robi sama bazylika, w której znajduje się aż 10 bocznych kaplic, w tym 2 o wysokim poziomie artystycznym. To kaplica św. Michała i św. Antoniego. Imponujące są też wszędobylskie freski pochodzące z różnych okresów i wykonywane przez różnych artystów. W bazylice tej została nagrana scena pasterki do filmu pt. „Hubal”, a dzwonnica znajdująca się opodal zagrała w filmie pt. „Jak rozpętałem II wojnę światową”. Tego dnia miała się odbyć  procesja i udało nam się zobaczyć kilka pań w tradycyjnych, opoczyńskich strojach  ludowych. Zrobiłam nawet zdjęcie ok. 7 letniej dziewczynce w takim stroju – cudo. No cóż – trzeba było wracać do Warszawy, czekała nas prawie 3 godzinna podróż powrotna. Zmęczeni , ale zadowoleni czekamy na następną wycieczkę.

        Teraz uzupełnienie dotyczące pleneru malarskiego, który miał miejsce w dniach 15-21 maja 2022 r. w Sobkowie/Nowe Kotlice. Artystki w liczbie 13 osób zakwaterowane były w dworku Pod Lipą. W pięknych okolicznościach przyrody malarki doskonaliły techniki tworzenia portretu, rysunku architektonicznego, technik malowania pejzażu i architektury. Ale zanim usiadły do sztalug codziennie miały zajęcia gimnastyczne – tak dla ciała. Efektem pleneru są 42 prace malarskie. Ale i tak najbardziej cenny jest wspólnie spędzony czas i radość tworzenia, choćby to nie były dzieła na miarę Matejki czy Kossaka.

           Dnia 20 lipca 2022 r.  odbył się spływ kajakowy Wisłą – ok. 18,5 km. Wzięło w nim udział 15 zapalonych kajakarzy, którzy nie bacząc na trudy i znoje dosiadło wraz z ratownikami kajaki i ruszyło w siną dal.  Pogoda jak marzenie, a widoki ze środka rzeki są jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne i uzmysławiają jak inaczej wygląda Wisła niż widziana z brzegu. Przystanek na popas – to oczywiście Plaża Romantyczna. A potem to już tylko szeroka woda. Wśród uczestników znalazł się jeden pan, co to wilkiem morskim prawie jest, wie wszystko najlepiej i nie potrzebuje kapoka, a może chciał zaimponować współtowarzyszce kajaka.  Co by nie było, trafił wywrócone i osiadłe w dnie drzewo podtapiając i kajak i kobietę. Panowie ratownicy mogli zarobić na chleb i zajęli się ratowaniem kobiety, dzielnego wilka wodnego i kajaka. Od tej chwili poszkodowana pani płynęła pod opieką najprzystojniejszego ratownika, czego zazdrościły jej pozostałe panie, bo też by tak chciały. Organizatorem imprezy byli Ela i Wojtek Madejski,

           Dnia 23 lipca 2022 r. grupa niestrudzonych 47 turystów wyruszyła na kolejną eskapadę do Turka. Wyjechaliśmy w pełnym żarze lipcowego słońca, a wróciliśmy w strugach deszczu i burzy letniej. Ale po kolei. Turek jest znany głównie z działającej elektrowni Adamów i produkcji serów pleśniowych. W pięknym klasycystycznym ratuszu mieści się jedyne w Polsce Muzeum Rzemiosła Tkackiego. W sąsiedztwie zachowały się parterowe domy tkaczy z I połowy XIX w.  Ale nas, tak naprawdę, do Turka zwabił  sam wielki Józef Mehoffer – wielki polski artysta okresu I połowy  XX wieku. W Muzeum poświęcono Mu aż 5 sal, w których zaprezentowano projekty fresków, witraży do kościoła parafialnego. Trzeba przyznać, że robią one wrażenie  na  oglądających i przemawiają swym pięknem ujęcia tematu np. Jezus w kapeluszu [ podobno jest to pierwszy i rzadki sposób przedstawiana Jezusa], kolorystyką odważną i ekspresją religijną.  Naładowani pozytywnymi emocjami przenieśliśmy się do kościoła by zobaczyć dzieło artysty. I zamiast wielkiego : wow – wielkie rozczarowanie. Wnętrze świątyni zostało udekorowane ponad wszelką miarę , nie zostało ani jedno miejsce bez ozdóbki. Gdzieś zginęły oglądane wcześniej projekty tzn. są, ale na wysokich ścianach tak jakby ich nie było. Ogólnie ciemno i pstrokato. Jedynie witraże są piękne i nie rozczarowują. Przeciwnie , budzą zachwyt. Również stalle zaprojektowane przez J. Mehoffera są prawdziwymi cudami rzemiosła meblarskiego. Pewnie nie wszyscy podzielają moje odczucia, są zapewne i tacy, którym się podoba wystrój kościoła. Szanuję to i rozumiem. Co by nie było, podróże kształcą. Jesteśmy  więc bogatsi o wiedzę na temat miasta Turek, jego historii, artysty Józefa Mehoffera i znaczenia dla tego sympatycznego miasta. Tymczasem zmieniła się aura i zaczęło mocno padać. Każdy marzył już o powrocie bo zrobiło się głodno, parno i do domu daleko. I tak wróciliśmy do Warszawy .

           18 lipca 2022 r. grupa miłośniczek sztuki pojechała do Muzeum Narodowego obejrzeć wystawę pt. „Witkacy” – sejsmograf epoki przyśpieszenia. Na pewno było warto, choć tak naprawdę nie było mnie tam , więc nie będę mądrzyła się.

                     Aż 50 zatwardziałych turystów z naszego uniwersytetu pojechało 20 sierpnia  br. na wycieczkę do Łęczycy. Przewodnikiem był, a jakże  lubiany przez wszystkich, pan Jacek Delert, który w swoim zwyczaju, od razu przystąpił do zasypywania nas przeróżnymi informacjami z dziedzin wszelakich.  Łęczyca przywitała nas  parną pogodą, ale nie upalną. W mieście tym najważniejszy obiekt do zwiedzania to zamek z piękną basztą, którą jako druga zdobyła nasza 94 letnia koleżanka Róża [ notabene to był Jej dzień urodzin]. Kobieta ta śmigała po wąskich, stromych schodach jak kozica w górach. Niewiele ustępowała Jej w tym następna mistrzyni tj. Dobrusia. Podziw malował się na twarzach pozostałych uczestników wspinaczki wysokobasztowej. Ale, zanim zjawiliśmy się w Łęczycy, to byliśmy w miasteczku Piątek i mogliśmy podziwiać geograficzny  środek Polski. Wątpliwy to środek bo zależy jak kto mierzy, ale zawsze to blisko punktu centralnego. Wróćmy do miasta diabła Boruty czyli Łęczycy i do muzeum, którego jest głównym bohaterem. Zaczęliśmy zwiedzanie od czasów prehistorycznych, poprzez średniowiecze aż do czasów nam współczesnych. Bardzo interesujące były prezentacje etnograficzne wnętrz chat regionu. Ale najciekawsze były sale poświęcone legendarnemu Borucie. Najbardziej podobał się Boruta frywolny zaglądający żwawej dziewce pod spódnicę. W rogu sali z dumą  prezentował się przepiękny zegar szafkowy – tak wspaniały zegar widziałam po raz pierwszy, a widziałam ich już sporo. Czas poganiał nas, więc biegusiem udaliśmy się do Tumu by podziwiać największą budowlę romańską w Polsce z początku XII wieku. Kolegiata zbudowana jest z kostki granitowej, a w jej budowie, jak głosi legenda,  maczał palce sam czart Boruta. Wewnątrz znajdują się cenne zabytki i relikwie np. św. Wojciecha. Następny cel naszej wycieczki to Walewice. Po drodze minęliśmy miejscowość Sobotę z neogotyckim kościołem z XVI w. z renesansowymi nagrobkami Sobańskich. I tak znaleźliśmy się w Walewicach, znanych dzięki romansowi Marii Walewskiej z cesarzem Napoleonem Bonaparte. Barokowo-klasycystyczny pałac znajduje się na terenie geometrycznego parku z rzeźbami i piękną aleją grabowo-lipową. Obok znajdują się stajnie, powozownie i spichlerz. Nieopodal mogliśmy zobaczyć konie rasy anglo-arabskiej, należące do stadniny Walewice. Szkoda, że mogliśmy podziwiać pałac tylko z zewnątrz. Udaliśmy się więc w dalszą drogę by obejrzeć zabytek techniki czyli stalowy most nad rzeką Studwią. Jest to najstarszy  spawany elektrycznie most na świecie. Obecnie jest wyłączony z ruchu. Most zaprojektował inż. Stefan Bryła – wielki umysł techniczny. Panowie i niektóre panie byli nim zachwyceni, doceniali jego urodę i kunszt powstania. Dla mnie, przyznaję ze wstydem to tylko most. Kolejny punkt programu wycieczki to Bolimów. To tutaj w czasie I wojny światowej 3 krotne użyto gazów bojowych, które zabiło zarówno Rosjan jak i Niemców w liczbie dwukrotnie większej niż pod Ypres. Wszyscy wiedzą o Ypres a o Bolimowie nieliczni. Tymczasem o wydarzeniu tym przypominają wiszące butle gazowe, które obecnie pełnią rolę alarmu i są świadectwem historii. O wojnie przypominają też pociski tkwiące w murach kościoła św. Anny, a także liczne cmentarze wojenne. Nad Bzurą i Rawką miały miejsce wielkie bitwy dwóch wojen i front walk przechodził kilka razy przez te tereny. W obu  wrogich sobie armiach służyli pod przymusem Polacy, którzy pochowani są jako żołnierze rosyjscy lub niemieccy. Pamiętajmy o tym i oddawajmy Im cześć bo wywalczyli nam Polskę. Największy cmentarz wojenny z obu wojen światowych znajduje się w Joachimowie-Mogiły. Nekropolia jest zadbana, wygrodzona i pięknie położona. To tutaj w 1990 r. z cmentarza wojskowego Warszawa Powązki zostało przeniesionych 2566 ekshumowanych  ciał żołnierzy niemieckich z II wojny i obecnie jest to nekropolia niemiecka. Czas był najwyższy wracać do Warszawy, ale jeszcze po drodze rzuciliśmy okiem na drewniany, uroczy kościół pod. wez. Przemienienia Pańskiego z XVII wieku w Kurdwanowie. Zmęczeni, ale pełni wrażeń wróciliśmy do Warszawy.

             Kolejny wypad za miasto , niestrudzonych 46 podróżników miał miejsce 10 września 2022 r. Celem wycieczki był zamek-muzeum w Oporowie. Zamek ten pochodzi z XV wieku, jest ceglany i wybudowany w stylu gotyckim.  Zbiory stanowiące wyposażenie obiektu są imponujące pod względem ich bogactwa, różnorodności i wyjątkowego piękna. Nie jest to wprawdzie oryginalne wyposażenie { to jak wiadomo zostało zniszczone przez wojny, rabusiów i złą wolę niemądrych ludzi} , ale i tak daje świadectwo wielkości myśli twórczych kolejnych pokoleń. Szkoda tylko, że przewodniczka potraktowała nas jak intruzów i niechętnie, bez zaangażowania oprowadzała po salach zamku. No cóż – spuśćmy na to zasłonę milczenia. Następnie, szacowna wycieczka udała się na Festiwal Róż w Kutnie. Ekspozycja róż miała miejsce w pawilonie, gdzie od barw i zapachu można było przeżyć odlot narkotyczny.  Jeszcze większych wrażeń wzrokowo-węchowych można  było doświadczyć w parku, gdzie mnogość kwiatów, ich piękno rzucało na kolana oglądających. Miss róż, w naszym nieoficjalnym  konkursie,  została biała , niebywale piękna róża Chopin.  Nawet jeśli człowiek wtrącił się w dzieło narodzin różnorakich odmian kwiatów, to i tak ostatnie słowo należy do natury, która jest ponad dziejowym artystą. Odurzeni zapachem i urodą kwiatów wróciliśmy do Warszawy.

        Ostatni, wakacyjny wypad miał miejsce 30 września 2022 r. pod hasłem śladami Reymonta. Celem wycieczki były Lipce Reymontowskie. Ale najpierw 41 osób pod przewodnictwem Jacka Delerta zatrzymała się w Woli Chojnackiej, gdzie mogliśmy podziwiać pałac Chojnata. Jest to elegancki, neorenesansowy, wysokiej klasy obiekt, położony w sercu Polski. Pałac otoczony jest pięknym parkiem ze starodrzewiem . Wysłuchaliśmy historii pałacu okraszonej nieszczęśliwą miłością jego pierwszego właściciela do pewnej paryżanki, która po prostu nudziła się w nim. Ostatecznie wybrała Paryż i porzuciła męża wraz z pałacem. A potem to już się działo tak samo jak z innymi tego typu obiektami. Przechodził z rąk do rąk by w 1995 r. ostatecznie stać się własnością Krzysztofa Malareckiego , który otworzył w nim hotel, restaurację i ośrodek szkoleniowy. Następnie, szacowne grono wycieczkowe udało się do Rawy Mazowieckiej, gdzie zwiedziliśmy Muzeum Ziemi Rawskiej, a w nim  wnętrze izby rawskiej z początku XX wieku i Gabinet Numizmatyczny, w którym można było zobaczyć monety znalezione przez archeologów i nie tylko, pochodzących z okresu rzymskiego do współczesności. Obecnie w muzeum, gości czasowa wystawa poświęcona Julianowi Ochorowiczowi – wybitemu psychologowi i filozofowi z okresu pozytywizmu. Pod opieką muzeum znajduje się zrekonstruowana Baszta Zamku Książąt z XIV w. , w której prezentowana jest nowoczesna, multimedialna wystawa pt. Dzieje Zamku Książąt Mazowieckich w Rawie Mazowieckiej na tle historii miasta i regionu” Nie obyło się bez kolejnej, nieszczęśliwej historii miłosnej zakończonej uwięzieniem księżnej Anny w lochu zamkowym, a potem jej straceniem. Teraz podobno, straszy w ponure, zimowe noce. Po opuszczeniu baszty całe towarzystwo udało się czym prędzej do lokalu gastronomicznego Pod Basztą by nieco ogrzać się czymś gorącym. Po pokrzepieniu naszych ciał udaliśmy się do Rogowa – gdzie zlokalizowano Muzeum Kolejki Wąskotorowej. Miejsce to nie wzbudzało nadmiernego zainteresowania wśród wielu pań, ale panowie i niektóre panie z wielką uwagą oglądali eksponaty. Koleżanka Iwona Wolfrat usadowiła się na miejscu maszynisty w okazałej, zabytkowej , parowej lokomotywie, dorzuciła węgla do pieca i ruszyła w siną dal. No, może nie ruszyła, ale za to wyglądała uroczo i tak jakby była do tego fachu stworzona. Mając w oczach widok uroczej maszynistki udaliśmy się w dalszą podróż, której celem były Lipce Reymontowskie. Zwiedzanie zaczęliśmy od Muzeum Regionalnego im. Władysława Reymonta. Jego siedziba mieści się na terenie byłej manufaktury włókienniczej rodziny Winklów. Zakład zajmował się obróbką wełny, tkaniem materiałów na słynne łowickie pasiaki oraz wyrobem wełnianych dzianin. Manufaktura jest unikatowym w skali kraju dawnym obiektem produkcyjnym wsi polskiej z zachowanymi w całości budynkami oraz kompleksem maszyn i urządzeń. W muzeum jest sala poświęcona naszemu nobliście, w której zgromadzono liczne pamiątki po pisarzu, a wystrój sal muzealnych utrzymany jest w klimacie „Chłopów”. Tak więc, zwiedzających wita Boryna z Jagną, Antek i Hanka, z boku zazdrośnie zerka kowal, wójt i inni. Jesteśmy we wnętrzu borynowej chałupy, z pełnym jej wyposażeniem, oglądamy piękne hafty na pościeli , pasiaki i ślubną koronę Jagny. Wszystkim udziela się atmosfera XIX- wiecznej powieści. Następnie udajemy się do zagrody by obejrzeć budynki gospodarcze i znajdujące się w nich tematyczne wystawy. Na podwórcu przywitał nas ogromny orzech włoski i prawie 100 letnie jabłonie i grusze, sypiące szczodrze swoimi owocami. Kilka osób zebrało wcale nie małą ilość tych darów natury. Kronikarka też skosztowała jabłka i poczuła smak owocu zapamiętany z dzieciństwa. Warto było tu przyjechać – choćby dla smaku tego jabłka.  Ostatnim punktem programu wycieczki była Galeria Staroci i Pamiątek Regionalnych znajdująca się , a jakże, w Lipcach Reymontowskich. Właścicielem i zarazem wielkim pasjonatem wszystkiego co reymontowskie i łowickie jest pan Zbigniew Stan, który potrafi ciekawie opowiadać o każdym eksponacie, przybliżając tym samym, historię regionu, tradycję i folklor wsi księżackiej. Zwiedzających szokuje ogrom zbiorów muzealnych etnograficznych ale i tych związanych z Reymontem oraz filmem pt. „Chłopi”. Długo by o tym pisać, ale zgodnie z zaleceniem odgórnym, ograniczam słowo pisane do minimum. To była ostatnia wakacyjna wycieczka. W drodze powrotnej, niestrudzona Dobrusia zabawiała nas wierszami satyrycznymi dot. starości, zdrowia i samopoczucia ludzi w naszym wieku. Po wyczerpaniu się repertuaru poetyckiego przeszliśmy do wokalu. Zaśpiewaliśmy kilka biesiadnych, harcerskich i turystycznych piosenek, co umiliło na powrót do Warszawy.

Rok akademicki 2022 i 2023

     Dnia 13 października 2022 r. w siedzibie Wawerskiego Centrum Kultury miała miejsce uroczysta inauguracja roku akademickiego 2022/2023 Wawerskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Wzięli w niej udział oficjele dzielnicy, miasta i uniwersytetów , a także poseł na Sejm Michał Szczerba, który zaszczyca nas swoją obecnością od wielu lat. Był więc Mazurek Dąbrowskiego i Gaudeamus Igitur , były przemówienia i podziękowania, było też powitanie pierwszaków i prezentacja planów na nowy, akademicki rok. Oby nie wydarzyło się coś nieoczekiwanego jak np. pandemia albo wybuch bomby atomowej  – żyjemy wszak w cieniu wojny Rosji z Ukrainą. Były kwiaty i uśmiechy, są też nadzieje,  chęć działania i spotykania się studentów. Życie toczy się dalej, a co będzie to zobaczymy…

              Pierwszy wykład w nowym roku akademickim wygłosił {to niedobre słowo}, raczej pogawędził z nami Pan Igor Pogorzelski {obiekt westchnień wielu pań} na temat Julina Tuwima czyli historii polskiego kabaretu i nie tylko. Tuwim działał na wielu polach kultury i języka polskiego. To Jemu zawdzięczamy takie słowa jak: kierowca, podomka czy samolot. To dzięki Niemu mistrzowie piosenki mogli wykonywać nieśmiertelne przeboje, a mistrzowie kabaretu wykonywać skecze, grać szmoncesy czy numery kabaretowe. Prelegent nie skąpił nam przykładów  muzycznych. I tak usłyszeliśmy głos Hanki Ordonówny, Marka Grechuty, Czesława Niemena czy Hanny Banaszak. Wysłuchaliśmy też z przyjemnością „Ptasiego radia” w wykonaniu  Ireny Kwiatkowskiej i „Lokomotywy” w męskim 3 osobowym wydaniu. Na koniec, Tuwim poprosił stanowczo wszystkich, którzy się go czepiali i mieli mu za złe, żeby go pocałowali w dupę. To był charakter i nietuzinkowa osobowość. Tuwim zmarł 27 grudnia  1953 r. pozostawiając kulturę polską w nieutulonym żalu.

             Na naszej uczelni trwają sprawy organizacyjne, kto, gdzie, kiedy i dlaczego. Szczególnie nowo przyjęci są nieco zagubieni i potrzebują wsparcia. Mimo tego 48 osób dnia 19 października 2022 r. wyruszyło na wycieczkę do Rogowa. Tym razem nie było z nami przewodnika. Celem naszej wyprawy było Arboretum czyli taki ogród botaniczny z bogatymi kolekcjami roślin z całego świata, rosnącymi w przepięknej parkowo-leśnej scenerii. Jest on znany i ceniony w kraju i za granicą. Drzewa , krzewy i inne roślinne cuda o każdej porze roku prezentują się wspaniale. Szczególnie malarsko wyglądają jednak jesienią, kiedy przebarwiają się liście. I tak widzieliśmy liście w kolorach prawie białych, poprzez odcienie żółcieni, pomarańczy, czerwieni, brązów, zieleni pstrokatej i prawie czarnych. Urzekała nas ich wielkość i ilość. Szczególny zachwyt wzbudzał w nas oczar ze swymi żółto-czerwonymi liśćmi i palmowe klony. Wiele osób zachwyciła pięknotka fioletowa, miłorząb japoński, liczne magnolie, aralie, cisy i 100 letnie sosny. Można by długo jeszcze wymieniać drzewa i krzewy. Wspomnę jeszcze o takich okazach jak tulipanowiec,         żywotniki olbrzymie, trzmieliny, klony cukrowe, daglezje i paleczniki chińskie. Można też było przekonać się, że korkowiec ma miękką, miłą w dotyku korę, a liście niektórych drzew pachną cytryną, mokrym psem a nawet asfaltem. Spacer dydaktyczny pod kierunkiem przewodniczki był wielką przyjemnością mimo chłodu i deszczu, który co i raz przypomniał o sobie, pokrapiając nas nieco. Wiele osób wyrażało chęć przyjazdu do Rogowa w porze kwitnięcia magnolii i innych krzewów. Chyba da się to zrobić. Potem była 1 godz. przerwa i pora na zjedzenie gorącej zupy w stołówce akademika SGGW. Kolejny punkt wycieczki to Muzeum Lasu i Drewna w Rogowie. Zgromadzono tu bogatą ekspozycję ponad 300 ptaków i innych zwierząt leśnych, zbiór szyszek z 200 gatunków drzew i krzew oraz kolekcja próbek drewna. Na mnie największe wrażenie wywarł orzeł bielik w locie z rozpiętymi skrzydłami. Stanęłam pod nim i zrobiłam fotkę. Kolekcja sów, na czele z puchaczem, dzięciołów, kaczek oraz wszelkich innych ptaków budzi zachwyt i ciekawość. Pierwszy raz zobaczyłam słynny przysmak na szlacheckich stołach czyli pardwy białe. Również ssaki, owady i inny drobny zwierzyniec były godne obejrzenia. A na koniec , czekała na nas niespodzianka w postaci drzewnego horoskopu. Można było swoją datę urodzenia dopasować do drzewa i dowiedzieć się prawdy o sobie. Horoskop cieszył się dużym powodzeniem wśród pań.

              Dnia 20 października 2022 r. na wykład pt. „Początki Romantyzmu polskiego w 200 lecie wydania tomu poetyckiego pt. Ballady i romanse – Adama Mickiewicza zaprosiła nas Pani Katarzyna Kwiatek. Prelegentka upatruje genezy polskiego romantyzmu w działalności czterech przyjaciół: Adama Mickiewicza, Edwarda Odyńca, Tomasza Zana i Jana Czeczota – założycieli stowarzyszenia Filomatów i Filaretów, którzy odrzucili mędrca szkiełko i oko, a skupili się na duchowości człowieka. Z przyjemnością wysłuchaliśmy „Ody do młodości” w wykonaniu Ignacego  Gogolewskiego. Frekwencja dopisała, co świadczy o głodzie wiedzy zwłaszcza u nowych studentów.

          22 października 2022 r. – to spotkanie integracyjne w lasku międzyleskim naprzeciwko lokalu Visavis. Pogoda nie sprzyjała imprezom na świeżym powietrzu – wszak było zimno i deszczowo. Zjawiło się tylko 30 osób.  No cóż – pogody nie można zamówić i potrafi ona popsuć imprezę ,zwłaszcza tę, na świeżym powietrzu. Natomiast udał się podobno {nie brałam w nim udziału} spacer z przewodnikiem po  cmentarzu żydowskim, który miał miejsce 25 października. Z relacji uczestników wiem, że wrócili zadowoleni i bogatsi w wiedzę na temat historii Żydów polskich, ich martyrologii i udziale w polskich dziejach i kulturze.

           27 października 2022 r. prof. Tomasz Słomka zaprosił nas na rozważania o polskiej polityce w świetle wartości europejskich. Było 52 ciekawskich studentów , którzy próbowali  zrozumieć w sposób uporządkowany i z naukowym podejściem, to co się dzieje w Europie i naszym kraju. Prelegent, bez zacietrzewienia politycznego, przedstawił obecny stan w Unii Europejskiej i wyraźnie stwierdził, że długo nie będzie dalszego rozszerzania unii. A Ukraina – padło pytanie. Niestety nie, Ukraina dostała zielone światło podyktowane polityką, ale realizacji długo nie będzie. Po ostatnich doświadczeniach,  stwierdzono brak gotowości mentalnej do przyjęcia wartości unijnych i ich przestrzegania. Nawet państwa będące już w unii wykazują silne tendencje odśrodkowe – szczególne znaczenie ma tu koncepcja państw narodowościowych, które w przeszłości doprowadzały do licznych wojen, w tym trzech światowych. Reasumując, nie da się nagle złożyć wszystkich krajów europejskich w jeden organizm. Jedyne rozwiązanie to stopniowe przyzwyczajanie się do wspólnoty, oswajanie się z jej mentalnością i sposobem widzenia świata. Ma to odbywać się w poszanowaniu odrębności członków unii. Długo by jeszcze pisać, choćby o polskim wkładzie w myśl unijną, czyli o Wojciechu Jastrzębowskim, ale mój opis ma być tylko kronikarskim zapisem, co niniejszym czynię.

         Kolejny wykład wygłosił ulubieniec pań Jacek Delert. Miało to miejsce 03 listopada  2022 r., a tematem był „Belweder – historia i ludzie”. Zjawiło się ponad 50 słuchaczy, chętnych wsłuchania się w aksamitny głos prelegenta. W zgodzie z tytułem wykładu zostaliśmy zapoznani z historią w/w obiektu począwszy od średniowiecza a skończywszy na współczesności. Na przestrzeni dziejów zmieniał się sam budynek, by od drewnianego dworku, poprzez barokowy dwór przeistoczyć się w klasycystyczny pałac. Zmieniali się też jego właściciele i lokatorzy, a także rola w historii kraju. Belweder gościł wielu znakomitych oficjeli państwowych i kościelnych, wśród których byli też ci niemile widziani jak np. Adolf Hitler czy Frank Hans . Obecnie Belweder jest reprezentacyjną rezydencją kancelarii prezydenta Polski. Dzięki panu Jackowi Delertowi mogliśmy obejrzeć, wprawdzie tylko na zdjęciach, wnętrze pałacu z jego salami i gabinetami, w tym gabinet marszałka J. Piłsudskiego, sale pompejańską , malinową czy marmurową. Przydałoby się zorganizować wycieczkę do pałacu by na własne oczy zobaczyć te cuda i cudeńka. Ironią jest, że  jest on  tak blisko nas, a jednocześnie tak daleko, że mało kto miał okazję zobaczyć go od środka.

          Oj, dzieje się , dzieje – trudno ogarnąć wszystko, a tym bardziej uczestniczyć we wszystkim. Zbliża się Święto Niepodległości, co jest okazją do wzięcia udziału w marszu wawerskim w Falenicy. Przedtem można było rozśpiewać się na patriotyczną nutę dzięki Panu Szpotakowskiemu w dniu 08 listopada 2022 r., co uczyniło 25 studentów. Zabrzmiały dźwięki i słowa pieśni niepodległościowych, wolnościowych i wojskowych. Wszystkie chwytają za serce i wzbudzają szczere sentymenty śpiewających i słuchających. Za rok spotkamy się znów.

            W  kolejny  czwartkowy wieczór tj.      08 listopada 2022 r. na   wykład pt. „ Krym i jego dzieje – odwieczna kość niezgody” zaprosił nas Pan Daniel Artymowski. Mieliśmy okazję zapoznać się z historią półwyspu od zamierzchłych dziejów do dzisiaj. Zostaliśmy przeprowadzeni przez historię tego regionu od starożytnych Taurów, Scytów, Greków. Sarmatów, Gotów i Hunów. Okazuje się, że Krym jest jak barwny kobierzec, stale przez kogoś podbijany i anektowany. W czasach nam bliższych, obszar ten był zajmowany przez Chazanów- Karaimów, Tatarów Krymskich, Ormian i Rosjan. Był to też ważne uzdrowisko chorób płucnych, w którym leczyli się m.in. Lew Tołstoj, Antoni Czechow, car Aleksander III, a także Adam Mickiewicz i Aleksander Puszkin. Tu też miała miejsce słynna konferencja w lutym 1945 r., podczas której zapadły, niemiłe nam, decyzje powojenne. Od 1954 r. decyzją Nikity Chruszczowa Krym został włączony do Ukraińskiej Republiki, co obecnie próbuje cofnąć Putin wywołując wojnę. Wykład oceniam jako bardzo interesujący z zastrzeżeniem, żeby mniej było o dawnych dziejach, a więcej o współczesności. Zwykle brakuje czasu na omówienie wydarzeń obecnych wieków.

          Członkowie naszej społeczności sprzątali też tzn. grabili liście w ogrodach w Helenowie, gdzie znajduje się ośrodek dla dzieci z porażeniem mózgowym. Jak zwykle, było bardzo miło a i pogoda dopisała. Korzyść obustronna, bo my zażyliśmy trochę ruchu i świeżego powietrza, a ośrodek zyskał zagrabiony park. A jeszcze, jak do tego doda się talerz gorącej, smacznej zupy zafundowanej przez kierownictwo ośrodka, to żyć nie umierać.

         17 listopada 2022 r. wykład na temat: „ Różnorodność społeczna przedwojennych senatorów” , który wygłosił pan Jarosław Zawadzki.  Okazało się, że ówczesny senat był różnorodny i  reprezentował wszystkie warstwy społeczne poprzez swoich przedstawicieli. Również wszystkie kościoły wyznaniowe miały swoich senatorów. Wykład był ilustrowany przezroczami, co przybliżało słuchaczom omawianą problematykę.

         Oj, dzieje się, dzieje bardzo dużo na naszej uczelni. Wymaga to rozdwojenia się aby móc uczestniczyć we wszystkim, co oczywiście jest niemożliwe. Nastąpiła erupcja wydarzeń kulturalnych w postaci koncertów, spacerów po Warszawie, grupowych śpiewów okolicznościowych, wystaw malarskich, wyjść do teatru i muzeów. Nie sposób podołać temu wszystkiemu. Trzeba wybierać. I tak ponad 40 żaków 17 listopada 2022 r. udało się do Teatru Polskiego na spektakl pt. „Żołnierz królowej Madagaskaru” – przedwojennej farsy Julina Tuwima, w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego. Stary wodewil wprawdzie trąci już myszką, ale można w nim znaleźć nieco aktualności w naszych czasach, choćby pozorowaną świętoszkowatość i hipokryzję tzw. porządnych i uczciwych obywateli. Popis gry aktorskiej zapewnił Zbigniew Zamachowski, który grał rolę Mazurkiewicza. Było wiele zaskakujących, świetnych pomysłów artystycznych, ale też było dużo huku i hałasu, bez których można by obejść się bez żadnej szkody dla przedstawienia.  No i ten kankan – raj dla oczu panów. I te pończoszki, podwiązki, dekolty, biuściki – ach znowu być młodym i więcej nic.

       Dzień 19 listopada 2022 r. to wypad do Muzeum Narodowego na prelekcję dr. Pauliny Komar pt. „ Nuda Veritas czyli prawda o nagości w sztuce”.  34 osoby okazały się być zainteresowane tematem i mimo zimowej aury, przybyły do muzeum by dowiedzieć się jak to z tą golizną jest – podziwiać czy oburzać się. Okazuje się, że już w czasach pierwotnych rzeźbiono nagie figurki kobiet. Mistrzostwo osiągnęli starożytni Grecy i Rzymianie, którzy woleli rzeźby mężczyzn i tworzyli pełnowymiarowe postacie prezentujące różnych bogów, młodzieńców np. słynny Dyskobol – Myrona. Dopiero w V w. ne. Grecy zaczęli przedstawiać kobiety w stylu mokrych szat. Niby było coś widać, ale nie do końca. Jeszcze ciało kobiety było tajemnicą. Pierwsza znana rzeźba nagiej kobiety to Afrodyta Knidyjska. Potem Średniowiecze maskuje nagość i dopiero w Renesansie tworzy się czysty akt w sztuce. Dalej to już z górki – wielu artystów w kolejnych epokach i stylach tworzy akty kobiece, ale i męskie. Ciało przestaje być tajemnicą, spowszechniało i dzisiaj nikogo nie oburzają nagości w muzeach, a nawet w domach. Bardziej liczy się   kunszt artystyczny i wielkość sztuki jako takiej. Z wielką przyjemnością wysłuchaliśmy wykładu i obejrzeliśmy przykłady dzieł sztuki . Czas spędzony w muzeum to dobrze wykorzystany czas. Zachęcam do przychodzenia raz w miesiącu na wykłady.

          Wieczór 22 listopada 2022 r. należał do miłośników teatru, którzy w liczbie ponad 40 osób udali się do Teatru Polskiego na spektakl autorstwa Janusza Majcherka pt. „ Marlena – ostatni koncert”. Reżyserem przedstawienia jest Józef Opalski. Jest to historia życia Marleny Dietrich, ikony popkultury XX wieku na tle obu wojen światowych, osoby posiadającej niewątpliwie talent ale i trudne cechy charakteru. Postać na scenie jest zdublowana – pierwsza to dojrzała kobieta grana przez Izabellę Bukowską-Chądzyńską, druga to będąca na łożu śmierci artystka w osobie Grażyny Barszczewskiej. Bardzo ciekawe ujęcie tematu poprzez rozdwojenie sceny na przeszłość i ostatnie dni życia Marleny. Należy podkreślić też mistrzostwo gry aktorskiej obu pań. Spektakl nie należy do łatwych i przyjemnych, raczej skłania do głębszych refleksji i zadumy nad zmiennością losu.

        Tego dnia czyli 22 listopada miało miejsce niezwykłe wydarzenie, a mianowicie uroczyście obchodzono 47 rocznicę działalności Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Impreza odbyła się w Teatrze Roma , a wzięła w nim udział prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, poseł Michał Szczerb, Krystyna Lewkowicz z OPUTW i nasza delegacja w liczbie  39  osób. Patronem uroczystości był prezydent miasta Warszawy Rafał Trzaskowski. Po oficjalnej części odbył się koncert Anny Jurksztowicz i Mieczysława Szcześniaka. A na sam koniec było coś dla ciała czyli deser.

         Tymczasem zawitała do nas prawdziwa zima. Taka ze śniegiem i lekkim mrozem. Zrobiło się ładnie wokół nas i nastroje uległy poprawie. Wprawdzie, tak naprawdę, nie ma szczególnych powodów do radości bo i drożyzna, bałagan w polityce, wojna u sąsiadów. Ukraińcy  muszą znosić zimno, brak prądu, gazu i wody – cierpią ponad wszelką miarę, a Putin bombarduje ich domy, szpitale i w zasadzie wszystko co się da. Okrucieństwo niebywałe. Wróćmy jednak na nasze podwórko . We czwartek 24 listopada 2022 r. archeolog Marek Łasisz zaprosił nas na wycieczkę na Wyspę Wielkanocną. Była to wyprawa na koniec świata. Razem z podróżnikiem odbyliśmy podróż archeologiczną, historyczną, geograficzną i etnograficzną. Największą atrakcją wyspy są kamienne posągi moai w liczbie 887 sztuk, ustawionych na platformach aku. Zrobione są z tufu wulkanicznego za pomocą bazaltowych narzędzi. Reszta jest tylko domysłem i hipotezą badaczy. Na koniec można było kupić książkę i otrzymać autograf autora.

       22 listopada 2022 r. 2 grupy naszych żaków udało się do Zamku Królewskiego w Warszawie na wystawę zorganizowaną w związku z 300 rocznicą urodzin Bernardo Bellotto, zwanym Canalletto. Towarzyszyła nam listopadowa aura, zachęcająca raczej do pozostania w domach. Jesienny mrok rozświetliła jednak piękna choinka stojąca przed zamkiem. A i wystawa była godna zwiedzenia. Była to jedyna okazja zobaczenia na  własne oczy największych istniejących w europejskich muzeach serii obrazów Bellotta. Na wystawie znajdują się obrazy, grafiki i rysunki najbardziej charakterystyczne dla poszczególnych okresów twórczości. Możemy więc podziwiać obrazy z Wenecji, Drezna, Wiednia i Monachium oraz aż 22 weduty Warszawy i okolic, będące stale eksponowane w salonie Canalletto. Po wystawie oprowadzał nas niezastąpiony Jacek Delert, który jest skarbnicą wiedzy wszelakiej i gdyby mógł to by nas nie wypuścił z zamku. Dziękujemy Mu serdecznie, gdyż dzięki Niemu spotkanie z Canalletto było nie tylko przyjemnością dla oka ale i rozkoszą dla ducha.

        22 listopada 2022 r. grupa 40 naszych studentów pojechała do Konstancina-Jeziornej na wystawę dzieł należącej dziś do grona najsławniejszych światowych artystek czyli Tamary Łempickiej. Wystawa miała miejsce w Willi la Fleur i zgromadzono na niej 70 prac. Wystawione obiekty pochodzą z francuskich i polskich muzeów, ale także z prywatnych zbiorów z Polski i USA. Osobistego charakteru nadają wystawie pamiątki zachowane po artystce oraz dzieła użyczone przez rodzinę Łempickiej. Są wśród nich obrazy, rysunki, szkice, części garderoby i biżuteria, fotografie, notatki i korespondencja. Po zwiedzeniu wystawy  uczestnicy pełni wrażeń duchowych  udali się na wycieczkę autokarowo-spacerową po Konstancie, który zachwyca swą wyjątkowością o każdej porze roku. Po pokrzepieniu strudzonych ciał listopadowi turyści powrócili do Warszawy.

       01 grudnia 2022 r. odbył się kolejny czwartkowy wykład pt. „ Jak Polacy złamali enigmę”, na który zaprosił nas Pan Stefan Artymowski. Polscy kryptolodzy już od czasów I wojny światowej pracowali na rzecz obronności państwa, lecz ich praca pozostawała tajna i nieznana opinii publicznej. Wiadomo, że już 31 grudnia 1932 r. Polacy w składzie Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski dokonali złamania szyfru enigmy. Jednak w czasie II wojny światowej, sytuacja skomplikowała się i tzw. „bomby Rejewskiego” były niewystarczające. W tej sytuacji maszyna deszyfrująca została przekazana Anglikom, którzy wykorzystując dorobek polskich matematyków , złamali szyfr enigmy, przypisując sobie pełną zasługę. Dopiero w 90 –tych latach przyznali, że istotny wkład w w/w dzieło  wnieśli Polacy.

        W dniu imienin Mikołaja czyli 06 grudnia 2022 r. miało miejsce spotkanie towarzysko-taneczne w kawiarni Angelika w Falenicy. Podobno była miła, życzliwa atmosfera, pełna rodzinnego ciepła. Nie zabrakło drobnych upominków i pląsów w takt muzyki. Wieczór ten zawdzięczmy niestrudzonej Ali Jurczyk, która zorganizowała wszystko ku naszemu zadowoleniu. Ole.

         08 grudnia 2023 r. głos zabrała nasza eks prezeska Teresa Bojanowicz, która w ramach czwartkowych wykładów , zaprosiła nas by zastanowić się nad tym co rozumiemy współcześnie pod pojęciami: wolność, niepodległość, suwerenność. Niby to takie oczywiste i nie wymagające głębszej refleksji. A jednak okazuje się , że nie są to słowa jednoznaczne i raczej niosą w sobie ładunek zastrzeżeń, zwątpienia i konieczności głębszego zastanowienia się nad ich wartością w naszych systemach państwowych. Punktem wyjścia rozważań było stwierdzenie, że wolność jest antytezą niewoli. Mimo obwarowań prawnych nikt z nas nie jest w pełni wolny. Poddajemy się pewnym, dobrowolnym ograniczeniom naszej osobistej wolności, grupowej, państwowej. Istnieją też ograniczenia przymusowe, stosowane przez prawo, państwo czy tradycję. A wolność słowa – mimo, że jest gwarantowane przez prawo, czy rzeczywiście można mówić wszystko. Jest jeszcze godność każdego człowieka jako przyrodzone i niezbywalne prawo – czy można kogoś oczerniać i obrażać w ramach wolności słowa? Wykład nie należał do łatwych i przyjemnych. Raczej skłaniał do głębszych refleksji i pogodzenia się z prawdą , że wolność to kierowanie się rozumem,  a nie robienie co się chce bez ponoszenia konsekwencji. Jestem pełna uznania dla prelegentki, która po raz kolejny wykazała się ogromna wiedzą i umiejętnością syntetycznego myślenia .

         Sobota 10 grudnia 2022 r., 25 studentów naszej uczelni, udała się do Muzeum Narodowego by wysłuchać wykładu dr Pauliny Komar pt. „Egipskie Pola Trzcin i ich mieszkańcy”. Wbrewtytułowi, prelegentka skupiła się na jednym aspekcie życia ówczesnych Egipcjan, a mianowicie na obrzędach pogrzebowych. Światem umarłych władał Ozyrys wraz z żoną Izydą i synem Horusem.  Każdy śmiertelnik, ostatecznie, stawał przed jego obliczem i to on decydował czy dusza zmarłego szła do krainy wiecznej szczęśliwości czy była na wieczność potępiona. Kto przeszedł pomyślnie próbę na wadze Ozyrysa, potrzebował w krainie niebiańskiej, wszystkiego tego co i na ziemi. Stąd zmarli byli wyposażani w ziemskie dobra, żywność, ubrania, zwierzęta i sprzęty codziennego użytku. A to wszystko umieszczano w coraz to większych grobowcach, które z czasem przybrały formę piramid. Długo by o tym pisać, ale chyba nie ma takiej potrzeby. Mnie, etnografowi z wykształcenia, nasuwa się analogia między wyobrażeniem współczesnym, chrześcijańskim, ale też innych wielkich religii , naszego życia po śmierci, a tym, jak to widzieli starożytni Egipcjanie. Inna jest oprawa zewnętrzna, ale duch pozostaje ten sam. Zostawmy to jednak i zakończmy ten opis tezą, że śmierć  budzi grozę, niepewność i nadzieję we wszystkich epokach i na wszystkich szerokościach geograficznych.

       Zapewne mróz i zaspy śnieżne utrudniły wielu osobom dotarcie na wykład płk. Andrzeja Sąsiadka – byłego oficera kontrwywiadu, który to dnia 15 grudnia 2022 r. wygłosił prelekcję na temat: „ Dyplomata to szpieg?”.             31 osobom udało się dotrzeć i wysłuchać wykładu opartego na bogatym doświadczeniu zawodowym prelegenta. Słuchacze otrzymali wiedzę na temat roli dyplomacji oraz sposobów i metod służb, które wykorzystują obiekty dyplomatyczne do swojej działalności.

       Dnia 17 grudnia 2022 – spotkaliśmy się w znacznej ilości na spotkaniu wigilijnym. Sponsorem był zarząd dzielnicy w osobie burmistrza pana Norberta Szczepańskiego, który wyłożył kasę i dzięki temu na stołach pojawił się śledzik, ryba po grecku, barszczyk czerwony, liczne słodkości i owoce. W spotkaniu uczestniczył m.in. vice burmistrz pan Łukasz Jeziorski. Wigilia uniwersytecka rozpoczęła się od prezentacji  klubu kulturalnego3 scenek rodzajowych prosto z bazaru.   Były więc momenty do śmiechu, gra rekwizytów i pomylony tekst. Mimo tego występ podobał się i zachęcił nas do kontunuowania kariery aktorskiej. Potem, popis dał uniwersytecki chór, wykonując trzy kolędy od pierwszej zwrotki do ostatniej, przy udziale biesiadników. Zrobiło się głodno, a zapach śledzia drażnił nasze nosy, wszyscy więc chętnie zabrali się do konsumpcji. Nie zabrakło opłatka i życzeń świątecznych. Dało się wyczuć naturalnie miłą atmosferę i wzajemną życzliwość. To nie koniec niespodzianek, bo władze dzielnicy zorganizowały dla nas koncert.

          19 grudnia 2022 r. miała miejsce akcja gotowania wigilijnych  pierogów dla potrzebujących. Wspólnie z harcerzami z anińskiego liceum grupa kilkunastu seniorów zabrała się za lepienie specjału na świąteczny stół. Wszyscy ubrani byli w odzież ochronną i werwą oddali się procesowi gotowania . Każdy znalazł dla siebie stanowisko pracy i szybko ruszyła taśmowa produkcja rarytasu. Trzeba powiedzieć, że koleżanki w przeddzień już ugotowały ziemniaki, kapustę i grzyby, co pozwoliło  na lepienie pierogów od razu. W trzy godziny wspólnymi siłami przyrządziliśmy 2000 pierogów: ruskich i polskich. Młodzież z 26 Liceum , nie wprawiona jeszcze w sztukę wałkowania ciasta na placki, wykazała się dobrymi chęciami i pomagała ochoczo w miarę swoich możliwości. A przy tym jeszcze się pogadało, powspominało, posłuchało młodych, odwiedziło się starą budę i popatrzyło ze wzruszeniem na drzwi do klas. I tylko , nie chce się wierzy, że w tym roku minęło 50 lat od matury /mojej/. Akcja tak spodobała się dyrekcji szkoły i nam, że ma być powtórzona przed Wielkanocą pod postacią pieczenia mazurków.  Się zobaczy.

         27 grudnia 2022 r. – uroczystość złożenia wieńców i wmurowania pamiątkowej tablicy na ścianie domu przy ul. Widocznej 85. W tym domu został powieszony Antoni Bartoszek przez hitlerowców dnia 27 grudnia 1939 r. co dało początek masakrze wawerskiej, w której zostało zamordowanych 106 mężczyzn. W uroczystości tej wzięła też udział delegacja naszego uniwersytetu.

          A 28 grudnia 2022 r. 52 żaków naszej uczelni złożyło wizytę królowi Janowi III Sobieskiemu w Wilanowie. Celem wizyty było zobaczenie zimowej wystawy plenerowej , podczas której królewskie ogrody oświetlone są tysiącami diod Led, ułożonych w finezyjne kształty. Najpierw jednak, trzeba było przejść 75 metrowym tunelem w towarzystwie muzyki klasycznej i obejrzeć wystawę obrazów z epoki. Potem już można było rozkoszować się fontanną świateł i podziwiać mitologiczne postacie, stwory w labiryncie. Ciekawa była wizyta w Obserwatorium, gdzie można było zobaczyć gwiazdy na ciemnym niebie, a to wszystko przy dźwiękach grającego na dolnym tarasie Muzycznego Ogrodu. Wizytę kończyło obejrzenie ogrodu różanego Raffaello.

           Dnia 12 stycznia 2023 r. ok. 90 osób przybyło aby wysłuchać wykładu pana Jacka Delerta na temat „Warszawskie mosty”. Oczywiście najpierw był rys historyczny, począwszy od XIV wieku a skończywszy na współczesności. I tak dowiedzieliśmy się o sposobach przeprawy przez Wisłę, pierwszych mostach łyżwowych, drewnianych i ich lokalizacji. Potem przyszedł XIX wiek i pojawił się pierwszy stały, stalowy most /1864 r./ im. Cara Aleksandra III, zwany przez Polaków mostem Kierbedzia, od nazwiska jego twórcy. A potem budowano nowe mosty, które wraz z dziejami kraju, były burzone, wysadzane i budowane na nowo, unowocześniane, poszerzane i dostosowywane do potrzeb mieszkańców miasta. W czasach nieco nam  bliższych, dowiedzieliśmy się,  że mosty przetrwały II wojną światową i zostały  wysadzone przez hitlerowców 13 września 1944 r. Potem miała miejsce ich odbudowa i budowa nowych. Ostatni most oddany do użytku w 2020 r. to most im. Anny Jagiellonki, której zawdzięczamy pierwszy most drewniany. Wzniesiono go z Jej  inicjatywy i funduszy. Wykład był bardzo ciekawy  i tylko nie wiem czy to temat czy osoba prelegenta była magnesem dla wielu pań i spowodowała ich pojawienie się na prelekcji. Nie będziemy teraz rozstrzygać tego zagadnienia.

         Dnia 19 stycznia 2023 r. pani Katarzyna Kwiatek zaprosiła brać studencką na spotkanie z Aleksandrem Fredrą z okazji 230 rocznicy urodzin. Temat był nośny, bo pojawiło się znowu ok. 90 osób ciekawych dowcipów i złośliwości pisarza. Największym zaskoczeniem, dla mnie, była wiadomość, że Fredro był mizantropem i to często w złym humorze. Nie mieści się w głowie, że człowiek tworzący takie wspaniałe komedie, tak naprawdę był smutasem i samotnikiem. A w czasie wykładu mieliśmy okazję wysłuchać archiwalnych nagrań fragmentów z wybranych komedii, wierszy i pamiętników. Do historii teatru przeszła inscenizacja wymyślania, bez powodzenia, przysłowia przez bohatera dramatu. Przysłowie to dokończył dopiero Bronisław Pawlik, a brzmiało ono : łatwiej kijek pocienkować niż cienki pogrubować. Wykładowczyni poleciła lekturę dla zainteresowanych: Marek Rymkiewicz – „Aleksander Fredro jest w złym humorze”. Na pewno warto przeczytać.

        26 stycznia 2023 r. w podróż na antypody zaprosiła nas Maria Szymańska Ilnata, która zaprezentowała „Atrakcje wysp Jawy, Bali i Sumatry”. Podróż daleka, ale nie tak daleka by nie poznać sposobu życia mieszkańców, by nie przyjrzeć się im z bliska i by nie spróbować zrozumieć ich widzenie świata. Zaskakujące dla nas, acz bliskie mojemu sercu jest fakt, że kobiety zajmują wysoką pozycję w hierarchii społecznej i rodzinnej. W razie rozwodu to przy kobiecie zostają dzieci i cały majątek. Mężczyzna odchodzi z niczym. Czyż to nie jest cudowne. Najlepszy sposób na szczęście małżeńskie. Jak przystało na Azję, dominują pola ryżowe, palmy i jaszczurki. Brak za to chleba, jaki my znamy. Ciężko by było żyć bez rumianego bochenka , pachnącego chleba. Cóż – co kraj to obyczaj. Miło było odbyć tę podróż z panią prelegentką i czekamy na kolejne spotkanie.

            01 i 08 lutego 2023 r. miłośnicy malarstwa pojechali do Muzeum Narodowego na wystawę pt. ”Malarstwo Północy 1880-1910”. Urzekło ich piękno prezentowanych obrazów jaki ich przesłanie dla oglądających. Dzięki przewodnikowi, nawet niewyrobieni artystycznie seniorzy, dostrzegli artyzm malarstwa nordyckiego i jego wyjątkowość na tle malarstwa europejskiego.

           01 lutego 2023 r. ponad 90 wytrwałych studentów naszej uczelni, przybyło na spotkanie z panem Danielem Artymowskim, który próbował odpowiedzieć na pytanie: „W co wierzą Indie?”. Odpowiedź nie jest prosta. Indie to przecież ogromny kraj , a przed 1947 rokiem był jeszcze większy . Prelegent przeprowadził nas przez prawie wszystkie religie występujące w Indiach. Zaczął jednak od prezentacji najważniejszych bogów będących fundamentem różnych religii i księgi objawionej boga ognia Agniego. Następnie omówił kolejno religie począwszy od najstarszych do obecnych odłamów. A wszystko to na tle świątyń, zabytków klasy „0” i obrzędów typowych dla danej społeczności. Dla mnie, największym zaskoczeniem była informacja, że w Indiach buddystów jest tylko 2 proc . Religią dominującą jest hinduizm. Są też chrześcijanie, ale są bardzo zróżnicowani i odzwierciedlają stan chrześcijaństwa w Europie. Wykład był niezwykle ciekawy i porządkujący wiedzę na temat wierzeń Hindusów.

            07 lutego 2023 r. – niektórzy to potrafią się bawić. Po prawdzie, to każdy kto chciał, mógł uczestniczyć w wieczorze taneczno-walentykowym. Impreza odbyła się w falenickiej Angelice. Nasze panie zadziwiły pięknymi, maskaradowymi kreacjami, panowie w niczym im nie ustępowali. A polonez w wykonaniu naszych studentów przejdzie do historii dziejów naszej uczelni, kawiarni i historii Falenicy. Ole!

            08 lutego 2023 r. – Gościem klubiku kulturalnego był człowiek orkiestra niejaki Grzegorz Stanisław Kaczmarczyk – fotograf, projektant, grafik, malarz, rzeźbiarz, lotnik, latający na szybowcach, lotniach i kosmicznych talerzach. Coś niebywałego. Temu panu udało się żyć i realizować swoje pasje, nie popadając w rutynę, w schemat, w znużenie, w wypalenie. Przy czym nie był samotnikiem, przeciwnie, ma żonę, dzieci i wnuki. Czyli nie jest to typ samotnika i indywidualisty. Na spotkanie z nami przytargał swoje prace malarskie i rzeźbiarskie, które wzbudzały w nas niekłamany zachwyt. Spektrum tematyczne Jego obrazów: od postaci zwierząt , przez portrety kobiece aż po pejzaże. Na przykładzie swoich obrazów abstrakcyjnych zdradzał tajemnice technik malarskich, co szczególnie interesowało nasze uniwersyteckie malarki.  Spotkanie trwało dość długo, a nasz gość cierpliwie odpowiadał na nasze liczne pytania. Fajny facet.

           09  lutego 2023 r .miał miejsce wykład pani Urszuli Kowalczuk, którego wysłuchało 55 studentów. Prelegentka słynie z wielkiej miłości do koni, zajmuje się ich historią zawodowo i wszystko w Jej życiu, kręci się koło tych pięknych zwierząt. I tak zaczęła od opisu konia arabskiego, jego cech i zalet, potem przeszła do mody na orientalizm w Królestwie Obojga Narodów, dłużej zatrzymała się na Manuskrypcie Rzewuskiego {cenny zabytek}, a skończyła na przybliżeniu sylwetek magnatów z rodziny Rzewuskich i Potockich. Końcowym akcentem wykładu była informacja o założeniu pierwszej rządowej hodowli koni arabskich w Janowie Podlaskim w 1817 roku. Wykład był ciekawy i inspirujący do głębszego zapoznania się z tematem.

          Ferie tegoroczne trwały od połowy do końca lutego. Skończyły się szaleństwa karnawałowe.  Kto się wytańczył i wybawił to jego. Teraz rozpoczął się czas koncertów np. w Bossie, pokazów teatralnych w WCK – Zadra.             18 lutego 2023 r. kilkunastu, niestrudzonych uczestników wykładów w Muzeum Narodowym przyszło wysłuchać wykładu pani Magdaleny  Bialickiej na temat ”Małej epoki lodowcowej” w malarstwie mistrzów niderlandzkich. Prelegentka przeprowadziła słuchaczy przez okres od XV wieku do 1855 r. { to ta zimnica} demonstrując obrazy o tematyce zimowej i omawiając przekazywane treści. Na zakończenie obejrzeliśmy obraz będący alegorią starości autorstwa Avercampa Hendricka. Starość jest zimą w życiu człowieka.   I tak jak z zimy korzystamy na różne sposoby, tak i ze starości trzeba korzystać i wycisnąć z niej co się da. Nie należy stać w oknie i wyglądać śmierci , tylko żyć, żyć, żyć.

         Wojna na Ukrainie trwa nadal. Wiele się dzieje. Prezydent Joe Biden po raz drugi przyjeżdża do Warszawy, ale wcześniej, niespodziewanie odwiedza Kijów i spotyka się z prezydentem Ukrainy. A my, zbieramy puszki po konserwach, które służą do robienia polowych podgrzewaczy .

        Dnia 25 lutego 2023 r. w wieku 70 lat odeszła na drugą stronę tęczy nasza koleżanka Urszula Tarczyńska. Żegnamy Cię Ulu i do zobaczenia kiedyś.

         Drugi semestr został zainaugurowany wykładem podróżniczym przez Marka Łasisza, który 02 marca 2023 r. wywiózł nas na Kostarykę. Ten niewielki kraj jest cudem natury i wszelakiej przyrody ożywionej i nieożywionej. Klimatycznie jest to obszar wiecznej wiosny i niebieskich wodospadów. Sielankowa atmosfera , unikatowe rośliny i zwierzęta, przyjaźni ludzie sprawiają, że człowiek czuje się tam jak w raju. Imponujące są 2 fakty: 1. Zakazane są polowania na zwierzęta i łapanie ich w celach przetrzymywania.   2. Prawie 100 proc. energii pozyskiwane jest z odnawialnych źródeł. A my walczymy z wiatrakami – to tak na marginesie.

       04 marca 2023 r. – grupka zapaleńców z Klubiku Kulturalnego , udała się do Zachęty na spotkanie z pracami artystycznymi Tadeusza Kulisiewicza. Wystawiono ogromną ilość Jego prac z całego okresu w  kilku salach. Było co oglądać. Przedtem jednak wysłuchaliśmy dwóch wykładów {moim zdaniem, nieco przydługich} na temat historii rysunku i wprowadzenia do zrozumienia sztuki w/w twórcy. Wypad oceniam jako udany i cenny ze względu na ładunek wiedzy i artystycznych emocji.

          08 marca 2023 r. – Dzień Kobiet – święto obecnie kontrowersyjne. My z Klubiku Kulturalnego uczciliśmy ten dzień spotkaniem z panem Jackiem Piechowiczem, który przytargał skrzynkę nalewek własnej roboty. Były to nalewki dla zdrowotności, dlatego ich smak i zapach pozostawiał wiele do życzenia. Dowiedzieliśmy się jak sporządzać, z czego i na jakie bolączki. Oczywiście degustacja odbyła się miejscu i bez ograniczeń. Mamy w planie urządzić następne spotkanie w sprawie nalewek okolicznościowo- przyjemnościowych.

         09 marca 2023 r. – pani Urszula Kowalczuk , znana miłośniczka koni, zaprosiła nas na wykład pt. „Janów Podlaski między prawdą a legendą”. Była to wspaniała wycieczka po historii tej znanej na świecie stadniny koni arabskich, działającej od 1817 r.jako państwowy obiekt. Wcześniej, bo od 1465 r. konie arabskie hodowane były przez polskich magnatów jako prywatne obiekty. Losy stadniny w okresie II wojny światowej i okresu powojennego  budzą grozę i przerażenie. Powiem tylko, że konie zrabowane przez Niemców powróciły do stadniny w 1960 r., a konie zrabowane przez Rosjan – nie powróciły nigdy. Dziś sytuacja stadniny też nie wygląda dobrze. W okresie dobrej zmiany, w ciągu 7 lat stanowisko prezesa objęło 7 osób. To mówi samo za siebie.

         16 marca 2023 r. – miał  miejsce  wykład  z  cyklu   zdrowotnego  pt. „ Osteoporoza „. Dr. Anna Nowakowska-Płaza   reumatolog zapoznała nas z tą podstępną chorobą starszego wieku.

         18 marca 2023 – rozpoczął się sezon turystyczny wiosna/lato/jesień 2023 r. wyjazdem do kilku mazowieckich miejscowości, w którym wzięło udział 51 osób. Pierwszy przystanek eskapady,  to oczywiście Dobre, gdzie znajduje się muzeum znanego artysty rzeźbiarza Konstantego Laszczki. Następnie, po drodze do Węgrowa jest Liw z prezentującym się okazale zamkiem wybudowanym z polecenia królowej Bony. Tym razem skupiliśmy się na oglądaniu wystawy poświęconej Powstaniu Styczniowemu i wnętrz zamku. Trochę dokuczał wycieczkowiczom silny wiatr, więc chętnie udali się w mniej przewiewne przestrzenie czyli do Węgrowa. Cel przyjazdu do tego miasta to oczywiście bazylika, która szczyci się pięknymi malowidłami ściennymi i lustrem Twardowskiego. Kolejne miasteczko to Mokobody, gdzie znajduje się klasycystyczna świątyni, pod wezwaniem św. Jadwigi,  wyróżniająca się wysoką klasą architektury.  Historia kościoła sięga 1513 r. We wnętrzu można podziwiać obraz Matki Bożej z XVII w. i rokokowe rzeźby ewangelistów. Na zewnątrz znajduje się zabytkowa dzwonnica z herbem Ossolińskich z 1753 r. Ostatni punkt programu  to Siedlce. Niestety brak czasu uniemożliwił zwiedzenie katedry. Za to turyści uniwersyteccy udali się na spacer po mieście, niektórzy zahaczyli o kościół św. Stanisława. Wycieczka miała bogaty program i należy do udanych, zwłaszcza, że wzięło w niej udział wielu nowych słuchaczy.

       23 marca 2023 r. tłum w liczbie 88 wielbicielek i wielbicieli przybył na spotkanie z Panem Igorem Pogorzelskim. Temat wykładu to: „ Wojciech Młynarski – czyli róbmy swoje”. Nie był to typowy wykład, a raczej gawęda o mistrzu słowa i autora ponad 2 tys. tekstów piosenek. Prelegent opowiedział o perypetiach Młynarskiego z cenzurą, zabawne i mniej zabawne historie z Jego życia i twórczości, a wszystko to ilustrował podkładem muzycznym. Niby się zna teksty i piosenki mistrza, ale ich przesłanie i ukryte treści trzeba było dopiero odkryć, w czym pomógł wykładowca. Teksty Młynarskiego okazują się być nader aktualnymi i nie grozi im jeszcze długo zapomnienie. Spotkanie z panami Igorem Pogorzelskim i Wojciechem Młynarskim to przyjemność, która  nie trafia się często. Kto nie był na wykładzie niech żałuje.

        28 marca 2023 r. – 16 {tylko} studentów naszej uczelni, mimo ataku zimy, udało się do Pałacu pod Blachą, aby obejrzeć wystawę pt. Powstanie styczniowe 1983 r. – Miłość i obowiązek. W styczniu minęła 160 rocznica wybuchu zrywu narodowego. Wystawa, jak chciała kurator , jest o ludziach, którzy poszli do powstania i o solidarnej walce narodów z ciemiężcą ojczyzn. Na wystawie wyeksponowano ikonografię powstańczą m.in., A. Grottgera, J. Malczewskiego, M. Gierymskiego {raczej znana większości },  mundury, broń, stroje cywilne, biżuterię patriotyczną, przedmioty osobiste, w tym guziki. Całość pobudza wyobraźnię historyczną i wzbudza ciągłe, żywe jeszcze emocje osobiste i narodowe. Zbiory prezentowane na wystawie pochodzą z Polski. Litwy i Ukrainy. Szkoda tylko, że tak mała grupa słuchaczy pofatygowała się na wystawę.            

       30 marca 2023 r. – przedstawiciel firmy Mavit pan Robert Bilewski zapoznał nas { 50 Słuchaczy} z chorobami oczu, sposobami ich leczenia, eliminowania wad wzroku. Z wiekiem , większość z nas, odczuwa i ma różne dolegliwości oczne. Niektórzy są nawet po 2-3 zabiegach np. likwidacji zaćmy, bardzo powszechnej przypadłości w wieku starszym. Nie sposób wymienić wszystkich chorób, które zostały omówione przez prelegenta. W. A problemów , my emeryci, mamy wiele, o czym świadczyły liczne pytania na koniec wykładu. Mavit działa w ramach NFZ ale i komercyjnie. Jest doskonale wyposażony w sprzęt leczniczy i co ważniejsze w wybitną kadrę okulistów i innych ocznych specjalistów. Kto musi niech skorzysta z ich usług. Życzymy powodzenia.

        01 kwietnia 2023 r. – wielkanocne jajeczko.  Wzięło w nim udział ok. 180 słuchaczy naszej uczelni i liczni goście, na czele z vice burmistrzami dzielnicy Wawer, działaczami społecznymi i kulturalnymi.  Nie sposób nie wspomnieć o pośle Michale Szczerbie, który darzy nas miłością szczerą i bezinteresowną. Jest to uczucie odwzajemnione i miejmy nadzieję, że też bezinteresowne. Po oficjalnej części oratorskiej przyszedł czas na konsumpcję dóbr świątecznych w postaci jajek, sałatek jarzynowych i takich tam przysmaków. Jednak najważniejsze było dla wielu z nas możliwość spotkania się przy wspólnym stole, podzielenia się jajkiem i pobyciem razem, z dala od samotnego domu.

       02 kwietnia 2023 r. – kilkanaście naszych studentek wzięło udział w malowaniu jajek wielkanocnych dla potrzebujących.

      13 kwietnia 2023 r. – pierwszy, po przerwie wielkanocnej, wykład wygłosił pan Wacław Holewiński. Nie był to wykład, a raczej gawęda o Karolu Jaroszyńskim – najbogatszym Polaku w historii. Była to opowieść fascynująca, ze zwrotami akcji i kiepskim zakończeniem. Wszystko zaczęło się w Monte Carlo, gdzie w kasynie, w ciągu jednej nocy, nasz bohater wygrał równowartość 774 kg złota. Rekord ten do dziś nie został pobity. A potem to  już były przedsięwzięcia biznesowe , bankowe, inwestycje gospodarcze różnego rodzaju, pomnażające i tak już ogromny majątek, który ostatecznie oszacowano na kwotę 40 mld euro. Wszystko to Jaroszyński stracił w czasie rewolty 1917 r. i wojny domowej. Stanął po niewłaściwej stronie czyli poparł i finansował białych. W latach 20 tych był doradcą finansowym J. Piłsudskiego – jednak jego wizje nie znalazły uznania i realizacji u polskich ministrów finansów.  Przez lata żył utrzymując się z niewielkiej renty. Zmarł w 1929 r. W czasie wielkiej prosperity udzielał się jako wielki filantrop i działacz charytatywny. Przez lata finansował KUL w Lublinie, a teraz , o zgrozo, nie ma w tym mieście nawet ulicy Jego imienia, nie wspominając o pomniku. Jest pochowany w skromnej mogile na Powązkach. Ot, życie, życie…

       Od 15 do 22 kwietnia 2023 r. grupa naszych słuchaczy udała się do Poronina na tzw. termy. Trochę to przypomina dawniejsze wyjazdy do wód. Jadą moczyć się w wodach termalnych. Życzymy im ciepełka i dobrej zabawy.

       19 kwietnia 2023 r. grupa uniwersytecka licząca 17 osób, udała się do Muzeum Literatury w Warszawie na wystawę rysunków i prac kilku polskich artystów, w tym rysunków Bruna Schullza. Wystawa koncentruje się  na twórczości wizualnej w/w artysty i Jego refleksji na temat seksualnej tożsamości idącej w kierunku masochizmu. Wystawa, jak oceniam, zostanie doceniona przez znawców sztuki i wyrobionych artystycznie odbiorców. Mnie, osobiście, prace Schullza przerażają i nastrajają raczej pesymistycznie. No cóż, nie wszystko musi być cacy.

       Dotarła do nas smutna wiadomość: 15 kwietnia 2023 r.  zmarła nasza wieloletnia koleżanka Krystyna Godlewska. Zapamiętamy Ją jako sympatyczną, zawsze uśmiechniętą blondynkę, pogodną i pełną życia.  Była czynną studentką biorącą udział w wielu zajęciach i wycieczkach . Żegnamy Cię Krysiu z wielkim żalem. Do zobaczenia kiedyś….

       20 kwietnia 2023 r. – kolejny . czwartkowy wykład wygłosił sympatyczny prof. Tomasz Słomka pt. „ Czego nauczyły nas kryzysy ustrojowe ? O potencjalnych zmianach w Konstytucji RP.”  Temat ten zainteresował ok. 50 osób. Pozostałym studentom może wydał się nieciekawy i tendencyjny. Tymczasem okazał się bardzo interesujący, rzeczowy i przedstawiony obiektywnie. Zasługa to niewątpliwa pana prelegenta, który spokojnie i bez zadęcia profesorskiego wyłożył swoje racje i naświetlił problemy kryzysów polityczno-prawnych w Polsce.  Wykład zakończył  się konkluzją, że zmiany w Konstytucji są konieczne i nie należy traktować Ustawy Zasadniczej jako świętości. Co 25 lat , z urzędu, należałoby dokonywać przeglądu jej przepisów pod kątem przystosowalności do zmieniającej się przecież rzeczywistości  i sytuacji w kraju i na świecie. Musiałoby się to odbywać w szerokim consensusie wszystkich sił politycznych w kraju, a nie tylko w ramach, jednej rządzącej partii. Zachęcam do przychodzenia na wykłady prof. Słomki i inne też, aby poradzić się z chaosem panującym w naszych głowach i  zrozumieć to wszystko co dzieje się wokół nas. Sami sobie nie poradzimy.

        27 kwietnia 2023 r. do dzień wykładów, który zagospodarował dr Stefan Artymowski prelekcją pt.” Powstanie Styczniowe – 160 lat później”. Wysłuchało go 56 studentów. Wykład rozpoczął się od omówienia przyczyn i przebiegu powstania, przedstawienia sylwetek przywódców, szczególnie Romualda Traugutta, upadku zrywu i jego konsekwencji. W powstaniu poległo 20 tys. ludzi, a 40 tys. zostało wywiezionych na Sybir. Po zakończeniu powstania, Polaków ogarnął nastrój zwątpienia , co wyrażało się narodową żałobą demonstrowaną na różne sposoby. Był to koniec epoki romantyzmu i początek pozytywizmu. Podsumowaniem prelekcji było omówienie znaczenia powstania w dziejach naszego narodu, jego rangi w historii walki o niepodległość. Całość uzupełniały prezentowane obrazy, wybitnych i mniej znanych artystów, o tematyce powstańczej. Myślę, że zaciera się w nas pamięć o tym zrywie, wszak po nim były następne, ale mimo to, warto przypomnieć sobie jego losy i pamiętać, pamiętać, pamiętać.

        04 maja 2023 r. – zaraz po udanej majówce pan Jacek Delert zaprosił nas na przegląd pt. „Wojenna Warszawa w fotografii”. Zaprezentował 79 zdjęć, w znacznej większości wykonanych przez dokumentalistów niemieckich. Widzieliśmy płonącą stolicę i jej znaczące obiekty jak np. Zamek Królewski, Katedra św. Jana czy kościół św. Anny. Nas, mieszkańców Wawra chwyta za serce widok Adolfa Hitlera na wieży w kościele św. Feliksa na tzw. Glinkach {kto jeszcze pamięta tę nazwę?} obserwującego płonącą Warszawę. Trudno uwierzyć, że ten potwór był tuż, tuż i skalał wawerską świątynię swoją obecnością. Mimo długiego tygodnia majówkowego prelekcji w fotografii wysłuchało ok. 70 studentów.

          Pod koniec kwietnia zmarł nasz kolega Jerzy Bagiński. Żegnamy Cię z bólem w sercu i składamy kondolencje Twojej żonie, a naszej koleżance Lidii. Życie potrafi zaskakiwać .

          11 maja 2023 r. dr Paweł Oględzki zaprosił nas na wykład pt. „Przyrodnicze osobliwości wyspy Lanzarote”. Jest to wyspa pochodzenia wulkanicznego, wchodząca w skład Wysp Kanaryjskich, należących do Hiszpanii.  Znajduje się na niej ok.350 wulkanów, wśród nich 2 najsłynniejsze: El Cuervo i Montana Negra, które można oglądać wewnątrz i na zewnątrz oraz być świadkiem gotowania potraw na ich powierzchni {mają ok. 100 stop.C na głębokości kilku centymetrów}. Wykładowca oprowadził nas po atrakcjach wyspy, pokazał fotografie zamków, form skalnych z tufu, ogród kaktusów. Lagunę Verde i wyjątkowe urokliwe jaskinie. Symbolem wyspy stały się ptaki, których nagromadzenie zamienia ten wulkaniczny krajobraz w raj na ziemi. Szczególnie bajecznie prezentuję się czerwone flamingi, tukany i liczne gatunki papug. Po takim dictum wszyscy nabraliśmy ochoty na wycieczkę na wyspę Lanzarote i dziwimy się, że jeszcze nas tam nie było.

         12 maja 2023 r. pod przewodnictwem Jacka Delerta, grupa licząca 56 osób, udała się w podróż do Łodzi. Celem wycieczki było uczczenie 70 rocznicy śmierci Juliana Tuwima. Pierwsze kroki wycieczkowicze skierowali na cmentarz żydowski na Bałutach, który jest największym w Europie bo liczącym 46 ha. Nekropolia ta jest wyjątkowa pod każdym względem i nie sposób nie ulec jej atmosferze i pięknie. Przez lata groby, macewy obrosły mchem i patyną, co daje efekt wzruszający każdego. Znajdują się tutaj wyjątkowe pomniki i mauzolea najbogatszych mieszkańców miasta. Wśród nich wyróżnia się mauzoleum Izraela Poznańskiego. Szacowna wycieczka też odwiedziła grób rodziców Juliana Tuwima, a następnie udała się do Radogoszczy czyli stacji kolejowej, z której byli wywożeni Żydzi do obozów i na śmierć. Kolejny punkt programu to zwiedzanie wnętrz pałacu I. Poznańskiego i Muzeum Historii Miasta Łodzi. Pałac zwany jest polskim Luwrem, wybudowany został pod koniec XIX wieku w stylu eklektycznym z przewagą motywów neorenesansu włoskiego i francuskiego oraz neobaroku. Podziwialiśmy bogate dekoracje zewnętrzne by niebawem zachwycać się salami wewnątrz pałacu, szczególnie reprezentacyjną salą lustrzaną . Muzeum Historii Miasta  Łodzi prezentuje tzw. gabinety biograficzne poświęcone wybitnym postaciom związanych z miastem m.in. Juliana Tuwima i Artura Rubinsteina. Uczestnicy wycieczki byli już lekko zmęczeni a musieli udać się na spacer po ul. Piotrkowskiej. Najpierw jednak wstąpili do Kościoła pod wez. Zesłanie Ducha Świętego i podziwiali jego wnętrze, freski, organy i ołtarz.  Potem to już można było zachwycać się secesją bijącą w oczy zewsząd, przysiąść na ławeczce z Tuwimem, cieszyć się urokami miasta i życia.  Zważywszy na kilometry, które wycieczkowicze mieli w nogach, dość wysoką temperaturę powietrza i wszędobylskie remonty na ulicach Łodzi, ostatkiem sił dotarli do autokaru by udać się w powrotną podróż . Szwankowała też samodyscyplina uczestników, na których przez ich niesubordynację trzeba był czekać czasami dość długo. Warto zastanowić się nad tym i przemówić im do rozsądku. Tylko jak???

          Sobota 13 maja 2023 r. w Muzeum Narodowym to spotkanie na wykładzie pani Barbary Tichy pt. „ Sztuka ok. 1900 roku”. Wzięło w nim udział tylko 16 studentów z naszego uniwersytetu, a szkoda bo temat secesji w architekturze i wszelakich sztukach był bardzo interesujący . Secesja to podobający się styl,  którego jedynym wyznacznikiem estetycznym jest natchnienie i fantazja artysty, bez jakichkolwiek odniesień. Styl secesyjny to faliste linie, ornamentacja abstrakcyjna lub roślinna, inspiracje sztuką japońską, swobodne kompozycje, asymetria i linearyzm. Poznaliśmy głównych przedstawicieli secesji ze świata i z Polski: St. Wyspiański, J. Mehoffer, X. Dunikowski czy twórcę pomnika Chopina w Warszawie Wacława Szymanowskiego. Na małą frekwencję wpłynęła zapewne ładna pogoda, prace na działkach i rozleniwienie wiosenne. Szkoda, szkoda, ale cóż?

         18 maja 2023 r. to dzień wykładu Igora Pogorzelskiego o Czesławie Niemenie. Przyszło ok. 100 osób – po frekwencji widać jakim powodzeniem cieszy się prelegent.  Nic dziwnego, bo Jego wykłady to czysta przyjemność. To zarazem podróż po naszej młodości i szczenięcych latach. Z wielką przyjemnością wysłuchaliśmy największych przebojów Niemena i niejednemu łza zakręciła się w oku. Wszystko to na tle kolejnych wydarzeń i przełomów w życiu artysty. Szkoda, że dzisiaj nie ma artystów tej klasy, a współczesne piosenki nie mają ani tekstu ani melodii. Nie ma wielkich przebojów i utworów, które przejdą do historii polskiej muzyki. Szkoda, wielka szkoda.

        Oj, dzieje się, dzieje – kronikarka nie nadąża za wszystkimi wydarzeniami, nie mówiąc o uczestniczeniu osobistym. I tak rowerzyści pod wodzą Madejskich wybrali się na wycieczkę Falenica-Aleksandrów. Działo się to 24 maja 2023 r. Mam nadzieję, że wyprawa udała się i była rozgrzewką przed sezonem.

        Kolejny czwartek tj. 25 maja 2023 r. wypełnił nam pan Stefan Artymowski wykładem pt. „ Zbrodnia Wołyńska”. Było to wydarzenie tragiczne i smutne dla nas Polaków. Wykładowca przedstawił rys historyczny tych wydarzeń, ich genezę, narastanie antypolskich i nie tylko, nastrojów i sam przebieg  tych wydarzeń. Temat został zamknięty opisem akcji „Wisła”, która położyła kres bandom UPA, ale i wysiedliła miejscową ludność na ziemie zachodnie niszcząc przy okazji ich kulturę, tradycję i poczucie godności. Wołyń – to przykład do czego może doprowadzić nacjonalizm, który do pewnych granic jest zjawiskiem pozytywnym. Jednak po przekroczeniu owych granic staje się destrukcyjny , niszczący i może doprowadzić do największych zbrodni i wojen. Wykładu wysłuchało w ciszy i skupieniu ok. 70 studentów.

        31 maja 2023 r. miało miejsce szkolenie z zakresu udzielania pierwszej pomocy , w którym wzięli udział członkowie zarządu, starostowie i kto chciał.  Szkolenie trwało ok. 4 godzin. Było to szkolenie przedmedyczne i teraz kto w nim brał udział może się cieszyć certyfikatem.

       Ostatni wykład semestru letniego należał do prof. Tomasza Słomki, który  zajął się „Systemem wyborczym w Polsce – aktualne problemy”. Działo się to 01  czerwca 2023 r. Prelegent , w sposób obiektywny, bez określania swojej pozycji w politycznym sporze , starał się zachęcić do brania udziału w wyborach, nie pozostawania obojętnymi na możliwość współdecydowania o władzy w naszym kraju. Wskazał też niepokojące zagrożenia dla uczciwości i równości wyborów, które podejmuje władza w celu zdobycia wygranej. Przestrzegał również przed uleganiem hasłom np. leki dla seniorów za darmo gdyż jest to oszustwo . Przy wyborze należy kierować się rozumem a nie emocjami. Oby ta lekcja nie poszła na marne.  Frekwencja była spora – ok. 70 osób.

      02 czerwca 2023 r. odbyło się spotkanie integracyjne seniorów uniwersyteckich i harcerzy z ZHR. Wzięło w nim udział 53 seniorów i 20 dzieci. Miejsce spotkania to las w Międzylesiu, do którego zdążali uczestnicy na różne sposoby: z kijkami, rowerami, autobusami i kto jak mógł. Nie obyło się bez strachu bo dużej grupie seniorów udało się zabłądzić i na miejsce dotarli nieco zdenerwowani. A potem, to już wspólne śpiewanie przy ognisku, wspomnienia i biwakowa konsumpcja. Kto nie był niech żałuje, bo siedzenie przy harcerskim ognisku przypomina dzieciństwo, młodość i dźwięki gitarowych ballad. Wspomnień czar.

       11 czerwca 2023 r.  na torach wyścigowych na Służewcu był obchodzony dzień Warszawskich Uniwersytetów Trzeciego Wieku pod patronatem m.in. Prezydenta Warszawy .    80 osób skorzystało z zaproszenia i oglądało wyścig koni , słuchało koncertu Eleni i kto chciał wziął udział lub tylko kibicował konkursowi na najpiękniejszy kapelusz. Wszak kapelusz był niegdyś obowiązkowym elementem stroju czy to damskiego czy to męskiego. Na tym polu odnieśliśmy sukces gdyż nasza koleżanka Irena Strzała zdobyła II miejsce, a jej mąż Krzysztof zakwalifikował się do finału. Pogoda była wspaniała, atmosfera też, więc kiełbaska z grilla smakowała wybornie. Do zobaczenia za rok.

       15 czerwca 2023 r. – odbyło się Walne Zgromadzenie Sprawozdawczo-Wyborcze co oznacza koniec roku akademickiego 2022/2023. Zgodnie z tytułem wysłuchaliśmy sprawozdania merytorycznego, finansowego i komisji rewizyjnej. Obrady prowadziła niezastąpiona Alicja Jurczyk.  Dokonaliśmy też wyboru nowych władz naszego uniwersytetu udzielając najpierw absolutorium staremu zarządowi, którego tytaniczną pracę doceniliśmy i za którą  podziękowaliśmy z całego serca. Ustępujący Zarząd otrzymał od nas glejt na sprawowanie władzy na kolejne 2 lata. Niebywałą dotychczas atrakcją był wystawiony przez zespół „Żak” spektakl teatralny pt. „Działy”. Autorem scenariusza, reżyserem, dźwiękowcem i wszystkim co potrzeba, jest Jacek Piechowicz. Wzięło w nim udział 6 wybitnych aktorek i 1 wspaniały aktor Miecio, mający 87 lat. Może nie wszystko udało się znakomicie, ale zabawa była przednia zarówno na próbach jak na przedstawieniu. Zachęcamy do wstąpienia w nasze szeregi – jest to wspaniała forma aktywności na jesieni życia {naszego życia}. Również uniwersytecki chór {może  przydałaby się jakaś nazwa} umilił obrady śpiewając 5 popularnych przebojów rozrywkowo-biesiadnych. Widzowie wtórowali chórzystom chętnie i widać było, że się dobrze bawili. Chór liczy 10 osób i widziałby innych chętnych w swoich szeregach – zachęcamy.

      A teraz to już wakacje, wakacje, wakacje.

Kronika – wakacje – lato 2023

          Jak wakacje to wycieczki , a więc czym prędzej,  bo już w sobotę 17 czerwca 2023 r. grupa 51 zawziętych żaków ruszyła na podbój Krakowa północy czyli Torunia. Za pretekst posłużyła 530 rocznica urodzin naszego wielkiego astronoma Mikołaja Kopernika. Pogoda była znakomita choć chmury deszczowe wisiały nad nami, ale ostatecznie zdecydowały się wstrzymać z potokiem wody do niedzieli. Toruń przyjął nas serdecznie i ugościł piernikami, ale też mrowiem średniowiecznych zabytków. Podziwialiśmy mury obronne, baszty, bramy, liczne kamienice, spichlerze,   dwór Artusa i katedrę śś. Janów, którą obejrzeliśmy też wewnątrz. Nie sposób wymienić wszystkich obiektów godnych miana zabytków – trzeba wiedzieć, że Stare Miasto Torunia wpisane jest na listę UNESCO, co stanowi najlepszą rekomendację. Największe zainteresowanie wzbudził Krzywy Dom, który został wybudowany nie w pionie, ale w pochyleniu, co widać gołym okiem. Można też o tym przekonać się stając przy ścianie i doznając uczucia przewracania się . Następnie udaliśmy się do Planetarium , gdzie w wygodnych fotelach mogliśmy nieco odpocząć a nawet zdrzemnąć. Film nie był zbyt interesujący, a i jego prezentacja to migające obrazy w towarzystwie zbyt głośnych dźwięków. Nie polecamy.   Polecamy natomiast zwiedzenie Muzeum Toruńskiego Piernika, gdzie oprócz obejrzenia eksponatów, każdy mógł  sporządzić własnoręcznie ozdobny piernik, który następnie został upieczony i zabrany do domu jako trofeum. W czasie wolnym zaopatrzyliśmy się w pierniki, w piwo piernikowe i po niefortunnym marszu po rozkopanych bulwarach wiślanych, dotarliśmy do autokaru. Towarzystwo było bardzo zmęczone. Była to wycieczka- wyzwanie dla co nie po których . W zasadzie wszyscy byli zgodni, że  do Torunia trzeba przyjechać jeszcze raz, ale na 2 dni, żeby spokojnie można zwiedzić to miasto. W drodze powrotnej, po spożyciu domowych nalewek i wody rozmownej  nabraliśmy ochoty na żarty, kawały i śpiewanie piosenek wszelakich. To  nic, że przeważnie śpiewano jedną lub dwie zwrotki i refren, że przypominano sobie  teksty z dawnych czasów, że więcej było la la la niż   słów – było bardzo wesoło i co raz było słychać wybuchy śmiechu. Nie wiadomo kiedy, a już byliśmy w Warszawie. W uzupełnieniu : przewodnikiem był Jacek Dellert.

       Tego jeszcze nie było.  Wbrew okolicznościom przyrody, mieszkańcy Wawra, w tym słuchacze Uniwersytetu Trzeciego Wieku roztańczyli się na całego. Wirują w tanecznych pas w Domach Kultury w Falenicy, Marysinie Wawerskim, Radości, a nawet w Sulejówku w willi Milusin. Największy bal odbył się na plaży Romantyczna, a i potańcówka w Wawerskim Centrum Kultury na Żegańskiej była bardzo udana. Zadbano o odpowiedni klimat, nastrój i dobrą, taneczną muzykę. To miało miejsce w czerwcu. Aż boję się pomyśleć co będzie się działo w następnych miesiącach.

       29 czerwca 2023 r. grupa 16 wodniaków wyruszyła na pierwszy spływ kajakowy . Pogoda była jak drut – ani za gorąco ani za zimno. Deszcz straszył i chciał popsuć zabawę, ale ostatecznie skończyło się na pomrukach Zeusa.  Wkra to urokliwa, spokojna, meandryczna rzeka, która swym urokiem oczarowuje każdego kto ją widzi, a tych którzy mają z nią kontakt bezpośredni obdarza niezapomnianymi wrażeniami. Niestety, nie było żadnej wywrotki ani innej atrakcji. Wszyscy wrócili cali i zdrowi by wziąć udział w następnych spływach.

       Tegoroczny lipiec dał się we znaki potężnymi upałami. Ale, jak na zawołanie, upały ustąpiły na czas wycieczki w woj. Świętokrzyskie. Dnia 22 lipca 2023 r. 49 osób pojechało pod wodzą przewodnika, a jakże, Jacka Dellerta, do Chęcin. Pogoda była wymarzona – taka w sam raz. Pierwszym obiektem , który zobaczyliśmy to  dąb Bartek – król puszczy świętokrzyskiej, pomnik przyrody znajdujący się w leśnictwie Bartków. Wiek drzewa jest nieokreślony i trwają spory naukowców na ten temat. Niektórzy jego wiek określają na 1000 lat, niektórzy na ok. 700 lat. Ile by nie było, jest to potężne drzewo  będące symbolem trwałości Polski. Kolejny obiekt, który stanął nam na drodze to Jaskinia Raj – jedna z najpiękniejszych jaskiń krasowych w Polsce. Zachwyca bogactwem i różnorodnością kalcytowych form naciekowych. Występują tu skupiska stalaktytów o unikalnym zagęszczeniu. W pawilonie urządzona jest ekspozycja muzealna o tematyce krasu, gdzie  można zobaczyć narzędzia krzemienne neandertalczyka, mieszkającego w jaskini ok. 50 tys. lat temu, a także szczątki prehistorycznych  zwierząt.  W muzeum odtworzono obozowisko 3 osobowej rodziny neandertalskiej, co muszę  przyznać, robi duże wrażenie na zwiedzających. Następnym celem naszej wycieczki były Chęciny, a dokładniej zamek wzniesiony na skalistym wzgórzu, z inicjatywy króla Wacława II na przełomie XIII i XIV wieku.  Przez lata dziejów pełnił różne funkcje: obronne, rezydencjalne, sądowe, kancelaryjne, a nawet więzienia stanu. Tu należy szukać części skarbów, ukrytych przez Bonę i jak dopisze szczęście zostanie się bogaczem. Obecnie Chęciny szczycą się dwiema potężnymi basztami, które dominują nad okolicą. Do dziś zachował się pełen obwód zewnętrznych murów obronnych, dwie wieże, baszta, fundamenty budynków mieszkalnych. Na wieży wschodniej jest punkt widokowy, którego oczywiście nie ominęliśmy. Po tych wszystkich atrakcjach byliśmy już nieco zmęczeni i głodni. Udaliśmy się więc na obiad by pokrzepić nasze ciała. Kolejny punkt programu to Kielce, a właściwie to Park i Kadzielnia stanowiące ścisły rezerwat przyrody nieożywionej na terenie miasta. Jest to najmniejszy bo liczący 0.6 ha pow. rezerwat. W jego skład wchodzi Skałka Geologów czyli ostaniec skalny, we wnętrzu którego znajduje się 16 jaskiń. Ostatni obiekt , który obejrzeliśmy to Amfiteatr Kadzielnia jako przykład współczesnego budownictwa estradowego. Po tak wyczerpującej, ale atrakcyjnej eskapadzie, udaliśmy się w drogę powrotną by wylądować w Międzylesiu o godz. 20 tej. Byliśmy zmęczeni, ale bardzo zadowoleni.

      Żar z nieba się leje bez opamiętania, a Ziemia płonie. Z trudem wytrzymujemy tak wysokie temperatury. Znikąd ratunku. Z tego powodu 10 osób zrezygnowało z wycieczki do Góry Kalwarii i Czerska, która mimo wszystko odbyła się 19 sierpnia 2023 rPrzewodnikiem był sympatyczny Jacek Dellert, a wzięło w niej udział 40 słuchaczy. Celem naszej wyprawy była Góra Kalwaria czyli miasteczko pomyślane jako nowa Jerozolima, mająca umożliwić w przeszłości pielgrzymowanie do miejsc świętych. Miasteczko zostało ulokowane na planie krzyża, usypano wzgórza, tak by przypominało Jerozolimę, a sprawcą tegoż był bp. Stefan Wierzbowski. Odwiedziliśmy wszystkie obiekty sakralne na tym terenie, zapoznaliśmy się z ich historią, byliśmy w Wieczerniku przy sarkofagu św. Stanisława Papczyńskiego, obejrzeliśmy film o cudach dokonanych przez Niego. Kolejne zwiedzane obiekty to kościoły i klasztor, gdzie obejrzeliśmy cudowne obrazy, rzeźby i inne dzieła sztuki sakralnej, a także sarkofag marszałka Franciszka Bielińskiego {tego od Bielan i Otwocka Wielkiego} i jego małżonki. Na skarpie wiślanej obejrzeliśmy kaplicę św. Antoniego będącą akurat w remoncie i zaczerpnęliśmy wody życia ze źródełka . Uduchowieni i pełni wrażeń religijnych udaliśmy się do Czerska by obejrzeć średniowieczny zamek, wejść na basztę i podziwiać wspaniały widok na okolicę. Po wypiciu kwasu chlebowego udaliśmy się w drogę powrotną. Byliśmy bardzo zmęczeni upałem i marzyliśmy o domu, do którego nie było, na szczęście, daleko. Nawet nie chciało nam się śpiewać. Tylko owocowe nalewki znalazły chętnych i to one pozwoliły zapomnieć o zmęczeniu. Słońce, słońcem – ale bez przesady, prosimy.   

      Z powodu upałów nie odbył się spływ kajakowy Wisłą i nie było chętnych na wycieczkę rowerową po okolicach Wawra. Mimo, że już wrzesień upały nie odpuszczają.

       W dniach 04 do 11 września 2023 r. grupa licząca 20 studentów artystów malarzy przebywała na plenerze w Sierpelicach nad Bugiem. Kierownikiem  artystycznym była pani Monika Olbińska. Dziewiętnaście kobitek i jeden chłopak zakwaterowali się w zajeździe „Urocza”. Nazwa oddawała niezwykły urok miejsca poprzez niezliczone kwiaty okalające zajazd. Pogoda była, jak wszędzie, piękna i sprzyjała pracom malarskim. Tematem pleneru był „Dolina Bugu” i nasze artystki starały się uwiecznić jego piękno w swych pracach. Oprócz pracy twórczej, malarki popłynęły katamaranem po Bugu by zobaczyć rzekę i krajobrazy z innej perspektywy niż brzeg. Były też w Sarnikach na koncercie muzyczno-wokalnym. Efekty ich prac będzie można oglądać na wystawie  od 20 października 2023 r. do 03 listopada 2023 r. w Wawerskim Centrum Kultury Filia Zastów.

     23 września 2023 r. grupa w liczbie ….. pojechała do wód czyli do Bukowiny Tatrzańskiej by zażywać kąpieli zdrowotnych. Gdy już się wymoczą jak żaby wrócą do nas zdrowsze i młodsze. Czekamy.

     Tego samego dnia grupa 42 zapalonych turystów pojechała na wycieczkę. Przewodnikiem był, a jakże pan Jacek Delert. Pierwszy punkt programu to Orońsko, gdzie znajduje się zespół pałacowo-parkowy i znane w Polsce muzeum sztuki nowoczesnej. Pałac był niegdyś własnością  artysty malarza Józefa Brandta i zapewne był powodem do dumy właściciela. Obecnie zachwyca wyjątkowym, nigdzie niespotykanym w takiej ilości i przecudnej urodzie wyposażeniem. W Oranżerii obejrzeliśmy wystawę pt. „One Them” artystek: Zuzy Golińskiej i Izy Tarasiewicz. Jest to instalacja nowoczesna i kuratorka wystawy dwoiła się i troiła abyśmy zrozumieli przesłanie autorek. Panujący obecnie abstrakcjonizm i minimalizm w rzeźbie to nic innego jak minimum formy i maksimum treści. Trzeba tęgiej głowy i wyobraźni by wpaść na treści tej instalacji. To samo dotyczy parku stanowiącego tło dla rzeźby nowoczesnej różnych artystów. Jakoś nie zachwyciliśmy się dziełami bo tak naprawdę nie rozumiemy ich przesłania. Rozpadał się deszcz i skutecznie przeszkodził nam w spacerze po urokliwym parku.

       W drodze do Radomia zatrzymaliśmy się na Grodzisku-Piotrówek, gdzie znajduje się kamień poświęcony Mieszkowi I – założycielowi grodu, późniejszego Radomia i pozostałości grodziska. W Radomiu udaliśmy się do Muzeum im. Jacka Malczewskiego, gdzie znajduje się bogata kolekcja jego obrazów. Z przyjemnością obejrzeliśmy dzieła , które omawiała z wielką pasją , sympatyczna przewodniczka. To była uczta dla oczu i ducha. Po wyjściu z muzeum pospacerowaliśmy krótko {wszak  padał deszcz} po rynku. Obejrzeliśmy pomnik legionisty, fragmenty murów obronnych, ciekawsze budowle, kościoły . Wysłuchaliśmy ich historii w wydaniu pana Jacka Dellerta.

      Ostatnim punktem programu wycieczki było muzeum we Wsoli, poświęcone Witoldowi Gombrowiczowi. Mieści się ono w pięknym pałacu, wybudowanym w stylu eklektycznym w 1912 r. Pisarz był związany z tym miejscem rodzinnie i często tu przebywał.  W muzeum w kilku salach zgromadzone są pamiątki po pisarzu, jego rodziny. Przewodnik, który oprowadzał nas po salach okazał się być pasjonatem i chodzącą encyklopedią odnośnie Witolda Gombrowicza. Wyraźnie cierpi na chorobę ADHD bo nieustannie poruszał się i chodził, a nas trzymał w pozycji pionowej   nie zważając na nasze sfatygowane kręgosłupy i stawy. Żarty żartami, ale naprawdę z trudem wytrzymywaliśmy długi wykład nie mogąc ani  usiąść ani oprzeć się o ścianę. Z wielką chęcią wróciliśmy do autokaru i udaliśmy się bez zatrzymywania na siusiu, prosto do domu. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.

       Nie minęło mało wiele a 43 uniwersyteckich turystów dnia 07 października 2023 r. ruszyło na kolejną wyprawę. Pogoda wietrzna i mżysta nie zachęcała do wycieczki, ale co nam to szkodzi – jedziemy. Przewodnikiem był pan Jacek Dellert, który nie traci żadnej okazji aby nie zasypywać nas ciekawostkami. Pierwszy cel naszej podróży to Kiernozia , gdzie znajduje się pałac {niestety niedostępny dla zwiedzających} i park, w którym w  młodości przebywała Maria Walewska, ale też Mikołaj Chopin {tatuś Fryderyka}, a także Tadeusz Kościuszko. Oj działo się, działo. Zwiedziliśmy także kościół św. Małgorzaty z XVI wieku , ufundowany przez Annę Jagiellonkę . Idąc do parku nie dało się nie zauważyć kwitnących kasztanów. Przypominam, jest jesień i zbieramy owoce w postaci brązowych kulek, a tu na bezlistnych prawie drzewach pysznią się kwiaty – widok niebywały. Nie wiadomo czy cieszyć się czy bać. Następny cel naszej wyprawy to Sanniki – zespół pałacowo-parkowy. Pałac , oczywiście, niedostępny, ale za to park cudowny.  Spacerowaliśmy alejami grabowymi, lipowymi, kasztanowymi pamiętającymi dawne czasy i lata świetności. W pałacu tym spędzał wakacje młody Fryderyk Chopin, co zostało upamiętnione dwoma pomnikami. Szczególnie przypadł nam do gustu pomnik Chopina siedzącego przy fortepianie, zaś z drugiej strony, w  pozycji pół leżącej młoda, powabna guwernantka słucha muzyki. W parku znajduje się też głaz w postaci ławy, na której ponoć siadywał król Władysław Jagiełło w drodze na Grunwald.  Będąc w Sannikach nie sposób zajrzeć do zabytkowego kościoła z XV wieku pod wez. św. Trójcy – obecnie w remoncie. Następny punkt programu to Wyszogród – miasto, w którym zwiedziliśmy bardzo interesujące Muzeum Wisły, a następnie spacerując po bulwarach , podziwialiśmy wspaniały widok na rzekę. W specjalnym pawilonie wyeksponowane są szczątki bombowca nurkującego z II wojny światowej Pe-2, które zostały wydobyte z Wisły w 2015 r. To taka ciekawostka. Ostatnie miasteczko, do którego udaliśmy się to Czerwińsk nad Wisłą, gdzie znajduje się romański kościół z XII wieku. Niestety nie zachował się w czystej pierwotnej postaci gdyż przez stulecia był rozbudowywany w stylu gotyckim, a wnętrze w stylu barokowym.  Nie mniej można było zobaczyć to co zostało z czasów romańskich w postaci murów kamiennych, dostojnych wież i portalu przy głównych drzwiach wejściowych do świątyni. W bocznej nawie zachowały się oryginalne drzwi z ozdobnymi okuciami z XII wieku. Przy kościele mieści się te klasztor salezjanów , w którym obejrzeliśmy salę poświęconą Prymasowi Polski w latach 1926-1948 Augustowi Hlondzie. W klasztorze znajduje się także Muzeum Misyjne, gdzie prezentowane są pamiątki przywiezione przez misjonarzy z każdego zakątka świata, do którego dotarli zakonnicy. Zbiory prezentują się ciekawie i imponująco.  Kto nasycił już oczy mógł wejść do kaplicy z pięknym romańskim stropem ozdobionym oryginalnymi freskami i pogrążyć się w modlitwie przy obrazie Matki Boskiej , z czego wiele osób skorzystało z przyjemnością .Był już wczesny wieczór i z chęcią udaliśmy się drogę powrotną. I dopiero zaczęły się brewerie w autokarze. Towarzystwo po skonsumowaniu wody rozmownej rozbawiło się na całego., rozśpiewało, a dowcipom i żartom nie było końca. Co raz wybuchały  gromkie śmiechy, i było najlepszym dowodem na udaną wycieczkę.

W okresie letnim organizowaliśmy również imprezy dla bardziej aktywnych seniorów. Były to wycieczki rowerowe, spływy kajakowe czy spacery. Pierwszą wycieczkę rowerową mieliśmy już 24.05.2023 z lokalnym przewodnikiem Januszem Prządką. Była to wycieczka po Aleksandrowie. Usłyszeliśmy o mniejszości niemieckiej sprowadzonej tu przez cara. Potem car sprzedał te tereny Olendrom, którzy umieli gospodarować na nieużytkach z wodą. Aleksandrów leżał na Szlaku Napoleońskim, a nad oczkiem wodnym zatrzymywał się Napoleon. Obejrzeliśmy miejsce niedawno odkrytego w lesie kirkutu cmentarza żydowskiego. W okresie wakacji z powodu upałów i nieobecności wielu osób urządzaliśmy wycieczki ad hoc w małych grupach, bez przewodnika. Z przewodnikiem spotkaliśmy się 14.10.2023 i wspólnie pojechaliśmy z Józefowa do Świdra i Otwocka. Przejeżdżaliśmy przez stary most na świdrze, oglądając dawne miejsca wypoczynku nad wodą, dom Wechów. W Otwocku skupiliśmy się na miejscach związanych z historią Żydów: historyczny dziedziniec żydowski, rampę wywózki i plac gdzie zbierano Żydów przed zapakowaniem ich do pociągu i wywózką do obozów koncentracyjnych. Odwiedziliśmy tez inne miejsca straceń.

W roku 2023 zaplanowaliśmy 3 spływy kajakowe. Pierwszy rozruchowy Wkrą, drugi Pilicą a trzeci Bugiem. Z powodu ulewnego deszczu spływ Bugiem nie odbył się, choć było kilka osób , które gotowe były płynąć nawet w taka pogodę.

W spływach brało udział po kilkanaście osób.


                              I Semestr roku akademickiego 2023/2024

       Dnia 12 października 2023 r. nastąpiło uroczyste  rozpoczęcie nowego roku akademickiego. Już po raz 20 na otwarciu zabrzmiał Mazurek Dąbrowskiego i Gaudeamus Igitur. Jest to więc rok jubileuszowy. Uroczystość zaszczycili swoją obecnością burmistrz Wawra Norbert Szczepański, radna Hanna Chodecka, dyrektorka WCK  Barbara Karniewska i jak zwykle poseł Michał Szczerba. Prezes WUTUW Barbara Bednarska przywitała wszystkich gości, starych członków naszej organizacji i nowych, których w tym roku jest ponad 80-ciu. Nasz uniwersytet liczy obecnie ponad 400 studentów, co z jednej strony bardzo cieszy, a z drugiej budzi obawy, czy damy radę zapewnić wszystkim zajęcia i atrakcje, na które zapisując się liczyli. Dobrze by było, gdyby wśród nich znaleźli się chętni do działania, podejmowania inicjatyw, organizowania imprez. Jednym słowem by byli aktywni twórczo, a nie tylko biernie uczestniczyli w życiu naszej społeczności. Wszak działanie, jakie by ono nie było,  nadaje sens życiu seniora i nie pozwala zamykać się w samotni.

       Pierwszy inauguracyjny wykład wygłosił, a jakże, dr Igor Pogorzelski pt. „Jak komedie filmowe kształtują naszą mowę”. Na bazie znakomitych polskich komedii jak „Rejs”,”Hallo Szpicbródka” , „Seksmisja” i oczywiście „Miś”  prelegent wypunktował powiedzenia, które przeszły do żywego języka i które stanowią już kod kulturowy. „Nie mamy pana płaszcza i co pan nam zrobi?” albo „w tak pięknych okolicznościach przyrody” lub klient w krawacie jest mniej awanturujący to  teksty , które nas śmieszą i bawią nieustannie. Gorzej, jeśli do języka przedostają się powiedzenia nowomody polityków, dziennikarzy w postaci zwrotów wytrychów jak np. że tak powiem,  jest taka narracja, prawda co drugi wyraz.  Wywód dr Igora Pogorzelskiego można podsumować stwierdzeniem: „Błogosławiony ten co nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego faktu w słowa”, czyli tłumacząc z polskiego na nasze: nie gadać po próżnicy.  

       Dnia 16 października 2023 r. uniwersytecki „Teatr bez Grosza” wystawił w Domu Kultury na Zaciszu sztukę autorstwa Jacka Piechowicza pt. „Działy”. Po wakacyjnej przerwie aktorzy przystąpili do intensywnej pracy. Były problemy z obsadą, niepewność tekstowa i ruchowa na scenie i w ogóle byliśmy bliscy zrezygnowania. Ale wódz Jacek nie pozwolił na to i gwałtem {niemalże} przekonał nas do grania. Występ udał się znakomicie, co potwierdzały brawa widzów. Aktorzy dali z siebie wszystko bawiąc się przy tym znakomicie. Zapraszamy chętnych do zaangażowania się w pracę teatru. To naprawdę jest dobra zabawa. Aha – nastąpiła zmiana nazwy teatru z „Żaki” na „Teatr bez Grosza”. Dlaczego? Czy muszę tłumaczyć???

        Dnia 20 października 2023 r. w Wawerskim Centrum Kultury Filia Zastów odbył się wernisaż malarski pt. „Zabuże”. Jest on efektem tegorocznego pleneru uniwersyteckich artystek, które w liczbie 20  wzięły w nim udział. Pokazane obrazy niosą ze sobą ładunek nostalgii, tajemniczości poprzez zieleń drzew, błękit nieba i zakoli Bugu. Każdy obraz jest oknem na świat kresów, polskich klimatów i przyrody. Wystawę można oglądać do 04 listopada 2023 r.

        Dnia 21 października 2023 r. odbyła się ostatnia wycieczka w tym roku, w której wzięło udział 48 osób. Wesoły autokar udał się na ziemię sokołowską by odwiedzić tutejsze pałace i dwory. Przewodnikiem był nasz ulubieniec Jacek Dellert, który nie traci żadnej okazji by nie przekazać nam cennej wiedzy. Pierwszy oglądany przez nas obiekt to wprawdzie nie pałac, ale dawna cukrownia Elżbieta {z 1843 r. – obecnie nieczynna} , prezentująca się wspaniałym muralem i rewitalizowanymi budynkami fabrycznymi. Zapoznaliśmy się z historią obiektu i okolicznych wsi, dziejami rodu założycielskiego Hirszmanów, właścicieli okolicznych dóbr Przeździadki. Ponieważ było zimno, zaledwie kilka stopni, zrezygnowaliśmy ze spaceru i udaliśmy się do autokaru. Pierwszym pałacem, który stanął nam na drodze do pałac w Sokołowie Podlaskim, w którym mieści się obecnie Dom Miłosierdzia będący w gestii Caritasu . Należał on do dóbr Przeździadki. Pałac nie prezentuje się okazale, przeciwnie jego architektura została zakłócona licznymi przeróbkami i dobudowaniami. Całość okala piękny park ze stawami rybnymi. Obiekt jest wyłączony ze zwiedzania. Kolejny punkt programu to neogotycki pałac i park w stylu angielskim w Patrykozach. Ta perła Podlasia została uratowana od zniszczenia i zapomnienia przez pana Maurycego Zająca, który wraz z żoną dokonał cudów rewitalizacji pałacu, jego wyposażenia w meble i bibeloty z epoki i utrzymania w idealnym stanie. Pałac ten to bajka i rozkosz dla oczu. Nie sposób opisać jego piękna, przynajmniej ja nie potrafię. Jedno jest pewne – nie ma takiego drugiego w Polsce. Następny punkt programu to Muzeum Wielkiego Gościńca Litewskiego w Sokołowie Podl. Muzeum to dużo powiedziane bo jest to zaledwie 1 izba , w której zgromadzono eksponaty etnograficzne z regionu Podlasia. Na ścianie widnieje wielka mapa Rzeczypospolitej Obojga Narodów z XVII i XVIII wieku z wyróżnionym Szlakiem Litewskim od Warszawy do Wilna oraz jego  historycznym opisem . Kolejne pałace i dwory, a raczej to co z nich pozostało to dwór murowany w Bachorzy, Małomłoty i dwór drewniany w Karskie. Obiekty te, nie są udostępnione do zwiedzania. Można je podglądać zza krzaków, płotów i innych chaszczy. Z przyjemnością udaliśmy się więc do Dąbrowy, gdzie znajduje się prawdziwy dwór 1850 r., a w nim Muzeum Ziemiaństwa. Zgromadzono w nim typowe dla epoki meble, sprzęty , porcelanę, sztućce, obrazy i bibeloty. Nie zachowało się oryginalne wyposażenie z czasów ostatniego właściciela Ignacego Fonberga. Nie mniej kolejne izby dworu zachwycają swym wystrojem i oddają ducha tamtych czasów. Dwór okala park, a ponieważ trochę ociepliło się, chętnie pospacerowaliśmy wśród 200 letnich drzew. Ostatnim punktem programu wycieczki to Wirów nad Bugiem. Najbardziej okazałym budynkiem we wsi jest klasztor w stylu bizantyjskim zbudowanym przez władze carskie pod koniec XIX w. W monastyrze mieszkały niegdyś zakonnice prawosławne. Obecnie mieści się w nim zakład dla umysłowo chorych. Warto było zobaczyć ten obiekt i zadumać się nad meandrami historii, sąsiedztwa, wzajemnych przenikań kulturowych między narodami. Bo nic nie jest tylko czarne i białe – są jeszcze liczne szarości. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Korczewie, gdzie niektórzy posilili się zupą i kawą, a niektórzy poszli obejrzeć remontowany po pożarze pałac.  Ale  zanim dotarliśmy do Korczewa to jechaliśmy aleją  lipową, bardzo wąską, tyłem autokaru gdyż kierowca nie mógł zawrócić. Zrobił to po mistrzowsku – brawo. Gdy wróciliśmy do Warszawy było już ciemno i straszno – wszak 19 godz. o tej porze roku to już noc.

       Dnia 25 października 2023 r. w ramach Klubu Kulturalnego miała miejsce niecodzienna impreza. Przyjechali dwaj wspaniali, młodzi ludzie: Bartosz Smorągiewicz i Adeb Chamoun , a wraz z nimi liczne arabskie, indyjskie, libańskie, syryjskie instrumenty muzyczne. Większość z nich widziana była pierwszy raz przez nas. Zadziwiały swą innością, prostotą i dźwiękami. Panowie dali koncert muzyki egzotycznej, a następnie każdy z uczestników, a było nas niestety tylko 11, otrzymał jakiś instrument, którego nazwy za nic nie jestem w stanie zapamiętać . Pod kierunkiem obu panów, wszyscy staliśmy się muzykami i z przyjemnością graliśmy na tym co kto miał. Była przednia zabawa. Szkoda, że tak mało osób uczestniczyło w niej. Echo naszej gry roznosiło się po całym budynku. Zastanawiano się kto tak pięknie gra – a to tylko my.

      Drugim wykładem tego semestru były: „Deportacje z  Górnego Śląska do ZSRR”  autorstwa Jacka Dellerta. Wysłuchało go tylko    kilkanaście     osób, na co miał wpływa ulewny deszcz, który tego dnia nawiedził Warszawę i nie tylko. Temat był trudny dla niektórych i wywoływał skrajne emocje. Dowiedzieliśmy się o polityce władzy radzieckiej prowadzonej na Górnym Śląsku,  a raczej programowej zemście na mieszkańcach za ich udział  po stronie  niemieckiej.   A przecież oni  byli powołani i zmuszeni do walki po stronie Hitlera, nie byli ochotnikami. Nie miało to znaczenia dla nowej władzy. Ludność była wywożona w głąb ZSRR, do katorżniczej pracy w kopalniach, do łagrów, na pustkowia pustynne. Wywożono całe rodziny, a ich dobytek przepadał na zawsze.  Trwało to aż do 1948 r. Niewielu udało się wrócić do Polski.  Wiedza o tych wydarzeniach była mocno skrywana i utajniona. Dopiero w nowej Polsce ujrzała ona światło dzienne i możemy dowiedzieć się prawdy. Przerażającej prawdy.

       Na kolejny wykład w dniu 02 listopada 2023 r, zaprosiła nas pani Urszula Kowalczyk, która w prelekcji pt. „Generał Wieniawa Długoszowski – 1 ułan II Rzeczypospolitej” postarała się przybliżyć jego sylwetkę. Wszakże był on osobą wyjątkową w tamtych czasach budzącą skrajne emocje i opinie. Powstało także wiele mitów prawdziwych i nieprawdziwych na jego temat. Do bajek należy zaliczyć jego wjazd do Astorii na koniu. Ale prawdą jest, że zasłynął nie tylko ze swej wiedzy militarnej i zdolności dyplomatycznych, ale przede wszystkim dzięki niebywałemu poczuciu humoru i hulaszczemu trybowi życia, licznym ekscesom, którymi żyła ówczesna Polska.   Dewiza pierwszego ułana brzmiała:  „ większość swoich pieniędzy  wydaję na kobiety i alkohol, a resztę roztrwaniam”. No, i jak Go nie kochać???

        Pierwszy wykład. w nowym roku akademickim 2023/2024 w Muzeum Narodowym. Wygłosiła w dniu 04 listopada 2023 r. pani Magdalena Chludzińska. Tematem wykładu były „Portrety fajumskie” czyli realistyczne portrety wykonane na desce lub bandażach. Był różny poziom artystyczny tych portretów: od poprawnych rzemieślniczo do dzieł sztuki. Portery te początkowo ozdabiały wnętrza domów by ostatecznie znaleźć się w grobowcu przy mumiach egipskich.  Za czasów rzymskich tworzono je techniką enkaustyczną, Najstarsze pochodzą z I w. przed n.e. Obecnie są ozdobą wieku muzeów, które szczycą się ich posiadaniem.  Prawdopodobnie , jest taka teoria, portrety fajumskie wpłynęły na bizantyjską sztukę pisania ikon. Wykład był bardzo ciekawy, a wzięło w nim udział  25 naszych studentów.

        07 listopada 2023 r. miał być dniem śpiewania pieśni patriotycznych z udziałem uniwersyteckiego chóru. Nie wiadomo co poszło nie tak bo przyszło zaledwie kilku chętnych do śpiewania. Było to żenujące, choć w poprzednich latach wydarzenie to cieszyło się dużym wzięciem. Może szwankuje komunikacja wewnętrzna? A może na razie mamy dosyć tego rodzaju inicjatyw. Trzeba obiektywnie zastanowić się nad tym.

       09  listopada 2023 r. Daniel Artymowski zaprosił studencką brać na wykład pt. „Napoleon i sztuka”. Jak zwykle, okazał się być On raczej gawędziarzem niż wykładowcą. Zostaliśmy oprowadzeni przez czasy po rewolucji francuskiej bazując na szeroko rozumianej sztuce. Wyodrębniono 3 style w okresie cesarstwa Napoleona: dyrektoriat, empire i klasycyzm. Odpowiednikiem stylu empire w Polsce jest styl księstwa warszawskiego. Styl ten został uznany za efektowny i efekciarski. Tak się dzieje gdy sztuka podporządkowana jest władzy {jaka by ona nie była} i staje się własną karykaturą. Sztuka i twórcy muszą być wolni aby tworzyli dzieła , prawdziwe dzieła. Wykładu wysłuchało 73 studentów.

       10 listopada 2023 r. odeszła na wieczny spoczynek nasza koleżanka Teresa Majchrowska. Miała zaledwie 83 lata. Żegnamy Cię Teresko. Spoczywaj w spokoju.

       15 listopada 2023 r. zaplanowano spacer po cmentarzu prawosławnym na Woli. Zgłosiło się 30 chętnych, ale na zbiórce zjawiło się zaledwie 10 osób. Ktoś jest tu niepoważny, zwłaszcza, że nieobecni nie uprzedzili o swojej rezygnacji z wycieczki. Przewodnik, który wystawił, oczywiście, rachunek za swoje usługi, oprowadził tych 10 słuchaczy po najciekawszych miejscach spoczynku wybitnych ludzi jak np. Sokratesa Starynkiewicza. Obejrzeć można też było nagrobki staroobrzędowców, budowniczych Pałacu Kultury czy ofiar dzieci zamordowanych przez hitlerowców. Na cmentarzu znajduje się wiele cennych artystycznie i historycznie nagrobków. Te najcenniejsze znajdują się blisko cerkwi pod wez. Matki boskiej Włodzimierskiej. Pogoda dopisała – szkoda, że tak wiele osób zrezygnowało ze spaceru po jedynej, prawosławnej nekropoli w Warszawie.

       16 listopada 2023 r. – prof. Tomasz Słomka zaprosił studentów na wykład pt. „ Czy lud ma zawsze rację? O zjawisku populizmu politycznego”, w którym wzięło udział 80 osób. Wbrew pozorom temat był trudny i niejednoznaczny. Nie mniej udało się wykładowcy przybliżyć problem coraz powszechniejszego populizmu w polityce światowej i polskiej, omówić narzędzia jakimi się on posługuje, jak manipuluje naszymi poglądami i wpływa na nasze decyzje polityczne. Końcowy wniosek był taki, że lud nie zawsze ma rację gdyż ma on tendencję do ulegania różnym wpływom politycznym, populistycznym naciskom i nie ma odpowiedniego przygotowania. Kłania się brak edukacji i obojętność intelektualna na to co dzieje się wokół nas. Prof. Tomasz Słomka jest sympatycznym człowiekiem, bez szpanu profesorskiego, słucha się Go z przyjemnością i zadowoleniem. Czekamy na następny wykład.

       Również 16 listopada 2023 r. w WCK odbył się wernisaż malarski naszych artystek pędzla. Wystawiono 33 prace, których tematem przewodnim były barwy emocji związane z poezją Juliana Tuwima i Konstantego Gałczyńskiego. Wszystkie obrazy są dowodem na talent autorek. Zachwycają kolorystyką i formą. Każdy z nich mógłby być ozdobą naszych mieszkań. Trudno wybrać ten naj, naj gdyż wszystkie są pięknie. Po długim namyśle kronikarka pierwsze miejsce i złoty medal przyznała malarce Alicji Jurczyk na obrazy: Kwiat jabłoni i pejzaż zimowy. Dla mnie to majstersztyk. Nie pogniewam się, jeśli ktoś ma inne zdanie.

        23 listopada2023 r. to spotkanie czwartkowe z panem Danielem Artymowskim, który tym razem zabrał nas w czasy starożytne na   Bliski Wschód. Pretekstem było miasto Palmyra w Syrii. Niezwykłe to miejsce, słynące z niezliczonej liczby antycznych kolumn, budowli i palm. Gawędę o Palmyrze ale też o innych miejscach ilustrowały przezrocza. Historia starożytna jest przebogata w wydarzenia, a liczba występujących w niej ludów jest niepoliczalna, przynamniej dla mnie. Pozostały liczne zabytki, które niestety zostały częściowo zniszczone podczas ostatniej wojny w Syrii. Taka ciekawostka: Teatr na Wodzie w Łazienkach jest wzorowany na kolumnach z Palmiry, a podwarszawskie Palmiry są hołdem złożonym  przez Antoniego Trębickiego  prof. K. Michałowskiemu, archeologowi i badaczowi Bliskiego Wschodu.

        25 listopada 2023 r.  dwie grupy słuchaczy / każda po 20 osób/ udały się do Zamku Królewskiego na wystawę pt. „ Geniusz Lwowa”. Przewodnikiem był jedyny i niezastąpiony pan Jacek Dellert. Wystawę ulokowano w piwnicy zamkowej, która imponuje swą urodą. Zgromadzono tu rzeźby z XVII i XVIII wieku i malarstwo z XVI-XX wieku. Lwów był położony na szlaku handlowym wschód – zachód. Skupiał w sobie to co kozackie, prawosławne, orientalne z tym co polskie, katolickie i europejskie. Rzeźby dowodzą wielkiego kunsztu ich twórców. Przemawiają wysokim poziomem realizmu i zarazem wyraźną duchowością postaci. Niby stare, a nowoczesne w formie. Dzieła malarskie prezentowane są w 2 grupach: malarstwo europejskie i polskie. Znajdują się tu prawdziwe perełki najznakomitszych malarzy polskich jak np. Wojciecha  Kossaka Olgi Boznanskiej, Jana Matejko, Józefa Siemiradzkiego, Jacka Malczewskiego. Józefa Chełmońskiego czy Józefa Mehoffera. Pan Jacek Dellert opowiadał o prawie każdym obrazie,albo jego historię albo legendę albo o samym dziele. Było to bardzo interesujące, ale ponieważ wszyscy trochę zmarzli, wszak byliśmy w piwnicznej izbie, z przyjemnością wyszliśmy na ciepły parter. Wystawa jest godna polecenia, zwłaszcza, że przechodzi się obok sali, gdzie prezentowane są dwa obrazy Rembrandta i można na nie rzucić okiem – tak dla przypomnienia.

        29 listopada 2023 r. – Andrzejki . Z inicjatywy naszych władz   38     osób przybyło do falenickiej „Angeliki” by oddać się bez zahamowań dobrej zabawie i wyśmienitej konsumpcji. Humory dopisywały, apetyty też . Tylko próba nauczenia się tańca belgijskiego nie powiodła się – ale pierwsze koty za płoty. Nie załamujcie się i próbujcie aż do skutku. Cieszymy się, że uczestnicy świetnie się bawili w ten wyjątkowy dzień.

       30 listopada 1023 r. – odbył się kolejny wykład, który wygłosił pan Jacek Dellert pt. „Mikołaj Kopernik – nie tylko astronom”. Wysłuchało go 65 osób. Trwa Rok Kopernikański z powodu 550 lecia urodzin astronoma i uczonego wielu nauk. Bowiem okazało się, że astronomia to było w zasadzie Jego hobby, któremu oddawał się po godzinach pracy , ot tak z doskoku. Był przede wszystkim medykiem, prawnikiem, kartografem, tłumaczem z greki na łacinę. Po prostu człowiek renesansu. Kopernik to nasze dobro narodowe i możemy i jesteśmy z Niego dumni.

         W listopadzie i grudniu 2023 r. miała miejsce akcja spotkań z przedszkolakami w ramach spotkań wielopokoleniowych.  Odbyły się 3 spotkania, w których wzięło udział 8 osób. Maluchy były zachwycone bajkami i wierszykami, a także przypadły im do gustu ręcznie dziergane łańcuszki na rękę. Powodzeniem cieszyły się też łakocie i drobne upominki.  Uczestniczki tego randevous otrzymały od dzieci pamiątkowe dyplomy. .

         06 grudnia 2023 r. dwie grupy liczące po 24 osoby udały się do Muzeum Narodowego by obejrzeć wystawę poświęconą wielkiemu malarzowi kubiście pt. „Picasso”. Wystawa odbyła się z okazji przejęcia przez Hiszpanię prezydencji w Radzie Europy i 50 rocznicy śmierci artysty. Przewodniczka oprowadziła zwiedzających po ekspozycji i przybliżyła prezentowaną  na wystawie ceramikę, ryciny ilustracje książkowe i obrazy powstające na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Wybrane prace olśniewają różnorodnością stylów, barw, emocji pozwalają prześledzić ewolucję artystyczną Picasso.

          07 grudnia 2023 r. miał miejsce wykład pana Krzysztofa Holewińskiego pt. „ Zbrodnia Wawerska 27 grudnia 1939 r. i okres ją poprzedzający”. Wysłuchało go ok. 60 studentów. Prelegent najpierw opisał sytuację w Warszawie po zajęciu jej przez hitlerowców, narastanie grozy okupacyjnej i próby odnalezienia się ludności w nowej rzeczywistości. Nikt wtedy jeszcze nie wyobrażał sobie, że okupant będzie zdolny do przeprowadzania ulicznych egzekucji na ludności cywilnej. Tego grudniowego, mroźnego dnia okazało się, że jest zdolny do każdej zbrodni i niegodziwości. Po zabiciu 106 mężczyzn cały kraj i stolicę ogarnęło przerażenie i zrozumiano, że właśnie rozpoczął się czas apolkalipsy.  Napisy na murach „pomścimy Wawer” pojawiały się w okupowanej  Warszawie i podtrzymywały ducha walki w narodzie. Dziś też pamiętamy o ofiarach tej bezsensownej zbrodni.

       Dnia  07 grudnia 2023 r. odeszła na drugą stronę tęczy współzałożycielka Wawerskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku Teresa Janota. Uroczystości pogrzebowe odbyły się 13 grudnia 2023 r. w kościele w Falenicy i na cmentarzu w Aleksandrowie. Tereska była zasłużoną działaczką społeczną. Jej nieustające zaangażowanie i artystyczna pasja sprawiły, że seniorzy mogli rozwijać swe talenty i pogłębiać wszechstronną wiedzę.  Zawsze była gotowa służyć radą i wsparciem każdemu kto tego potrzebował. Jej odejście pozostawiło pustkę w sercach wszystkich, którzy mieli przyjemność z Nią współpracować. Dziękujemy Ci za wszystko co zrobiłaś dla nas. Spoczywaj w pokoju.

       14 grudnia 2023 r. miała miejsce uniwersytecka wigilia , z udziałem oficjeli dzielnicy, na czele z burmistrzem dzielnicy Wawer  panem Norbertem  Szczepańskim. Spotkanie rozpoczęliśmy od wspólnego przygotowania stołów, a później. Zgodnie z tradycją usiedliśmy przy nich w liczbie ok. 200 osób. Były życzenia, serdeczności, dużo ciepła i radości. Władze Dzielnicy Wawer złożyły wszystkim życzenia co zostało odwzajemnione. Spotkanie urozmaicił „Teatr bez Grosza” pokazując 3 satyryczne scenki . Następnie chór zaśpiewał kilka kolęd znanych i nieznanych. Oba występy byłyby udane i miały sens gdyby odbyły się na scenie, a nie między stolikami. Na dodatek mikrofony tłumiły a nie wzmacniały głos – pożal się Boże. Trudno, jakie warunki taki pokaz. Za to dania wigilijne zasponsorowane przez Dzielnicę były wyśmienite. Nasze serca i żołądki podbił śledź w oleju [palce lizać], zupa borowikowa i barszcz czerwony, zaś pierogi to po prostu dzieło sztuki kulinarnej. Ciasta w postaci makowca i sernika też trzymały poziom. Po ok. 2 godzinach, uczestnicy pokrzepieni na duchu i ciele wrócili do swoich domów.

        16 grudnia 2023 r.  grupa słuchaczy licząca tylko 17 osób przyjechała do Muzeum Narodowego na wykład   pani mgr     Magdaleny  Kucza-Kuczyńskiej pt. „ Symbolika hagiograficzna wybranych świętych i postaci biblijnych”, co oznacza po prostu omówienie atrybutów świętych i męczenników przypisanych im przez potomnych. I tak palma przy wizerunku oznacza męczeństwo, a kogut na iglicach kościołów to symbol św. Piotra. Wykład był bogato ilustrowany  dziełami malarskimi, rzeźbiarskimi i innymi dziełami artystycznymi. Być może zbliżające się święta wpłynęły na niską frekwencję. Szkoda, bo  wykład był bardzo interesujący i nie prędko będzie okazja do zapoznania się z tą tematyką.

         Czy to pogoda pod psem {pada i wieje}, czy może przygotowania do świąt sprawiły, że tylko 30 żaków pofatygowało się na ostatni w tym roku wykład. Było to 21 grudnia br. , a w podróż po Kanadzie zaprosił nas archeolog i kulturoznawca pan Marek Łasisz. Kanada to wielki terytorialnie kraj, więc  wraz z nim zachwycaliśmy się wyjątkowymi i pięknymi widokami, uroczymi zwierzątkami, słuchaliśmy śpiewu ptaszków i napawaliśmy oczy zwykłymi , polnymi kwiatami. Tajga i tundra kanadyjska to odpowiednik tajgi i tundry syberyjskiej. – przecież to ta sama  szerokość geograficzna. Podróż zakończyła się nad jeziorem Ontario, gdzie mogliśmy podziwiać wodospady Niagara: kanadyjski, amerykański i welon ślubny. Tak, tak – są 3 wodospady wchodzące w skład wodospadu Niagara. No proszę i człowiek się czegoś nowego dowiedział. Tak na marginesie – nowy wariant covid-u daje znać i coraz więcej ludzi choruje.

       27 grudnia 2023 r. to  dzień ważny dla Wawra – jest to data mordu hitlerowców na ludności cywilnej naszej dzielnicy. Jak co roku, delegacja naszego uniwersytetu, na czele z panią prezes Barbarą Bednarską, złożyła kwiaty w hołdzie pomordowanym na miejscu straceń. Odbyła się też msza święta w intencji ofiar.

         28 grudnia 2023 r. dwa autokary zawiozły naszych studentów do Wilanowa, aby obejrzeć ogród świateł przy pałacu. Przybyszy przywitała muzyka z epoki, w takt której można było podziwiać iluminację świetlną. Czego tam nie było? Były olbrzymie kwiaty, karoce, postacie fantazyjne i bajeczne. A pałac wśród tych świetlnych tworów prezentował się szczególnie wyjątkowo i okazale. Bił z niego majestat i wyjątkowy urok. Po wizycie u Sobieskich , żacy udali się na Stare Miasto i Plac Zamkowy by w trybie indywidualnym kontynuować zabawę. Był to czas swobodnego spędzenia czasu przy warszawskiej choince. Mimo grudniowej aury, uczestnicy są chętni na powtórkę z wycieczki już za rok.

       11 stycznia 2024 r. – to ostatni w tym semestrze wykład w wykonaniu Wacława Holewińskiego, który zajął się nikczemną postacią, a mianowicie Julianem Aleksem Bałaszewiczem  działającym pod pseudonimem : Albert Potocki. Był to Polak , oddany bezgranicznie carowi i Rosji. To dla niej stał się agentem , który działał w Paryżu i Londynie. Jednocześnie był miłośnikiem starożytności i uzbierał wspaniałą kolekcję dzieł antycznych, którą kupił od niego car. Obecnie znajduje się ona w Ermitażu. Albert Potocki, dokonał dzieła skłócenia polskiej emigracji. Dokonał tego stosując nikczemne metody: podrabia i czyta korespondencję, stosuje prowokacje, knuje intrygi, podszywa się pod osoby.  Jest pieniaczem, manipulantem i szantażystą. Po prostu gejzer nikczemności. Kończy jednak nieciekawie, choć do końca nie wiadomo jak i kiedy gaśnie jego gwiazda. Była to postać niezwykła w złym znaczeniu tego słowa. A kysz!

        13 stycznia 2024 r. – do Muzeum Narodowego udało się 28 studentów by wysłuchać co ma do powiedzenia Rita Twardziak na temat: ” Auguste Rodin. Rewolucjonista nowoczesnej rzeźby.” Artysta ten był wybitnym twórcą, którego znawcy porównują do Michała Anioła. Rzeczywiście,  jest duże podobieństwo przejawiające się w podejściu do rzeźby, która staje się dynamiczna. Prelegentka zapoznała słuchaczy z dziełami Rodina na tle jego życia i kariery artystycznej. Oczywiście prezentowała jego dzieła na slajdach. I tak zobaczyliśmy najważniejsze jego rzeźby, które na zawsze weszły do światowego dziedzictwa: Wrota Bram, Brama piekieł, Myśliciel, Damaida, Pomnik Mieszczan z Calais, Pocałunek , Pomnik Balzaka i Hugo oraz Katedra. Wszystkie te dzieła dowodzą geniuszu artystycznego Rodina. Wykład był bardzo ciekawy i szkoda, że tak mało słuchaczy skorzystało z szansy  bliższego poznania Rodina i jego dzieł.

CDN ( jak zwykle)